Opozycja ma gigantyczny problem. PiS może zacierać ręce
Chociaż robią wokół siebie mnóstwo hałasu, środowiska opozycyjne wciąż nie potrafią wstać z kolan. Powód? Brak prawdziwego przywódcy, oraz to, że ci obecni nieustannie walczą między sobą. Przykłady? Nawet w ostatnich dniach pojawiły się ich dziesiątki.
Żaden z trójki - Władysław Frasyniuk, Grzegorz Schetyna, Ryszard Petru - nie ma szans stać się prawdziwym liderem zjednoczonej opozycji. Pierwszy z powodu wieku, drugi braku charyzmy, a trzeci zwyczajnie stał się już raczej obiektem drwin i żartów, niż rasowym politykiem.
Wszyscy pochodzą z Wrocławia, a karierę zrobili dzięki zaangażowaniu w Unii Wolności. Chociaż na starcie łączyły ich wspólne idee i środowisko polityczne, teraz różni ich niemal wszystko.
Schetyna kontra Petru - kto liderem opozycji?
Szczególnie gorąco jest na linii Frasyniuk-Schetyna. Po zamieszaniu na czerwcowej miesięcznicy smoleńskiej w Warszawie, na lidera ruchu zaczął wysuwać się Władysław Frasyniuk. Przewodniczący Platformy Obywatelskiej szybko zdyskredytował jednak jego kandydaturę. "Aby być politykiem, trzeba działać czynnie, a nie raz na miesiąc" - ocenił zaangażowanie Frasyniuka Schetyna.
Na odpowiedź opozycjonisty czasów PRL nie trzeba było długo czekać. - Różnica między mną a Schetyną polega na tym, że ja – Władysław Frasyniuk – jestem raz w miesiącu, a Schetyny nie ma od półtora roku - zripostował. Dodał też, że u lidera PO brakuje "determinacji i woli podejmowania jakiegokolwiek ryzyka". - Inaczej mówi się, gdy przychodzi się na demonstrację i cię z niej wynoszą, a inaczej w zaciszu gabinetów i studiów telewizyjnych - stwierdził.
Kim jest Władysław Frasyniuk?
"Schetyna nienawidzi Petru"
Niechęć i rywalizacja wychodzą również na każdym kroku sporu liderów PO i Nowoczesnej. - Schetyna nienawidzi Petru. Nawet tego nie ukrywa. Demonstruje niechęć do niego, gdy tylko w rozmowie pada jego nazwisko – mówił niedawno Wirtualnej Polsce jeden z parlamentarzystów.
Z kolei w poniedziałek, gdy na antenie Tok FM Petru został poproszony o wskazanie lidera, wymienił nazwisko Ewy Kopacz. Jak wiadomo, była premier straciła przewodnictwo w PO właśnie na korzyść Schetyny i delikatnie mówiąc nie pałają do siebie sympatią.
W grudniu miało nawet dojść do bezpośredniego starcia. Gdy po rozpoczęciu protestu na sali plenarnej w Sejmie Ryszard Petru przyszedł na rozmowę z Grzegorzem Schetyną, między politykami wywiązała się niemiła rozmowa. – Ja ci powiem, Grzegorz… - zaczął Petru. – …ty mnie, tak? – wtrącił złośliwie Schetyna. – Powiem ci, co teraz powinniśmy… - próbował kontynuować lider N. - Ty chcesz mi politykę tłumaczyć? Ty? - zripostował Schetyna
W tym miejscu wspomnieć należy również symboliczną klęskę wizerunkową Ryszarda Petru. Gdy na początku roku media obiegły jego zdjęcia z partyjna koleżanką Joanną Schmidt, w biurze krajowym PO miała panować atmosfera, "niczym po wyborczym sukcesie". Jak donosił "Newsweek", czołowi politycy PO cieszyli się jak dzieci i pokazywali sobie na telefonach przeróbki teledysku Zenka Martyniuka "Przez twe oczy zielone", do którego ktoś podłożył zdjęcia Petru i Schmidt.
Nie mogą na siebie patrzeć?
Chociaż panowie spotykają się okazjonalnie na manifestacjach KOD i Obywateli RP, poza tym unikają się jak ognia. W poniedziałek w Sejmie doszło do ważnego spotkania, na którym przedstawiciele opozycji uzgadniali wspólną odpowiedź na działania PiS wobec Sądu Najwyższego. Ostatecznie podczas rozmów nie pojawił się żaden z liderów partii.
Jasne jest więc, że trzej główni kandydaci na lidera opozycji nie są w stanie się dogadać. A inni? Ewa Kopacz ma przecież za sobą historyczną porażkę z Prawem i Sprawiedliwością. Na Mateuszu Kijowskim ciążą już zarzuty prokuratorskie, a Donald Tusk ma w Brukseli na tyle wygodną posadę, że ciężko sobie wyobrazić, by ponownie chciał się włączać w polsko-polski spór na noże.
Trwa ładowanie wpisu: facebook