Trwa ładowanie...

Wojciech Engelking: Narodziny prawicowego leminga

Po samorządowej konwencji PiS-u jest jasne: partia rządząca tworzy sobie nowego wyborcę, którym jest prawicowy leming. Ten projekt, acz niezły, ma jednak pewną słabość. Nazywa się ona Andrzej Duda.

Wojciech Engelking:  Narodziny prawicowego lemingaŹródło: East News, fot: Rafał Oleksiewicz/REPORTER
dsg9043
dsg9043

Chyba każdy, kto ma choć odrobinę konserwatywnych (w zachodnioeuropejskim sensie tego słowa) znajomych, słyszał zdanie: "Zagłosowałbym na PiS, ale…".

Przed rokiem 2015 dokończenie tegoż zwykło się odnosić do smoleńskich miesięcznic, działalności Antoniego Macierewicza, wielokrotnie zgłaszanych oskarżeń względem Donalda Tuska o zdradę Polski. Po roku 2015 - do agresywnej retoryki partii rządzącej, rozbijania przez nią władzy sądowniczej, prezentowania swej działalności przez PiS jako wielkiego sprzeciwu wobec III RP, nierozliczenia komunizmu, Okrągłego Stołu i wychwalających tenże elit.

Już bez "ale”

Ujmując rzecz jednym zdaniem: dla wielu konserwatystów PiS był nie do przyjęcia dlatego, że nie był partią konserwatywną. Nie idzie mi tu o jego propozycje gospodarcze, sięgające do tradycji zachodnioeuropejskiego socjalizmu; idzie mi o politykę. Jakkolwiek bowiem PiS-owski program zawierał wiele pomysłów, które można by zaklasyfikować jako pochodzące z prawicowego kosmosu idei, sposób ich podania - a zwłaszcza wprowadzenia w życie - był sposobem rewolucyjnym. Publicyści zwykli komentować to tak: w 2015 r. PiS pokazał się jako partia umiarkowana - wystawiając Dudę i Szydło miast Kaczyńskiego i Macierewicza - ale, wziąwszy Pałac Namiestnikowski i Parlament, postanowił ujawnić swoją prawdziwą twarz.

Konwencja partii rządzącej przed wyborami samorządowymi pokazuje, iż choć w istocie PiS po 2015 r. porzucił swoje umiarkowanie, nie porzucił go na zawsze. Przeprowadziwszy najważniejsze z punktu widzenia Jarosława Kaczyńskiego działania - reformę sądownictwa, sprzeciw wobec wyboru Donalda Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej - znów sięga po wizerunek, który wypracował w roku 2015. Tym razem jednak, jak się zdaje, sięga na dobre.

dsg9043

I dzięki temu - zabawię się w Joanną Szczepkowską - proszę państwa, w 2018 r. w Polsce rodzi się nowa prawica. Jeśli pójdzie jej dobrze, będzie rządzić latami, bo konserwatywny wyborca straci swoje "ale".

Prawicowy leming

Jaka jest ta nowa prawica? Przede wszystkim: rodzinna. Być może starając się iść wbrew opinii i o wyborcach, i politykach PiS-u jako sekcie, Jarosław Kaczyński wpadł na pomysł zaprezentowania kandydatów jego partii w wyborach samorządowych nie przez ich politycznych pryncypałów, lecz - bliskich: małżonków i rodzeństwo. Tym samym pokazał ich nie tyle jako ludzi nieopętanych religią smoleńską i przekonaniami o rozlicznych czyhających na Polskę spiskach, ale: jako normalną, pod względem sztafażu nowoczesną klasę średnią. Lub, by użyć określenia w 2012 r. zastosowanego przez Roberta Mazurka na wyborców PO: lemingów.

Kim były 6 lat temu lemingi? Nie fanatycznym elektoratem PO, ale ludźmi w niewielkim stopniu zainteresowanymi polityką. Przez to nie spełniali republikańskich wymagań, jakie stawiali przed nimi prawicowcy. Jeden ze związanych z PiS-em filozofów użył wobec nich staropolskiego określenia "pieczeniarze", odnosząc je do ich upodobania do robienia grilla podczas długich weekendów, które dla republikanów były upamiętnieniem wydarzeń takich, jak uchwalenie Konstytucji 3 Maja: okazją do pokazania swojego uczestnictwa w narodowej wspólnocie. Lemingi nad sprawy publiczne przedkładały prywatność, a politykę traktowały jako tę sferę życia, która zapewniała im ciepłą wodę co rano tryskającą z kranu. Gdzie im wychodzić na ulice, póki woda tryska!…

Dlaczego podobny wyborca w 2018 r. staje się wyborcą PiS-u? Z dwóch powodów. Po pierwsze: takiego wyborcę straciła opozycja. Nakłaniający po 2015 r. Polaków do wychodzenia na ulice działacze Koalicji Obywatelskiej czy KOD-u postawili się, w dużej mierze nieświadomie, na pozycji niegdyś zajmowanej przez PiS: zażądali, by wyborcy mieszali politykę do swojego życia prywatnego, by się angażowali. Owo pożądane zaangażowanie również było w swej strukturze PiS-owskie: czysto reaktywne, bo budowane w odniesieniu do działań partii rządzącej, a bez pozytywnej propozycji. To zaś dla leminga rzecz nie do pomyślenia. Jeśli ma bowiem leming jakąkolwiek dominującą cechę osobowości, jest nią egoizm: nigdy nie pójdzie się o coś bić w cudzej, bo wspólnotowej sprawie.

dsg9043

Drugim powodem jest - jak ładnie określił rzecz Michał Olech w analizie konwencji PiS-u na łamach portalu 300polityka.pl - przechodzenie Jarosława Kaczyńskiego z pozycji CEO PiS-u na pozycję szefa rady nadzorczej: kogoś, kto może i koordynuje część działań partii, lecz próżno go szukać na pierwszej linii frontu. Kaczyński zdaje sobie sprawę, iż większość młodych polityków jego ugrupowania (a nawet starszych: Joachima Brudzińskiego, Adama Lipińskiego) zarówno nie jest zainteresowana kontynuowaniem wojen z czasów Porozumienia Centrum, jak i nie jest w stanie ich udźwignąć. Przywdziewając archaiczny rynsztunek "zakonu PC", nowego elektoratu by nie zdobyli, a najtwardszy - stracili, bo wydaliby mu się niewiarygodni.

Swoje usuwanie się w cień Kaczyński zapoczątkował mianowaniem Mateusza Morawieckiego na stanowisko premiera, a konwencją samorządową przypieczętował.

Największy przegrany

W przejmowaniu przez PiS wyborcy-leminga i strojeniu się tej partii w nowe szatki - tym razem nie po to, by je zaraz zrzucić - jest jednak jeden wielki przegrany, który stanowi słabość tego projektu partii rządzącej. Tym przegranym i słabością jest Andrzej Duda.

dsg9043

Wystawiony w 2015 r. jako kandydat umiarkowany, Duda szybko tę twarz stracił: po pierwsze dlatego, iż pokazał, jak łatwo Jarosław Kaczyński może nim pomiatać, po drugie - bo swoim podpisem usankcjonował najbardziej rewolucyjne PiS-u postępowania. Mimo wielkiego kapitału społecznej sympatii, nastawionemu konserwatywnie, lecz niechętnemu (dawnemu) radykalizmowi partii rządzącej wyborcy zawsze będzie się kojarzył z brakiem trzeciego veta w ustawach o sądach (nawet, jeśli sama kwestia tych ustaw szybko zniknie z jego pamięci) i z okrzykami "Konstytucja!", kierowanymi w jego stronę na rozpoczęciu roku szkolnego w jednym z gdyńskich liceów.

To prawicowego leminga do prezydenta zniechęci.

Być może sam Duda to wie i dlatego na wspomnianym rozpoczęciu wygłosił przemówienie nijak niedostosowane do nastoletniej widowni - bo odnoszące się do kwestii Sądu Najwyższego - a na obchodach rocznicy Sierpnia 1980 r. uderzył w retorykę krwawej rewolucji w 1989 r. niby wyjętą z "Wieszania" Jarosława Marka Rymkiewicza. W układzie politycznym, w którym prawicowy leming, chętny, by grillować i polityką się nie przejmować - co najwyżej bezrefleksyjnie założyć koszulkę z Żołnierzami Wyklętymi - pójdzie w stronę PiS-u opartego na Mateuszu Morawieckim i kandydatach na prezydentów największych miast (Kacprze Płażyńskim, Patryku Jakim), prezydentowi pozostaje twardy elektorat partii rządzącej, który jego rewolucyjności nie tyle nie zapomniał, ile - odczytuje jako największą zasługę.

Problem w tym, że z racji wieku tego elektoratu, okres politycznej przydatności prezydenta pozostaje ograniczony.

dsg9043
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dsg9043