TYLKO W WP: Ryszard Czarnecki po odwołaniu z funkcji wiceszefa Europarlamentu: ”Zrobiono to prawniczym krętactwem”
Ryszard Czarnecki został oficjalnie odwołany z funkcji wiceprzewodniczącego Parlamentu Europejskiego. Jak powiedział WP w pierwszej rozmowie po ogłoszeniu decyzji: ”niczego nie żałuję”, a do jego odwołania przyczyniła się manipulacja regulaminem Europarlamentu oraz głosowanie tajne, o które wnioskowali przedstawiciele PO oraz PSL.
Marcin Makowski: Już oficjalnie został pan pozbawiony stanowiska wiceprzewodniczącego Parlamentu Europejskiego. Było warto uparcie stać na swoim stanowisku i nie wycofywać się z porównania europosłanki Róży Thun do szmalcownika?
Ryszard Czarnecki (PiS)
: Moje odwołanie jest faktem, ale niczego nie żałuję. Jestem wierny własnym wartościom, które podzielane są przez większość Polaków. Nadal uważam, że donoszenie do obcych mediów na własną ojczyznę, jest rzeczą absolutnie nie do przyjęcia i godną kategorycznego potępienia. Można nie lubić rządu, ale głosowanie za uruchomieniem procedur sankcyjnych przeciwko państwu polskiemu - a to zrobiła część posłów PO - jest czymś absolutnie karygodnym.
Czy dano panu do zrozumienia, że przeprosiny ”załatwiłyby sprawę”?
Tak. Namawiano mnie oficjalnie i nieoficjalnie, abym przeprosił za swoje słowa, a wtedy sprawy nie będzie - nie zostanę odwołany. Uważałem, że nie będę się korzył ani kajał, ponieważ nie będę zaprzeczał poglądom, w które głęboko wierzę.
Wiara wiarą, ale tym samym pańska partia traci cenne stanowisko w Parlamencie Europejskim.
Mając do wyboru wpływowe stanowisko, a walczenie o nie poprzez posypanie głowy popiołem, wybieram wierność przekonaniu, że Polski nie obraża się za granicą dla interesu partyjnego. Nie mogę zaprzeczyć samemu sobie. To przejaw elementarnej wierności własnemu państwu, z pełną świadomością konsekwencji.
Przed głosowaniem twierdził pan, że dokonano manipulacji regulaminem. Na czym miała ona polegać?
Nie byłoby takiego wyroku Europarlamentu, gdyby nie nocna manipulacja regulaminem. Do tej pory bowiem była mowa, że potrzeba 2/3 głosów obecnych na sali, aby kogoś odwołać ze stanowiska. Dzień wcześniej ustalono jednak, że odlicza się głosy wstrzymujące, które wcześniej zawsze były liczone jako wyraz braku poparcia dla wniosku. Tym razem te głosy zostały wzięte pod uwagę przy tworzeniu kworum, ale do 2/3 liczono jedynie te ”za” i ”przeciw”. Jeżeli weźmie się pod uwagę wstrzymanie się od podjęcia decyzji i głosy przeciwne mojemu usunięciu, okaże się, że jest ich więcej, niż ”za”. Prawniczym krętactwem moi przeciwnicy załatwili swój interes. I takim sposobem pozbyto się polskiego wiceprzewodniczącego.
Skąd wniosek o głosowanie tajne? To chyba rzadkość, nawet pomimo bezprecedensowego charakteru pana przypadku.
To prawda. Według mojej wiedzy grupa posłów PO i PSL zażądała głosowania tajnego, tylko po to, aby Platforma i Polskie Stronnictwo Ludowe mogło ukryć fakt głosowania przeciwko polskiemu wiceszefowi ważnej unijnej instytucji.
Co dalej z pana karierą polityczną? Są już jakieś plany?
Będę dalej służyć ojczyźnie jako europoseł. Według najnowszych brukselskich rankingów aktywności w Europarlamencie, jestem na 11 miejscu z 750 europarlamentarzystów, oraz pierwszym Polakiem. Dla porównania pani Róża von Thun znajduje się na pozycji 634, jest 16 wśród 18 przedstawicieli Platformy Obywatelskiej. To dosyć znamienne porównanie. Zamierzam być nadal czynny w polityce międzynarodowej, ale jeśli chodzi o odleglejszą przyszłość, to już decyzja prezesa Jarosława Kaczyńskiego.
Z europosłem Ryszardem Czarneckim, byłym wiceprzewodniczącym Parlamentu Europejskiego, rozmawiał Marcin Makowski - WP Opinie