Tajemnica śmierci "Anody"
Tajemnica śmierci bohatera - zakatowało go UB?
Był legendą Szarych Szeregów. Zginął w tajemniczych okolicznościach...
Ciało Jana Rodowicza "Anody" - bohatera Szarych Szeregów - spadło z czwartego piętra okna Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Był styczeń 1949 r. Polscy komuniści wkroczyli właśnie w najkrwawszy okres swoich rządów. Rozprawiali się z opozycją. Zamykali w więzieniach żołnierzy Armii Krajowej - bohaterów II wojny światowej. Oskarżali ich o próbę obalenia ustroju albo współpracę z hitlerowcami. Zarzuty bywały wyimaginowane i absurdalne.
Janka aresztowali w Wigilię 1948 r. Rodzice nigdy już nie zobaczyli go żywego. Oficjalna wersja głosiła, że popełnił samobójstwo, skacząc z okna czwartego piętra. Dla bliskich Janka było oczywiste - zabili go ubecy. Wszyscy słyszeli o torturowaniu więźniów podczas przesłuchań. O katowaniu, po którym ludzie przyznawali się do niepopełnionych czynów. Ale po latach wokół tego, co pewne, zaczęły narastać wątpliwości.
Po generale Auguście Emilu Fieldorfie "Nilu" i rotmistrzu Witoldzie Pileckim "Witoldzie", to jedna z najgłośniejszych zbrodni popełnionych w latach stalinizmu. Tajemnicę śmierci Jana Rodowicza "Anody", który pierwszy rzucił butelkę z benzyną podczas akcji pod Arsenałem, zgłębia Piotr Lipiński. Fragmenty książki "Anoda. Kamień na szańcu" publikujemy dzięki uprzejmości wydawnictwa Agora.
Oprac. Joanna Stanisławska, Wirtualna Polska