Opricznina - tajna policja Iwana Groźnego
• Iwan Groźny w XVI w. stworzył pierwszą policję polityczną w Rosji
• Jej główne zadanie polegało na zakulisowym bądź jawnym usuwaniu przeciwników
• W przyszłości z jej doświadczeń będzie korzystał Stalin
Zaczęło się od reform. Po nich nie przyszły jednak czasy dobrobytu. Zmiany gospodarczo-społeczne miały jedynie umocnić władzę Iwana Groźnego na moskiewskim tronie. Zamiast chleba - strach. Tak wyglądał plan, który zakładał likwidację faktycznych i domniemanych przeciwników cara. U podstaw gehenny, którą Iwan sprowadził na własnych obywateli, leżała opricznina - pierwsza rosyjska policja polityczna. To właśnie jej ''spadkobiercami'' były Czeka, NKWD czy działająca w NRD Stasi.
Droga do władzy absolutnej
Iwan nie mógł wyobrazić sobie gorszego początku swoich rządów. Pod koniec czerwca 1547 r. Moskwa była trawiona przez ogromny pożar. Miesiąc później zbuntowany lud wdarł się na Kreml. Miasto było już wtedy niemal doszczętnie spalone. Rozwścieczeni mieszkańcy dopadli w soborze Zaśnięcia Matki Boskiej Jurija Glińskiego – wuja świeżo upieczonego cara. Mężczyzna został przez nich ukamienowany. Sam Iwan musiał uciekać z Moskwy. Buntownicy domagali się wydania Anny Glińskiej – babki młodego cara. Twierdzili, że wraz ze swoimi synami, sprowadziła na miasto pożar za sprawą czarów. Zbiegły władca nie mógł na to przystać – Glińscy zapewnili mu schronienie do czasu zdławienia rebelii.
To wydarzenie w dużym stopniu wpłynęło na kształt przyszłej polityki Iwana Groźnego. Odtąd stawał się coraz bardziej podejrzliwy. Wyznaczył sobie za cel rozprawienie się z opozycją, zwłaszcza z bojarami. Ten krok miał przyczynić się do umocnienia jego władzy. Do otwartej walki, która miała mu utorować drogę do objęcia rządów absolutnych, przystąpił prawie 20 lat później, w 1565 r.
Wtedy właśnie po raz pierwszy w rosyjskiej przestrzeni politycznej pojawiło się określenie ''opricznina'', pochodzące od słowa ''opricz'', oznaczającego tyle co ''osobno'', ''oddzielnie''. Pierwotnie odnosiło się ono do kwestii terytorialnych. Podjęta w tym czasie reforma carska polegała na wyłączeniu znacznych obszarów państwa spod panowania bojarów. Ziemie te miały być poddane bezpośredniej władzy Iwana. W ten sposób mógł on stworzyć oddzielny dwór i wojsko. Car stopniowo powiększał obszar opriczniny, która obejmowała głównie północne i centralne tereny Rosji, a centrum swego władztwa ulokował w Aleksandrowskiej Swobodzie. Tak zaczęła się kariera opriczników - przybocznej straży rosyjskiego monarchy.
Młot na przeciwników
Car wiedział, że aby wprowadzić w życie swój plan, musi zdobyć choć częściową akceptację poddanych. A żeby to osiągnąć, trzeba było zniechęcić lud do bojarów. W tym celu Iwan Groźny uknuł sprytną intrygę.
W grudniu 1564 r. ogłosił abdykację i udał się wraz z rodziną na tułaczkę. W listach do poddanych obwiniał o ten stan rzeczy bojarską Dumę. A ta, pod naciskiem wzburzonych Rosjan, poprosiła cara o powrót. Wtedy Iwan Groźny złożył ludowi obietnicę zmian, które miały uchronić ich w przyszłości przed uciskiem ze strony bojarów. Aby skupić wokół siebie lojalnych oprawców, formował gwardię opriczników spośród niższych warstw społecznych. Werbował także najemników z innych państw. Pomimo pewnych obiekcji, z czasem zaczął też zrzeszać w szeregach swojej przybocznej straży chłopów. Być może ta niechęć powoli słabła, gdy okazało się, że wdzięczni z tego społecznego awansu chłopi stali się jego najbardziej oddanymi katami. Nieprzewidywalny car nie stosował jednak sztywno ustalonych reguł przy wyborze opriczników i zdarzało się, że zostawali nimi również przedstawiciele rodów bojarskich i książęcych. Do jednych z najbardziej zaufanych opriczników cara należeli m.in. Maliuta Skuratow i Aleksiej Basmanow.
Przyboczna straż Iwana Groźnego nosiła czarne stroje, a jej znakami rozpoznawczymi były przypięte do pasów miotła - symbol oczyszczenia państwa ze zdrajców - i odcięte głowy psów - symbol wierności. Zgoła inaczej interpretowały te znaki osoby niezwiązane z carskim dworem - powiadano, że ''opricznicy najpierw będą kąsać jak psy, a następnie wymiotą wszystko niepotrzebne z kraju''.
Opricznicy mieli dwojakie zadanie - sianie terroru i zarządzanie ziemiami, które Iwan Groźny odebrał bojarom. Szlachcice władający dotąd terenami objętymi opriczniną byli wypędzani ze swoich majątków. Przenosili się na ziemszczinę, czyli obszary wyjęte spod carskiej władzy. Opricznicy, którzy zajmowali ich opuszczone posiadłości, niespecjalnie przejmowali się jednak statusem ziem będących pod jurysdykcją bojarów. Wystarczył pretekst zwalczania spisku, by mogli tam wkroczyć bez większej przeszkody.
Czasy terroru
Tych, którzy popadli w niełaskę cara, opricznicy mordowali ze szczególnym okrucieństwem. Topili w rzekach, kroili na kawałki, gwałcili matki, żony, córki. Odzierali ze skóry i nabijali na pale. Podejrzewanych o spisek poddawali przesłuchaniom, którym towarzyszyły brutalne tortury. Na porządku dziennym były otrucia, podpalenia i pokazowe procesy. Opricznicy zajmowali się także szpiegowaniem domniemanych wrogów.
Na wielu doraźnych procesach obecny był sam car. Na oskarżanych wymuszano, by wskazali inne osoby, sugerując często konkretne nazwiska. Świadczy o tym chociażby zachowany zapis jednego z takich przesłuchań, w którym Iwan pyta: ''Kto z naszych bojarów jest zdrajcą: Wasyl Umnoj, książę Borys Tułupow, Mścisławski, książę Fiodor Trubecki, książę Iwan Szujski, Prońscy, Chowańscy, Chworostinowie, Nikita Romanow, książę Borys Sieriebriannyj?”. Ci, którym udało się przeżyć represje, uciekali z kraju.
Z rąk opriczników zginęli m.in. członek Dumy i koniuszy rosyjskiego monarchy Iwan Czeladin-Fiodorow, książę Aleksandr Gorbaty czy skarbnik Nikita Funikow. Krąg podejrzanych nie ograniczał się jedynie do bojarów i książęcych rodów. Ofiarami padali również duchowni, jak chociażby uduszony przez Skuratowa metropolita moskiewski Filip II. Padali też nimi zwykli poddani - w tym poddani możnowładcy, który został oskarżony o spisek.
Ofiarami stawały się nawet całe miasta. Podczas wojny o Inflanty car skierował swój gniew przeciwko Nowogrodowi Wielkiemu i Pskowowi. Był przekonany, że miasta te sprzyjają jego wrogom. Masakra mieszkańców Nowogrodu, przeprowadzona w 1570 r., była największą zbrodnią opriczników, jeśli wziąć pod uwagę jej masową skalę. Niektóre szacunki mówią nawet o 40 tys. ofiar, zabitych w ciągu pięciu tygodni. Nie oszczędzono nikogo - mordowano nawet małe dzieci. Pojmanym wiązano ręce i nogi, a następnie wrzucano do rzeki Wołchow. Jeśli ktoś próbował utrzymać się na powierzchni, był dobijany czekanami.
Potem carscy kaci ruszyli na Psków. Mieszkańcom tego miasta udało się jednak uniknąć losu Nowogrodu, ponieważ wydano opricznikom wszystkich posądzanych przez nich o zdradę. Po krótkim procesie podejrzani zostali natychmiast straceni.
Krwawe dziedzictwo
W 1570 r. carski terror dosięgnął samych opriczników. Na śmierć skazano m.in. księcia Afansija Wiaziemskiego oraz niedawnego faworyta monarchy - Aleksjeja Basmanowa. Oskarżono ich o chęć zamordowania Iwana Groźnego oraz próbę sprzedania Nowogrodu i Pskowa Litwie. Stopniowo malało zaufanie cara do tych, którzy mieli zagwarantować mu realizację jego politycznych celów. Kwestią czasu było, gdy opricznina zostanie zlikwidowana. Stało się to w 1572 r.
Punktem kulminacyjnym było wydarzenie, które miało miejsce rok wcześniej. Wtedy Moskwa znów stanęła w płomieniach. Tym razem wróg był jednak znany - pożar powstał w wyniku najazdu chana krymskiego Dewleta I Gireja . Car nie miał wątpliwości, że trzeba ukarać osoby odpowiedzialne za tę porażkę. A byli nimi faworyzowani niegdyś przez niego opricznicy. Władca skazał na śmierć wielu dowódców wojskowych i szeregowych żołnierzy, kładąc tym samym kres istnieniu instytucji, która pozwoliła mu sięgnąć po niczym nieograniczoną władzę.
Opricznina przestała jednak istnieć tylko formalnie - jej idea przez wieki kształtowała bowiem rosyjski aparat represji. Wiele analogii do metod stosowanych przez siepaczy Iwana Groźnego znajdziemy zwłaszcza w czystkach przeprowadzonych przez Józefa Stalina. Radziecki dyktator nigdy nie krył zresztą swojej fascynacji okrucieństwem tamtych czasów. Mawiał, że ''opricznina odegrała postępową rolę w historii Rosji''. Twierdził jednak, że Iwan Groźny stosował czasem zbyt dużą pobłażliwość wobec swoich wrogów, co miało wynikać z… jego przesadnej pobożności. W jednej z notatek Stalin napisał: ''Car likwiduje jeden ród feudałów, a potem cały rok kaja się za swe grzechy, zamiast, jak należało, działać jeszcze bardziej zdecydowanie".
"Car Iwan Groźny i jego syn Iwan 16 listopada 1581 roku", obraz Ilji Riepina z 1885 r. Władca w napadzie chwilowego szału okutą laską roztrzaskał głowę swojemu potomkowi, gdy ten pozwolił sobie na krytyczną uwagę na temat polsko-rosyjskiej wojny o Inflanty. Tego czynu żałował do końca życia.fot. Wikimedia Commons
Niemniej studiując wypadki, które złożyły się na stalinowski terror, trudno oprzeć się wrażeniu, że historia zatoczyła koło. Czystki z końca lat 30. XX w., podobnie jak carska opricznina, zwróciły się w końcu przeciwko samym organizatorom krwawych łaźni. Psychoza Stalina, łudząco podobna do tej, która opanowała umysł Iwana Groźnego, nie oszczędziła nawet Gienricha Jagody i Nikołaja Jeżowa - komisarzy NKWD, nadzorujących pogrom w szeregach Armii Czerwonej. Także masowe przesiedlanie bojarów przypomina późniejsze działania Sowietów. Wreszcie - działania opriczników nie różniły się niczym od policyjnego terroru, znanego z reżimów totalitarnych.
Echa opriczniny, na którą składały się zastraszanie, pacyfikacje i sfingowane procesy politycznych przeciwników, można bez trudu dostrzec również w działaniach KGB czy enerdowskiej bezpieki Stasi. Znajdą się też zapewne tacy, którzy obserwując życie polityczne we współczesnej Rosji stwierdzą, że służby specjalne tego kraju nieszczególnie się pod tym względem zmieniły.
###Adam Gaafar dla Wirtualnej Polski