Wiejas: "Srebrna, Brejza, Falenta - Kaczyński ujeżdża kilka byków (Opinia)
W sprawach dotyczących Jarosława Kaczyńskiego i spółki Srebrna absurd goni absurd. Nie można już nawet zapytać, czy prezes PiS, choć nie ma umocowania konstytucyjnego, a trzęsie krajem, nie ma przypadkiem związków z biznesem.
Jarosław Kaczyński to samozwańczy obrońca Kościoła i dzieci. Rycerz strzegący moralności i tradycji. Przenikliwy strateg, który najpierw sam tworzy problemy, a potem je rozwiązuje. Tak, prezes PiS to człowiek skomplikowany i w wielu postaciach.
Harmonogram dnia (przypuszczalny) pierwszego obywatela IV RP
O godz. 9. Jarosław Kaczyński budzi się i jest zwykłym, zaspanym Polakiem (może lekka przesada, bo zwykły Polak wstaje zdecydowanie wcześniej), który wykąpie się, zje śniadanie i pojedzie do pracy.
O godz. 11. Jarosław Kaczyński jedzie do centrali partii lub do Sejmu. W zasadzie wszystko jedno, bo wtedy jest już najważniejszym Polakiem, a rządzić może i z Nowogrodzkiej, i z Wiejskiej.
Zobacz także: Sienkiewicz: Falenta chciał obalić rząd Tuska, ale mu się nie udało
O godz. 13. Jarosław Kaczyński przestaje być najważniejszym Polakiem i staje się najważniejszym biznesmenem. Reprezentuje spółkę Srebrna w rozmowach z kontrahentem.
O godz. 14. Jarosław Kaczyński rozładowuje "korek" z petentami w poczekalni na Nowogrodzkiej, który powstał, gdy najważniejszy polityk był chwilowo najważniejszym biznesmenem.
O godz. 16. Jarosław Kaczyński rozmawia z najważniejszymi politykami swojej partii.
O godz. 17. Jarosław Kaczyński, najważniejszy polityk w kraju i najważniejsi politycy jego partii, stają się najważniejszymi biznesmenami w kraju. Dyskutują o tym, czy najważniejszy bank w kraju może dać im - najważniejszym politykom w kraju – kredyt na 1,3 mld złotych jako najważniejszym biznesmenom w kraju.
O godz. 19. Jarosław Kaczyński znów jest najważniejszym politykiem w kraju i oddaje się czytaniu najważniejszych doniesień spływających do niego z najważniejszych ministerstw.
O godz. 22. Jarosław Kaczyński jedzie do domu. Znów jest zwykłym Polakiem (to ponownie lekka przesada, bo zwykły Polak nie czytuje filozofów).
O godz. 23. Jarosław Kaczyński, jak zwykły Polak, ogląda rodeo.
O godz. 1. Jarosław Kaczyński, zwykły Polak, najważniejszy polityk i najważniejszy biznesmen w jednym, zasypia.
To oczywiście wyłącznie moja luźna interpretacja harmonogramu zajęć Jarosława Kaczyńskiego. Fikcja.
Stworzona na podstawie licznych artykułów, które powstały po tym, jak "Wyborcza" upubliczniła tzw. taśmy Kaczyńskiego, które dotyczyły jego relacji z austriackim biznesmenem Geraldem Birgfellnerem, zaangażowanym w budowę w Warszawie przez spółkę Srebrna dwóch bliźniaczych wieżowców - "K-Towers". Podobne zestawienie dnia Kaczyńskiego przedstawiałem kilka miesięcy temu, ale jak kamień w wodę.
"Polegli" lepsi ode mnie
Jestem oczywiście malutką pchełką, która nie jest w stanie ogarnąć geniuszu Jarosława Kaczyńskiego i rozszyfrować, w jakich rolach występuje. Pociesza mnie to, że w rozszyfrowaniu jego ról nie jestem osamotniony i głowy tęższe niż moja nie potrafią sobie z tym poradzić.
Równie zagubieni wydają się posłowie Platformy Obywatelskiej - Krzysztof Brejza, Marcin Kierwiński i Cezary Tomczyk. Wnioskuję to z faktu, że oni również zadawali pierwszemu obywatelowi IV RP pytania o Srebrną.
I co ich spotkało? Do Sądu Okręgowego w Warszawie trafił pozew przeciwko nim. W ten sposób Jarosław Kaczyński, zamiast odpowiedzieć na wątpliwości, chce ich uciszyć. Jego adwokaci domagają się tego przynajmniej od Brejzy już teraz.
Już dawno prezesa PiS mogła przesłuchać prokuratura. Wszak sam Gerald Birgfellner doniósł, że został oszukany przez najlepszego z Polaków. Jarosław Kaczyński przesłuchany jednak nie został. Może dlatego, że istniało ryzyko, że spotka tam mecenasa o szczęce wyraźnie zarysowanej, a przy tym odpornej na ciosy, czyli Romana Giertycha?
I pewnie nie przesłuchanie prezesa zrodziło pytania posłów. Ale pozew przeciwko nim?
Panie Jarosławie Kaczyński, nie jesteś pan w stanie wziąć za twarz wszystkich. To, co pan mówił, to co pan robił, widzieli wszyscy (którzy widzieć chcieli) czarno na białym. Pana zachowanie tłumaczyć można jedynie bezgraniczną wiarą w swoją siłę. Cóż, wiara nie zawsze czyni cuda.
Był czas, gdy za czasów prezydentury Lecha Wałęsy mawiano: "kto nie z Mieciem, tego zmieciem". Wtedy chodziło o Mieczysława Wachowskiego, wpływowego przybocznego Wałęsy.
Wiemy, jak się skończyła tamta prezydentura.
Rodeo prezesowi niestraszne
Panie prezesie PiS. Ja, zwykły Polak, dalej nie wiem, kim pan jest w rzeczywistości. Role łatwo pomylić. Ale już panu nie przeszkadzam, bo jakiś kolejny nieszczęśnik się do pana dobija. Marek Falenta się nazywa. I zupełnie jak wspomniany wcześniej Austriak, znów oczernia pana partię.
Pisze, że niby ludzie PiS inspirowali go do nagrania pogaduszek przy "ośmiorniczkach" i obiecywali mu w zamian kręcenie biznesowych lodów. To kolejny skandal. Trzeba by go pozwać o ochronę dóbr osobistych.
A dobra te - na podstawie doniesień medialnych - wydają się niemałe.
Jarosław Kaczyński wskoczy jednak pewnie i na tego byka. I byk ma przerąbane. Jak to na rodeo. Lub corridzie. Choć nie. Na corridzie tak już bywa - raz byk, raz torreador.