Polityka miłości 2.0. Strategia PiS na rok wyborczy: szlifowanie kantów i walka o klasę średnią
Prawo i Sprawiedliwość w roku wyborczym chce przytulić do siebie wyborców tak bardzo, że może ich niechcący udusić. Liderzy Zjednoczonej Prawicy na ostatniej przed Świętami konwencji zaprezentowali "tuskową" politykę miłości w wersji 2.0.
Wyciszanie emocji, gaszenie sporów, odsunięcie radykalizmów i wysyp "pozytywnych" propozycji. Tak – jak pisaliśmy w Wirtualnej Polsce – miał wyglądać ostatni przedświąteczny weekend w wykonaniu obozu "dobrej zmiany". I tak też wyglądał.
Na dużej i efektownej konwencji Zjednoczonej Prawicy jej liderzy zaprezentowali nową wersję "polityki miłości". W rolę amorów ślących strzały mające zaczarować wyborców wcielili się: premier Mateusz Morawiecki oraz wicepremierzy – Jarosław Gowin i Beata Szydło.
Szef rządu – przy wsparciu ministra nauki – przedstawił strategię wyborczą PiS na 2019 rok. Składa się ona – jak wskazał premier – z trzech filarów: Europa, wyższe płace i modernizacja Polski. Cel: zdobycie poparcia tzw. klasy średniej. Bez niej – jak miał odwagę zresztą przyznać sam wicepremier Gowin – PiS kolejnych wyborów parlamentarnych po prostu nie wygra.
Ku Zachodowi
– To program dla Polaków ambitnych, którzy aspirują do europejskości rozumianej tak, jak my to definiujemy – mówił o strategii trzech filarów Mateusz Morawiecki.
– Wyższe wynagrodzenia, infrastruktura na podobnym poziomie, jak w zachodniej części Unii Europejskiej i możliwości rozwojowe, przede wszystkim dla maksymalnie możliwej, jak największej grupy Polaków, na takim samym poziomie jak wielka, szeroko rozbudowana klasa średnia w Europie zachodniej. To jest właśnie nasz program. Program, który przedstawimy w styczniu-lutym całemu narodowi – zapowiedział szef rządu.
I w tych słowach zawiera się clue strategii, jaką PiS ma zamiar realizować w kluczowym dla przyszłości nie tylko sceny politycznej, ale polskiego państwa w ogóle, roku 2019.
Stabilizacja i dostatek
Publicysta Wirtualnej Polski Marcin Makowski zauważył na Twitterze: "Ten kierunek - wizja stabilnej i dostatniej przyszłości, z perspektywy sztabowców, powinien być kontynuowany. W tej chwili wzmacnia go Beata Szydło, uzupełniając o wątek wolności i bezpieczeństwa".
Była premier apelowała na konwencji, podkreślając proeuropejski przekaz: – Zobacz, Europo, jak można pięknie żyć, jak wspaniale się rozwijać. Chcemy, Europo, żebyś te dobre wzorce czerpała od nas, jak my czerpiemy od ciebie. Polska była, jest i będzie w Europie.
A Jarosław Gowin zwracał się do wyborców centrum: – Bez poparcia klasy średniej można wygrywać wybory, pokazaliśmy to w 2015 r. Ale w klasie średniej, w mieszkańcach dużych i średnich miast, skupiony jest ogromny kapitał: intelektualny, przedsiębiorczości, społeczny. I chcemy Polskę wraz z mieszkańcami dużych i średnich miast rozwijać.
Figa dla prawicy
Trzeba przyznać, że Zjednoczona Prawica obrała niezwykle trudny – ale dziś wydaje się, że jedyny właściwy – kierunek i postawiła sobie poprzeczkę bardzo wysoko. Wystarczy spojrzeć na wyniki wyborów samorządowych – kandydaci PiS na prezydentów miast ponieśli w nich sromotną klęskę. Wyborcy dużych i średnich ośrodków – przedstawiciele owej mitycznej klasy średniej – pokazali prawicy figę.
Czy uwierzą teraz w pięknie brzmiące opowieści o proeuropejskim kursie i umiarkowaniu najbardziej chyba radykalnego ze wszystkich rządzących w III RP obozu władzy?
Na dziś – wątpliwe.
Trafienie w czuły punkt Platformy
Przeszkodzić w tym może człowiek, bez którego – o, paradoksie – sukcesu wyborczego Zjednoczonej Prawicy dziś wyobrazić sobie nie sposób.
Jarosław Kaczyński jako jedyny właściwie zaprezentował konfrontacyjny politycznie przekaz na konwencji ZP. Atakował opozycję, twierdząc, że – tu powiało enigmą – "toleruje zło w wielkiej skali".
Słusznie zaś skądinąd przypomniał ostatnie, skandaliczne decyzje władz Warszawy w związku z sytuacją wokół tzw. bonifikaty, które absolutnie – i tu zgadzają się właściwie wszyscy komentatorzy od prawa do lewa – podważają wiarygodność Platformy Obywatelskiej jako partii – no właśnie – rzekomo proobywatelskiej.
Ale znów: wiarygodność PO ocenia partia, która wypięła się na frankowiczów, złamała obietnice dotyczące kwoty wolnej etc. Jaki dziś PiS ma sposób, żeby wyborcy o tym zapomnieli? No właśnie.
Przygotowywanie lidera
Kaczyński na konwencji właściwie jasno dał do zrozumienia, że podjął już decyzje, z których wycofać się już nie zamierza.
Ostatnie w 2018 r. duże wydarzenie polityczne pokazało dobitnie, że kwestia przywództwa w PiS – w przyszłości bliższej lub dalszej – jest w zasadzie rozstrzygnięta.
Prezes niemal całkowicie oddaje pole swojemu pomazańcowi. Mateusz Morawiecki jest najważniejszą polityczną inwestycją Jarosława Kaczyńskiego. I szansą na utrzymanie władzy przez prawicę jeszcze przez długie lata.
Kluczowe w tym jest jedno: generacyjna zmiana musi odbyć się na warunkach Jarosława Kaczyńskiego. A żeby nie dotyczyła ona jedynie partii, Mateusz Morawiecki musi przekonać do siebie znacznie większą część Polaków, niż tę, która popiera PiS już dzisiaj. Zatrzymanie tzw. "twardego" elektoratu (okropne słowo) do wyborczego zwycięstwa bowiem nie wystarczy.
Liderzy Zjednoczonej Prawicy – wydaje się – w końcu to pojęli. Jeśli znajdą w sobie pokorę i klucz do serc nowych wyborców – jakkolwiek banalnie to brzmi – to mają dużą szansę utrzymać władzę w kolejnych wyborach.