Mateusz Kijowski, były lider KOD-u, a obecnie ”stypendysta wolności”, udzielił wywiadu mojemu redakcyjnemu koledze Grzegorzowi Łakomskiemu. Właściwie przez całą rozmowę starał się wszystkich przekonać, że nie pracuje, bo dostał wilczy bilet, jego sytuacja życiowa jest dramatyczna, a datki od ludzi na spłatę długów to forma ”kontraktu” ze społeczeństwem. Za jego działalność obywatelską i pozytywistyczny trud. Ile bym w sobie nie wykrzesał empatii, nie umiem mu jednak współczuć. Facet, który przeznacza swój czas na chodzenia po mediach i użalanie się, zamiast zabrać się za jakąkolwiek pracę, to karykatura samego siebie.