Marcin Makowski: PiS celuje w 50 procent poparcia. Ten plan może się udać
”Dlaczego jest tak dobrze, skoro jest tak źle?”. Myślę, że takie pytanie mogą sobie postawić przywódcy opozycji, obserwując wzrastające poparcie Prawa i Sprawiedliwości. Tu kryzys, tam nawałnica, tutaj Komisja Europejska domaga się wyjaśnień, a prezydent Francji wypowiada ideologiczną wojnę obecnemu rządowi. Wielu ministrów sprawuje swoje stanowisko przez zasiedzenie, na ulicach stan wojenny, szef MON to rosyjski agent, a słupki poparcia uparcie w górę. Raz 43 pp., innym razem 36. Zawsze więcej niż cała opozycja razem wzięta. A i 50 pp. poparcia nie jest science-fiction.
Z ciekawości, a może z nudów przejrzałem profile społecznościowe najaktywniejszych posłów opozycji. Właściwie każdy z nich dzieli się na cztery segmenty tematyczne. Pierwszy: Hipokryzja PiS, drugi: propaganda ”Wiadomości” i mediów publicznych, trzeci: alarmujące relacje z zachodnich mediów na temat sytuacji w Polsce, czwarty: okazjonalne wrzucanie memów własnej partii, oczywiście krytykujących PiS. Tymczasem gdzieś po drugiej, sondażowej stronie lustra, wszystkie rzeczy spływają po ”dobrej zmianie” jak po (pardon) kaczce. Za późna reakcja rządu na nawałnice, wojewoda z PiS mówiący, że nie będzie wysyłał wojska do sprzątania liści? Nic to. Wiceminister sprawiedliwości otwarcie zastanawiający się, czy gwałcicieli z Rimini tylko zabić, czy może najpierw torturować? Trochę pokrzyczano, Patryk Jaki wytłumaczył się, że były to rozważania teoretyczne, karawana jedzie dalej.
Socjalizm bis? I co z tego
Niektórzy już tej presji nie wytrzymują. Uważają, że 40 procent społeczeństwa dało się omamić i sprzedać za poczucie bezpieczeństwa, jak w ”Braciach Karamazow” Dostojewskiego, uwalniając od nieznośnego jarzma wolności, a więc też odpowiedzialności za własne losy. ”Pomysł na Konstytucję PAD? Wpiszmy wszystkie programy socjalne, ludzie mnie pokochają. Niskie emerytury, 500+. Socjalizm już raz mieliśmy” - żali się na Twitterze Katarzyna Lubnauer z Nowoczesnej. ”Unia Europejska musi pokazać bezwzględność, ale jednocześnie dać do zrozumienia, że nie jest ona skierowana przeciwko Polakom, tylko przeciwko rządowi” - apeluje Borys Budka, wiceszef Platformy Obywatelskiej w rozmowie z internetowym wydaniem niemieckiego dziennika "Die Zeit”. Artyści piszą manifesty, a aktor Jacek Poniedziałek zupełnie wprost przeklina wyborców prawicy. ”Biedny, otumaniony 500+, tanio kupiony pseudodumą rodzie z paska ’Wiadomości’ TVP, 40 procentowy ’narodzie’ - rozpłyń się i przepadnij. Jesteś zakałą świata!” - peroruje.
Nie chcesz stracić 500+? Pamiętaj o tych terminach
Tymczasem Prawo i Sprawiedliwość, pomimo otwierania kolejnych frontów i nieporadności w polityce zagranicznej, wie coś, o czym w wyniku tajemniczej zbiorowej amnezji zapomnieli politycy opozycji. Dzisiaj wyborów nie wygrywa się już tylko ”byciem przeciw”. Strategia ”Strachu przed Kaczorem” była skuteczna w 2007 i przez kolejne dwie kadencje, ale dekadę później sięganie po tę samą zgraną talię kart i wyciąganie wniosku, że PiS wygrało, ponieważ obrzydzano je zbyt mało, prowadzi do zguby. Do tej samej, w którą opozycja brnie, uparcie broniąc mitu ”złotych lat III RP”. Choć protesty wobec zbyt radykalnej reformy sądownictwa wyprowadziły na ulice większych miast spore grupy młodych ludzi, był to nadal ułamek procenta Polaków. Dla większości, summa summarum, istotna jest odpowiedź nie ma pytanie, ”kto i jak będzie mianował sędziów Sądu Najwyższego”, ale ”czy jest lepiej?”.
Ciepła woda nie wystarczy
Jak pokazują sondaże, dla sporej części społeczeństwa jest. Zamiast mglistej obietnicy budowania stadionów zamiast uprawiania polityki, oraz stałego dopływu „ciepłej wody w kranie” - Prawo i Sprawiedliwość po raz pierwszy położyło na stole konkret, który przemawia do mas. Platforma Obywatelska twierdziła, że koniecznym jest podwyższenie wieku emerytalnego, a na świadczenia socjalne w stylu 500+ nie ma pieniędzy? Straszono zadłużeniem państwa, obniżeniem tempa przyrostu PKB, odpływem zagranicznych inwestycji? ”Dobra zmiana” - choć w tonie populistycznym, często zahaczając o nepotyzm - udowodniła jednak, że można rządzić państwem inaczej. ”Już w tym roku będziemy mieli do czynienia z uszczelnieniem podatku VAT o co najmniej 20 mld zł. To jest praktycznie tyle, ile kosztuje w tym roku realizacja programu 500+” - zapowiedział wicepremier Mateusz Morawiecki podczas konferencji prasowej na terenie przejścia granicznego Świecko-Frankfurt. Jednocześnie zapewnił, że jest to wynik skoordynowanej akcji walki z mafią paliwową oraz VAT-owską, w ściganiu których podczas kontroli na przejściach granicznych skuteczność służb wzrosła… 50-krotnie. Przy tym wszystkim, planowane są również podwyżki dla służļ mundurowych, obniżenie wieku emerytalnego i dodatkowe coroczne świadczenia dla seniorów. W badaniach opinii publicznej to właśnie walka z korupcją stanowi najwyżej oceniany efekt rządów Zjednoczonej Prawicy. Opozycja dwoi się i troi, ale obecnie po prostu ma narzędzi, aby w pozytywny sposób odpowiedzieć na ten stan rzeczy. Natomiast unikanie przez Hannę Gronkiewicz-Waltz wizyty na posiedzeniu komisji ds. dzikiej reprywatyzacji, albo torpedowanie pomysłu poselskiego dochodzenia w sprawie wyłudzania VAT-u, przez niektórych wyborców odbierane jest jak przyznanie się do winy. Czy oparte na faktach, to już zupełnie inna historia.
Czekając na nową opozycję
I co z tego, że ”Wiadomości” są toporne, a paski TVP Info pisane jak przez gimnazjalistów? Ludzie, w przeciwieństwie do polityków opozycji, nie są zafiksowani na analizie porównawczej programów informacyjnych, a jeśli już coś włączą w telewizji, to raczej rolnika, szukającego żony, niż Borysa Budkę wieszczącego Polexit. Można się na ten stan rzeczy oburzać, można twierdzić, że nieodwołalnie popsuto debatę publiczną i poziom uprawiania polityki, ale zwrotu w kierunku retoryki populistycznej i rozbudowanego socjalu już się nie cofnie. Równocześnie stosunki międzynarodowe, geopolityka, błaganie Unii o interwencję i żalenie się w zagranicznych mediach na polski autorytaryzm - zawsze ustąpi perswazyjnej sile argumentu: ”oni wam zabrali, a my wam dajemy”. Jarosław Gowin, z którym rozmawiałem niedawno dla tygodnika ”Do Rzeczy”, zapytany o ekstrawagancję i obnoszenie się statusem społecznym wśród niektórych posłów prawicy powiedział następujące słowa. ”Polacy żadnej władzy nie wybaczyli dwóch rzeczy. Lepkich rąk i arogancji. Jeżeli dostrzegą w nas jedno bądź drugie, to żadne osiągnięcia w zwalczaniu afery VAT-owskiej czy we wspieraniu polskich rodzin nic nam nie pomogą. Trzeba zakasać rękawy, wyznaczyć fronty, na których możemy skutecznie prowadzić wojny, otwierać się na nowe środowiska i wystrzegać pychy” - stwierdził szef Polski Razem oraz minister resortu Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Dużą i pozytywną rolę w tym zakresie pełni prezydent Andrzej Duda, którego w badaniach CBOS pozytywnie ocenia aż 65 proc. ankietowanych. Podwójne weto pokazało, że w środowisku prawicowym nadal funkcjonują demokratyczne bezpieczniki - nawet jeśli na przekór woli prezesa i niektórych ministrów.
Tymczasem część opozycji nadal zachowuje się tak, jak gdyby od końca 2015 była pogrążona w letargu. Równocześnie zamiast promować nowe twarze, Grzegorz Schetyna i Ryszard Petru zaprasza swoich zanadto wybijających się posłów i posłanki na rozmowy dyscyplinujące, za nic mając fakt, że w badaniach opinii publicznej wyborcy nie widzą ich samych w roli liderów opozycji. Wśród ankietowanych zwolenników PO Schetyna znalazł się na czwartym miejscu popularności we własnej partii, natomiast głosujący na Nowoczesną wyżej od Ryszarda Petru ocenili Katarzynę Lubnauer oraz Kamilę Gasiuk-Pihowicz. Powiedzieć, że to czerwona kartka dla obecnego kursu, to mało. Sytuacja ta nie dotyczy ruchu Kukiz'15, któremu choć wieszczono szybki upadek, stabilnie utrzymuje się na trzecim miejscu notowań. Może marytoryczna polemika z rządem to nie idealizm, ale sygnał dla PO i Nowoczesnej jak w totalnym antypisie nie popadać w śmieszność? Tak czy inaczej powiedzmy to sobie jasno - dziś Prawo i Sprawiedliwość może przegrać na dwa sposoby - z samym sobą - poprzez promowanie misiewiczów oraz innych tarczyńskich, oraz z taką opozycją, która jeszcze nie nadeszła. Merytoryczną, nieco populistyczną, socjalną ale uderzającą również w tony narodowe. Z taką opozycją, której z utęsknieniem wypatrują rzesze wyborców, ale która nie nadchodzi, zadowalając się z góry ustalonym podziałem tortu i utrzymaniem status quo. Tymczasem ”dobra zmiana” może się potykać o własne nogi, ale i tak prędzej czy później dojść do progu 50 pp. poparcia. I co wtedy? Nadal winny będzie otumaniony lud?
Marcin Makowski dla WP Opinie