Kto do kogo wkroczył, zatrzymał, prowadzi śledztwo, domaga się wyjaśnień lub apeluje o poszanowanie konstytucji - do środowego wieczora nie było jasne. Sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie, w którym służby i NIK kręciły się niczym w średniowiecznej alegorii "tańca śmierci". Oczywiste wydaje się tylko, kto na tym stracił.