Prof. Zoll: "Dłuższa kadencja dla prezydenta? Pomysł Gowina konstytucyjny, ale przy dwóch warunkach" [WYWIAD]
- Jedna, dłuższa kadencja dla prezydenta to pomysł konstytucyjny. Muszą być jednak zachowane wszelkie procedury zmiany ustawy zasadniczej. To lepsza alternatywa, niż pozakonstytucyjne przedłużanie kadencji Andrzeja Dudy przez stan klęski żywiołowej - uważa w rozmowie z WP były prezes Trybunału Konstytucyjnego, prof. Andrzej Zoll, komentując projekt Jarosława Gowina.
Marcin Makowski: Jarosław Gowin oraz partia Porozumienie, w sytuacji niepewnego majowego terminu wyborów prezydenckich, zaproponowali dzisiaj rozwiązanie alternatywne. Według niego należałoby zmienić art. 127 ust. 2 konstytucji ustanawiając jedną, siedmioletnią kadencję prezydenta. Jak pan ocenia te zmiany?
Prof. Andrzej Zoll: Zacznijmy od tego, że aby propozycja premiera Gowina miała w ogóle podstawę prawną, najpierw do zmiany ustawy zasadniczej musi dojść, a na tej drodze jest wiele politycznych niewiadomych. Sama idea rozszerzenia kadencji głowy państwa nie jest jednak pozbawiona sensu i można się nad nią realnie zastanawiać.
Czy ma pan jednak wobec niej jakieś wątpliwości?
Tak, moim zdaniem dwa dodatkowe lata prezydentury to za długo. Jeśli już, ona powinna być rozszerzona w granicach roku, nie widzę jednak dzisiaj innego rozwiązania. Bo jakie mamy alternatywy? Wprowadzenie stanu klęski żywiołowej jest wariantem odpowiadającym temu co się w rzeczywistości w Polsce dzieje, ale nie rozwiązuje problemu wyborów.
Dlaczego?
Dlatego, że przedłużenie terminu, w którym będziemy mogli pójść do głosowania - po ustaniu klęski żywiołowej - działa tylko przez 90 dni. Co potem? Wątpię, żeby doszło do takiego rozstrzygnięcia sprawy trwania pandemii, żeby można było przy końcu wymienionego okresu wyznaczyć termin nowych wyborów. To oczywiście prowadzi do pozakonstytucyjnego wydłużenia kadencji obecnego prezydenta, bo ona się kończy na początku sierpnia. Jak długo można trwać w podobnym zawieszeniu? Tu konieczna się moim zdaniem zmiana konstytucji.
Część opozycji obstaje jednak za wariantem wprowadzenia stanu klęski żywiołowej.
Te środowiska polityczne nie biorą pod uwagę zmiany najważniejszego aktu normatywnego w kraju, to jest ich prawo, ale nie wiem czy zdają sobie sprawę, że sytuacja którą proponują prowadzi do dalszego kryzysu konstytucyjnego. Dlatego raz jeszcze zaznaczam, wydłużenie kadencji prezydenta o rok ma rację bytu. Może się tak szczęśliwie zdarzyć, że już wtedy będziemy mogli przeprowadzić kolejne, normalne wybory.
A czy brak możliwości kandydowania na drugą kadencję jest pana zdaniem uzasadniony?
Tak, nie może być przecież sytuacji, w której Andrzej Duda piastowałby swoje stanowisko dwanaście lat. To by była - mogę tak powiedzieć - katastrofa.
Na koniec pytanie najważniejsze. Czy gdyby trafiła do pana poprawka Porozumienia i nadal byłby pan prezesem Trybunału Konstytucyjnego, uznałby ją pan - samą w sobie - za konstytucyjną?
Jeżeli zachowalibyśmy wszystkie procedury przy zmianie konstytucji - czyli to, co premier Gowin powiedział, że przyjęcia jego wniosku nie można byłoby odłożyć na później niż do poniedziałku - bo potrzeba miesiąc na jego rozpatrzenie w Sejmie a jeszcze Senat ma coś do powiedzenia. Zatem, żeby się zmieścić w terminach na drugi tydzień maja, trzeba by było zacząć natychmiast.
Ale jeśli ten termin udałoby się utrzymać, nie widzi pan żadnych skaz prawnych w pomyśle jednej kadencji dla głowy państwa?
Sam ten pomysł jest konstytucyjny, tego bym nie kwestionował. Zaznaczam jednak, że dwa lata mnie martwią. To mimo wszystko za dużo.
Rozmawiał Marcin Makowski dla WP Opinie