Koziński: Pułapki metody Jędraszewskiego. Co arcybiskup chce powiedzieć ostrymi komentarzami? [OPINIA]
Arcybiskup Jędraszewski ma dar głoszenia wyrazistych opinii w ważnych kwestiach. Ale nie bierze poprawki na to, że ta wyrazistość bywa bronią obosieczną.
Abp Marek Jędraszewski jest zbyt inteligentny na to, żeby jego komentarze wrzucić do jednego worka z wypowiedziami przypadkowych polityków czy liderów opinii z mediów społecznościowych. One zawsze mają drugie dno i zasługują na refleksje.
Oddzielna sprawa, że zastanawia, czemu tak inteligentna osoba jak abp Jędraszewski próbuje osiągać swoje cele za pomocą komentarzy niebezpiecznie zbliżających się do populizmu. W tym także widać drugie dno.
Wielki Kościół Klimatologów
"Ogłoszenie! Jezus z Nazaretu teraz ustalił jednego ze swoich następców. To Greta Thunberg" – napisała na swoim koncie w mediach społecznościowych jedna z parafii w Szwecji w 2018 r. Szwedzki Kościół formalnie zaprzeczył, że to jego stanowisko, a konto zostało zamknięte. Jednak sam wpis zyskał spory rozgłos.
Nie jedyny. Poruszenie, jakie na świecie wywołują Greta Thunberg i kwestia klimatu, coraz częściej są porównywane do ruchu religijnego.
Zobacz też: Plan C ws. Mariana Banasia? Rzecznik rządu rozkłada ręce
"W Europie ale i w części Ameryki klimatyczna teologia zastąpiła tradycyjne chrześcijaństwo" – to nie opinia Jędraszewskiego, czy prawicowego blogera, tylko Gerarda Bakera, komentatora "Wall Street Journal", który przez pięć lat był naczelnym tego dziennika.
Baker nie ma oporów, żeby pisać o Wielkim Kościele Klimatologów (w dodatku napisał to wielkimi literami). Gdy podobne słowa wypowiada Jędraszewski, natychmiast spada na niego morze pomówień – a wiceprezydent Warszawy Paweł Rabiej każe mu iść z tym do piekła. Reakcja kompletnie abstrahująca od rzeczywistości kościelnej. W dodatku podana językiem, który Rabiejowi splendoru nie przysparza.
Arcybiskup jest przede wszystkim hierarchą kościelnym, nic więc dziwnego, że protestuje przeciwko atakowi na Kościół, założeniom, na jakich jest on oparty. Dla niego najważniejsze jest przykazanie "Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną". Pamięta o konieczności oddzielenia tego co cesarskie od tego co boskie.
Jednocześnie Jędraszewski jest przenikliwym obserwatorem rzeczywistości. Widać, że wyraźnie rozdziela ochronę przyrody od "ekologizmu" - przez ten drugi termin rozumie działania mające coraz więcej cech ruchu religijnego. I daje temu wyraz. W przypadku hierarchy kościelnego dziwić to nie powinno.
Metoda Jędraszewskiego
O ile w przypadku Jędraszewskiego nie dziwi treść jego wypowiedzi, to (po raz kolejny) zaskakuje jej forma. Bo cytat o "ekologizmie" jest bardzo mocny. Widać było, że arcybiskup chciał, żeby go usłyszano.
Podobnie ostre były jego wypowiedzi o "tęczowej zarazie", czy jego komentarze o sytuacji w Europie, w której katolikom jest odbierane prawo do wyrażania opinii. Trudno więc uznać to za lapsus, przejęzyczenie, raczej konsekwencję w działaniu. Można wręcz zacząć mówić o metodzie Jędraszewskiego.
Ta metoda już sprawiła, że dziś arcybiskup to najlepiej słyszalny, przykuwający najwięcej uwagi hierarcha kościelny w Polsce. Dziś jego słowa analizuje się staranniej niż jakiegokolwiek innego biskupa. Pod tym względem Jędraszewski wykazał się ogromną skutecznością. Ale wyraźnie widać, że nie tylko o to mu chodzi, że cała sprawa ma kolejne dna. A opisana przed chwilą metoda ma dwie pułapki.
Jedna dotyczy samego arcybiskupa, który powoli staje się zakładnikiem wyrazistych komentarzy. Jego niewątpliwa inteligencja jest coraz bardziej w cieniu ostrych cytatów. Niedługo nikt nie będzie zwracał uwagi na sens jego słów, wszyscy będą szukali tylko "szokującego" jednozdaniowca. Pod tym względem Jędraszewski podjął bardzo ryzykowną grę z opinią publiczną.
I jeszcze jedna płaszczyzna. Arcybiskup dążąc do wyostrzenia sądu poprzez skrót myślowy, czyni dużo szkód. Owszem, ma rację nazywając "ekologizm" – jako namiastkę religii - niebezpiecznym zjawiskiem. Ale jednocześnie zdaje się nie brać pod uwagę innej kwestii: że w Polsce mało kto odróżnia ekologizm od ekologii.
Nawyku dbania o środowisko Polacy nie mają – jeśli ktoś ma wątpliwości, niech odwiedzi pobliski las i zobaczy, jakie tony śmieci można w nim znaleźć. I to jest poważny problem, który należy szybko rozwiązać. Nie należy go ideologizować, ale trzeba się z nim zmierzyć. Tymczasem arcybiskup mówiąc bez niuansowania, bez owijania w bawełnę de facto rozgrzesza wiele osób, które uważają, że dalej można śmieci do lasu wyrzucać - uważają to formę walki z "ekologizmem". To jest główna pułapka metody Jędraszewskiego. W tym przypadku dążenie do wyrazistości może przynieść więcej szkód niż pożytku.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl