Debata przedstawicieli ugrupowań startujących do wyścigu europarlamentarnego była popisem nieprzygotowania, banałów i udzielania wymijających odpowiedzi na proste pytania. Na tym bezrybiu wyraziście zaprezentował się Krzysztof Bosak z Konfederacji, Adrian Zandberg przypomniał o swoim istnieniu, a Paweł Kukiz był jak z 2015. Na resztę można machnąć ręką.