Sondaż Instytutu Badań Spraw Publicznych dla WP: "Efekt Kaczyńskiego, efekt Schetyny. PiS traci, PO zyskuje" (Analiza)
Prawo i Sprawiedliwość – mimo wciąż bardzo dobrych notowań – pod nieobecność Jarosława Kaczyńskiego traci poparcie. Platformie Obywatelskiej po rezygnacji Grzegorza Schetyny ze startu w wyborach na szefa PO rosną notowania. Aktywność partyjnych liderów – a w zasadzie jej brak – ma dla wyborców duże znaczenie.
37,8 proc. dla PiS, 31,3 proc. dla PO – tak prezentują się wyniki najnowszego sondażu Instytutu Badań Spraw Publicznych dla Wirtualnej Polski. Na trzecim miejscu plasuje się Lewica (13,3 proc.), a na kolejnych – Konfederacja i PSL.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Porównajmy to do wyników wyborów parlamentarnych. PiS miało w nich 43,4 proc., PO – 27,5 proc. Trend – co widać po kilku sondażach, o czym za chwilę – jest dziś zatem negatywny dla PiS. Inaczej niż w przypadku Platformy, której notowania rosną.
Były marszałek z PiS: dopadł nas syndrom tłustych kotów
Po październikowych wyborach – w których mimo zwycięstwa formacja Jarosława Kaczyńskiego osiągnęła gorszy niż oczekiwany wynik – musiała zderzyć się z kilkoma mniej lub bardziej poważnymi kryzysami.
Jednym z nich – a właściwie najważniejszym – była "afera Mariana Banasia", wybranego w połowie ubiegłego roku przez PiS na prezesa Najwyższej Izby Kontroli. Kolejnym uderzeniem w obóz władzy była utrata większości w Senacie, a tym samym oddanie funkcji marszałka – trzeciej osoby w państwie – politykowi Platformy Obywatelskiej Tomaszowi Grodzkiemu.
Sami politycy PiS zdają sobie sprawę z nie najlepszej sytuacji oraz własnych błędów. Były marszałek Senatu Stanisław Karczewski w wywiadzie dla nowego "Wprost" przyznaje: "Senat nas uśpił. Wszyscy mówili: Senat zawsze jest taki jak Sejm, tylko bardziej. Jeżeli w Sejmie będziemy mieli małą większość, to w Senacie będzie mieli dużą. A okazało się, że w Sejmie mamy małą większość, a w Senacie - wiadomo. To jest dla nas nauczka (...) Syndrom tłustych kotów już się u nas pojawił".
Ale jest jeszcze coś, co ma wpływ na gorsze notowania PiS na przełomie i na początku roku 2020. To brak Jarosława Kaczyńskiego.
Brak Schetyny zbawienny, brak Kaczyńskiego dotkliwy
– Na politykę w kraju największy wpływ ma nieobecność Jarosława Kaczyńskiego i Grzegorza Schetyny. Ta pierwsza ze stratą dla PiS, ta druga dla PO - wręcz przeciwnie – uważa Łukasz Pawłowski, prezes Ogólnopolskiej Grupy Badawczej i szef Instytutu Badań Spraw Publicznych.
Na dowód przypomina sondaże: w październikowym IBRIS PO miała 25 proc., w styczniu już – 31 proc. (wzrost o 6 pp.). W październikowym CBOS PO – 22 proc. poparcia, w styczniowym sondażu – 26 proc. (wzrost o 4 pp.). W sondażu Estymator w październiku PO – 25 proc., w styczniu – 28 proc. (wzrost o 3 pp.).
A jak to wygląda w przypadku PiS? Gorzej. IBRIS październik – PiS 47 proc., styczeń – PiS 43 proc. (spadek o 4 pp.). CBOS (rządowa instytucja) październik – PiS 52 proc., styczeń – PiS 49 proc. (spadek o 3 pp.). Estymator październik – PiS 48 proc., styczeń – 45 proc. (spadek o 3 pp.). Pollster październik 45 proc., styczeń 41 proc. (spadek o 4 pp.).
PiS zatem – mimo wciąż wysokiego poparcia – we wszystkich sondażach z początku roku spada. PO rośnie. Jak to tłumaczyć?
Łukasz Pawłowski, szef IBSP: – Grzegorz Schetyna był niepopularnym politykiem, liderem rankingów braku zaufania do polityków. Nieakceptowalnym dla większości wyborców PO. Było to widać w naszym rankingu poparcia w październiku (CZYTAJ WIĘCEJ), a także w badaniu o tym, kto powinien zostać szefem PO. W obu badaniach Grzegorz Schetyna zajmował ostatnie miejsce. Od kilku tygodni nie ma go w przestrzeni medialnej, zrezygnował ze startu na szefa Platformy. I to ma moim zdaniem realny wpływ na wzrost poparcia dla PO, która dziś ma twarze startujących w wyborach na szefa Platformy młodych i dużo bardziej popularnych polityków.
Jak twierdzi Pawłowski, PO wraca do poziomu, jaki miała przed wyborami parlamentarnymi, czyli do poziomu powyżej 30 proc. poparcia. – Wszystkie sondaże pokazują trend + 3-4 pp. od października do stycznia. Platforma odzyskuje to, co straciła w kampanii. Od tego, czy trend nadal będzie rosnący, zależeć będzie, jak przyjęty zostanie nowy szef PO. Ale to będzie już "efekt Budki" albo "efekt Siemoniaka" – tłumaczy szef IBSP.
Prezes Ogólnopolskiej Grupy Badawczej zwraca uwagę na brak w przestrzeni publicznej Jarosława Kaczyńskiego. Prezes PiS przeszedł operację kolana, a potem długą rehabilitację. I ta nieobecność lidera partii rządzącej także ma wpływ – wedle szefa IBSP – na nastroje wyborców PiS i mobilizację elektoratu prawicy.
– W sondażach maleje odsetek osób deklarujących udział w wyborach (o ok. 10 pp.), mobilizacja jest mniejsza. A to Kaczyński zawsze najmocniej mobilizował wyborczą bazę PiS. I jego dziś nie ma w polityce. W naszym rankingu poparcia wśród wyborców PiS Jarosław Kaczyński zawsze otrzymywał najwięcej pozytywnych deklaracji, więcej niż Mateusz Morawiecki i Andrzej Duda. Prezes obecnie nie spotyka się z ludźmi, nie narzuca tematów, nie wypowiada się publicznie, nie kreuje agendy. To ma wpływ na spadki sondażowe formacji rządzącej, które widzimy we wszystkich badaniach – wyjaśnia Pawłowski.
Wedle informacji WP, Kaczyński w pełni zaangażować się ma w kampanię wtedy, gdy formalnie ruszy już wyścig prezydencki. Wybory zostaną ogłoszone przez marszałek Sejmu najpóźniej do 6 lutego.