Kijowski może być fetowany w Brukseli, jednak jego realna siła polityczna jest enigmą. Schetyna może zmusić partię, żeby zainwestowała miliony w jego kampanię billboardową, ale efekty będą marne. A Petru może przyciągać do siebie uwagę kolejnymi wyskokami i wpadkami, ale uśmiech politowania to wszystko, na co może liczyć. Morał jest prosty: Kaczyński mógłby powtórzyć to, co kiedyś, w starych dobrych czasach mówili politycy Platformy, kiedy pytano ich, czy nie obawiają się o utratę władzy. A mianowicie, że dzisiaj nie ma z kim przegrać - pisze Paweł Lisicki dla Wirtualnej Polski.