Polską ulicą rządzi prawo pięści. Prawo silniejszego. Prawo chama
Następnym razem jak wyjdę na ulicę, to dam komuś w twarz. Serio, pierwszy, który się napatoczy, oberwie porządną warszawską fangę w cyferblat.
A wiecie, co robię potem? Ano opluję jakąś miłą, sympatyczną starszą panią, która w swojej naiwności poprosi, żebym pomógł jej przenieść zakupy.
A potem ruszę ulicą. Jak zobaczę siedzącą na ławce parę rodziców z dzieckiem, to ojca skopię po brzuchu i plecach, matkę nawyzywam od k…w, a a dziecku każę wyp…….ć.
A potem to ho ho! Dopiero się zacznie. Nawrzeszczę na ludzi w knajpie o niemieckiej nazwie, że szkopy i że śmierć wrogom ojczyzny. Dla pewności wyciągnę jednego z gości – najlepiej kobietę – zza stolika, przeciągnę po asfalcie, powykręcam ręce i nogi.
Myślicie, że oszalałem? Ależ nie. Po prostu zrobię to, bo mi wolno. Bo nic mi za to nie grozi. Bo dowód na to, że wolno bić, pluć, obrażać, wyzywać, szarpać, kopać, znieważać, macie poniżej:
To fragmenty uzasadnienia umorzenia śledztwa wobec członków Marszu Niepodległości, na których zawiadomienia złożyły członkinie Obywatelek RP i WSK "Faszyzm Stop”. W 2017 r. protestowały na trasie Marszu.
Przypomnijmy, jak to wyglądało i co spotkało tę małą grupkę kobiet:
Trwa ładowanie wpisu: facebook
A teraz przeczytamy sobie uzasadnienie odmowy wszczęcia postępowania. Uprzedzam, to intrygujący dokument. Najpierw dokładnie wymienia, co spotkało demonstrujące kobiety:
"Wsród obelg kierowanych wobec protestujących padały określenia: ‘ty stara k..o’, ‘lewackie ścierwa’, ‘ubeckie k..y’, krzyczano, że ‘trzeba je zutylizować’".
Dalej jest o tym, że były szarpane, popychane, zerwano im z rąk biało-czerwone opaski Polski Walczącej (PW). W piśmie jako "ustalony stan faktyczny" podano, że kobiety były opluwane, kopane, uderzane kijem od flagi, jedną uderzono ręką lub pięścią tak, że aż spadła jej czapka. Zamaskowani mężczyźni usiłowali je wynosić na chodnik, przy tym jednej z uczestniczek ktoś stanął butami na goleniach. Kobiety i dziewczyny ciągnięto po asfalcie, jedną z nich sprawcy upuścili, inna w wyniku szarpaniny upadła, uderzyła głową w ziemię i straciła przytomność.Raporty medyczne brzmią groźne: otarcia i zerwanie skóry, kopniaki w plecy, potężne siniaki na udach, stłuczona wątroba i zebra, krwiaki na podudziu, uraz kolana, skręcenie i naderwanie odcinka szyjnego kręgosłupa – i tak dalej i tak dalej.
A teraz, uwaga, najważniejsze. Otóż zgodnie z pismem informującym o umorzeniu postępowania czynności owe, "oceniane obiektywnie (sic!) wskazują na to, że nie były one objęte umyślnością". Przekładając na ludzki język, najwyraźniej bili, ale nie mieli zamiaru pobić.
Zaraz, zaraz, to jaki mieli zamiar?! Otóż najwyraźniej według urzędniczej interpretacji bijący nie przyszli tam specjalnie bić, tylko przechodzili obok, a potem, po dokonaniu swoich aktów agresji, szli dalej. A więc nie mieli zamiaru robić krzywdy. Żelazna to iście logika.
No, ale zaraz, chwila moment – zapytacie, przecież bili, kopali, pluli! W zasadzie tak – brzmi odpowiedź niczym z dowcipów Radia Erewań. Ale czynności owe nie były wykonane z zamiarem pobicia, tylko – dosłownie cytuję – "okazania niezadowolenia", że protestujące siedzą na trasie przemarszu. I że "przemoc nie była wymierzona w newralgiczne części ciała". A dalej jest obszerne wyjaśnienie, że, owszem, naruszona została nietykalność cielesna pokrzywdzonych -ale to już ściga się z oskarżenia prywatnego, a do wszęcia śledztwa z urzędu nie ma podstaw, bo opisane czynności nie naruszają interesu ogółu.
To ja bardzo przepraszam, skoro przeciwdziałanie temu, że można dostać w twarz na ulicy i zostać oplutym i znieważonym, jest bezcelowe, bo nie leży w interesie ogółu, to co w nim leży?! To jest właśnie interes ogółu! To jest interes społeczny – ściganie takich niewielkich przejawów bandytyzmu i rozwydrzenia. To przez taki bandytyzm ludzie nie czują się bezpiecznie na ulicach. To przez taki bandytyzm, który pozostaje bez kary, brutalne byczki żyją w przekonaniu, że wszystko im wolno. A nie wolno. Albo przynajmniej wolno być nie powinno. Teraz rozumiecie?
Skoro brak jest interesu społecznego w kontynuowaniu ścigania z urzędu obrażania, wyzywania, szarpania, wyrywania z rąk własności atakowanego, szargania go po asfalcie, plucia i kopania, skoro tego typu zachowania "nie zawierają znamion czynu zabronionego", to są a contrario dozwolone. Czyli mogę sobie wyjść na ulicę i sprać na kwaśne jabłko najbliższego przechodnia. Znakomicie! Zróbmy tak wszyscy! Jest w nas, Polakach, tyle nagromadzonej złości, nienawiści, prawdziwych i urojonych krzywd! Może jak wszyscy razem wyjdziemy na ulice i każdy da sąsiadowi po gębie, to "jeszcze kilka dni i nocy, i wszystko wróci do normy, będziemy zorganizowani i poważni, uczesani i przezorni".