Ryszard Czarnecki zyska na decyzji PE. Dla twardego jądra PiS stał się męczennikiem
Ryszard Czarnecki przestał być wiceszefem PE. Będzie rozdzierał szaty i pomstował, ale w długiej perspektywie zyska na tej dymisji. W środę o godz. 12 stał się dla tzw. ludu pisowskiego męczennikiem - w imię walki o prawdę, o honor Polski nie złamał się, nawet za cenę stanowiska.
Zaskoczenia nie było - europosłowie odwołali Ryszarda Czarneckiego z funkcji 14. wiceprzewodniczącego Parlamentu Europejskiego. Najbardziej Ryszardowi Czarneckiemu trzeba współczuć tego, że będzie musiał wyprowadzić się do mniejszego biura i nie będzie miał gdzie pomieścić setek kibicowskich szalików, które kolekcjonuje.
Bo w polskiej polityce, a przecież ta jest najważniejsza dla większości europosłów (nie tylko PiS)
zyska. Bo od teraz Ryszard Czarnecki ma papiery na męczeństwo. Na każdym kroku PiS i wspierające je media będą podkreślały, że ich poseł to ofiara cenzury i łamania wolności słowa. Że jest chodzącym przykładem podwójnych standardów unijnej elity, bo przecież Guy Verhofstadt nie odpowiedział za nazwanie Marszu Niepodległości demonstracją neonazistów.
I dla elektoratu PiS nie będzie istotne, że Czarnecki mówiąc o szmalcownikach rozpropagował to pojęcie równie skutecznie, jak ustawa o IPN "polskie obozy śmierci". Ani że jego słowa były po prostu chamskie, zbyt mocne jak na ewentualne przewinienie Róży Thun. "Gazeta Polska", w której regularnie publikuje polityk, od początku postawiła sprawę jasno: walka o honor Polski.
Czarnecki świadomie dał się odwołać, bo wystarczyłoby żeby przeprosił i przestał upierać się przy obraźliwym określeniu. Zresztą sam to przyznaje w komentarzu, jakiego udzielił Wirtualnej Polsce tuż po głosowaniu. Jestem wierny własnym wartościom, które podzielane są przez większość Polaków - mówił. - Namawiano mnie oficjalnie i nieoficjalnie, aby przeprosił za swoje słowa, a wtedy sprawy nie będzie - nie zostanę odwołany. Uważałem, że nie będę się korzył ani kajał, ponieważ nie będę zaprzeczał poglądom, w które głęboko wierzę - deklarował.
W taki sposób odczyta to elektorat PiS, szczególnie ten twardy, a przede wszystkim Jarosław Kaczyński. Teraz Ryszard Czarnecki może liczyć na jego wdzięczność. A przecież to dla każdego polityka PiS jest najważniejsze.