Pod koniec roku, jak zwykle, w różnych miejscach ukazują się wywiady z mędrcami, którzy dzielą się z narodem swą wizją przyszłości, teraźniejszości i przeszłości. Jednym przyznają rózgi, innych chwalą. Taki, jak rozumiem, był sens obszernej rozmowy ze znanym aktorem i reżyserem, Jerzym Stuhrem, opublikowanej na łamach WP Opinie. Tyle że im dłużej czytałem wywody Stuhra, tym bardziej miałem wrażenie, że znanego aktora opanowała jakaś dziwna i nieogarnięta obsesja, że chcąc innych leczyć, recepty przepisywać i choroby zwalczać, sam stał się ofiarą szalejącej powszechnie epidemii.