Opozycjoniści wspominają stan wojenny
Obawa, niepewność i strach - takie uczucia towarzyszyły opozycjonistom w pierwszych dniach stanu wojennego. W przeddzień rocznicy tego wydarzenia w kościele pod wezwaniem Świętego Krzyża w Warszawie odbyła się wieczornica w hołdzie ofiarom stanu wojennego.
Spotkanie dla części opozycjonistów było okazją do wspomnień. Jeden z nich Marian Jurkiewicz wspomina, że już pierwsze spotkanie z funkcjonariuszami bezpieki 13 grudnia skończyło się dla niego boleśnie. Tego dnia funkcjonariusze SB złapali go w jednym z autobusów i chcieli siłą wyciągnąć na zewnątrz. - Po rękach mnie tłukli, po karku, po głowie. Zostały mi trzy zęby, bo mi wszystkie wybili - mówi.
Czesław Rędziak 13 grudnia pracował w zajezdni autobusowej w Warszawie i obawiał się, że wkroczą tam oddziały wojska i policji i rozprawią się z pracownikami. Dziś przyznaje, że zarówno on, jak i jego koledzy bali się o siebie i swoje rodziny. On sam miał małe dzieci i martwił się, że grozi im głód, bo w domu nie było żadnych zapasów.
Edward Snopek pracował w brygadzie naprawczej spółdzielni "Społem". Początek stanu wojennego przyniósł mu spotkanie, którego - jak twierdzi - nigdy nie zapomni. Gdy razem z kolegami szedł do jednego z warszawskich sklepów naprawić sprzęt chłodniczy, drogę zastąpił im żołnierz. Zapytany, czy będzie strzelał do robotników, rozpłakał się.
W nocy z 12 na 13 grudnia 32 lata temu Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego na czele z generałem Wojciechem Jaruzelskim wprowadziła stan wojenny. Celem była likwidacja protestów społecznych, a także wstrzymanie procesów demokratycznych, zainicjowanych w sierpniu 1980 roku.