Jeszcze dzisiaj w nocy wszyscy rozsądni Polacy marzyli o prezydenckim wecie, śnili o nim i byli gotowi się za nie pokroić. Stało się – dwie z trzech szkodliwych ustaw masakrujących sądownictwo zostaną zawetowane. I natychmiast wysypały się głosy, że to ustawka z prezesem, wielka polityczna gra i w ogóle żenada. To nic, że faktyczne zaoranie wymiaru sprawiedliwości to od kilku dekad główna idée fixe Kaczyńskiego i że Duda właśnie zabrał mu pług. To typowo polskie – eufemistycznie mówiąc – malkontenctwo pokazuje, że wielu osobom wcale nie chodziło o wetowanie wołających o pomstę do nieba ustaw o SN czy KRS, tylko o bezmyślne wykrzykiwanie „je…ć PiS!”, zawsze i wszędzie, za cokolwiek i kiedykolwiek.