Czy Mieszko I miał brata Prokuja?
• Przyjmuje się, że Mieszko I miał dwóch braci
• Jeden z nich zginął ok. 963 r., drugi walczył pod Cedynią
• Zdaniem niektórych badaczy Mieszko miał jeszcze trzeciego brata - Prokuja
Badania genealogiczne nad początkami dynastii piastowskiej są niezwykle trudne z powodu skromnej liczby źródeł. O ile posiadamy pewien mniejszy lub większy zestaw informacji o poszczególnych władcach, o tyle ich najbliższa rodzina i rodzeństwo stanowią z reguły "białą plamę" w historii. Dlatego drzewa genealogiczne dynastii wczesnośredniowiecznych tworzy się na podstawie lakonicznych i niepewnych wzmianek.
Nie inaczej jest w przypadku naszego pierwszego historycznego władcy, a w zasadzie jego rodzeństwa, bo o nim będzie głównie mowa. Nie wiemy i najprawdopodobniej nigdy nie dowiemy się ile rodzeństwa miał Mieszko I. Trudno kusić się tu nawet na przybliżone szacunki. Nasz pierwszy kronikarz, Anonim zwany Gallem, stwierdził, że Mieszko przed przyjęciem chrztu miał siedem żon. Z pewnością jego ojciec również miał ich kilka, co skutecznie uniemożliwia próbę jakichkolwiek obliczeń szacunkowych.
"Znani" bracia Mieszka
Źródła historyczne wzmiankują dwóch przedstawicieli dynastii Piastów, którzy niewątpliwie byli braćmi Mieszka I. Niewiele o nich jesteśmy w stanie powiedzieć, a wiedza o każdym z nich ogranicza się w zasadzie do pojedynczych informacji. Saski kronikarz Widukind z Korbei, opisując boje komesa Wichmana z księciem Polan Mieszkiem, zanotował: "W dwóch bitwach pokonał króla Mieszko, którzy rządził Słowianami zwanymi Licicawiki, zabijając przy tym jego brata, okup od niego wymuszając".
Wydarzenia te datuje się powszechnie na 963 r., a notatka Widukinda jest niestety jedynym źródłem, które nas o nich informuje. Z cytowanej wzmianki wypływa następujący wniosek: Mieszko miał brata, który zginął prowadząc boje z najeżdżającym państwo Polan saskim agresorem. Niczego więcej nie jesteśmy w stanie się dowiedzieć. Nie znamy nawet imienia krewnego. Nie wiem również czy był młodszy, czy też starszy od pierwszego polskiego Polan. Ani nawet tego, czy był rodzonym bratem Mieszka, czy też pochodził od innej spośród żon Siemomysła. Jedno jest pewne: walczył wiernie po stronie swojego brata i w tej walce poniósł śmierć.
Niecałe dziesięć lat później - tym razem na kartach kroniki Thietmara - pojawił się kolejny brat Mieszka. Biskup merseburski w swoim dziele opisał napaść margrabiego marchii wschodniej Hodona na państwo Mieszka, która zakończyła się haniebną klęską wojów niemieckich. Informacje o bitwie Thietmar miał z pierwszej ręki, gdyż w tej kampanii brał udział ojciec kronikarza. Co prawda opis starcia jest niezwykle skromny (zazwyczaj porażki Niemców Thietmar opisywał bardzo oszczędnie), niemniej jednak podkreślone zostało zaangażowanie nie Mieszka, lecz jego brata. Można wyciągnąć wręcz wniosek, że księcia polskiego w ogóle tam nie było. Tak boje te opisał na kartach swego dzieła Thietmar: "Tymczasem dostojny margrabia Hodo, zebrawszy wojsko, napadł z nim na Mieszka [...]. Kiedy w dzień św. Jana Chrzciciela [24 czerwca] starli się z Mieszkiem, odnieśli zrazu zwycięstwo, lecz potem w miejscowości zwanej Cedynią brat jego Czcibor zadał im klęskę kładąc trupem wszystkich najlepszych rycerzy [...]".
Tu również nie mamy żadnych konkretnych informacji - za wyjątkiem imienia - o krewnym Mieszka. W odróżnieniu od pierwszego brata, Czcibor przeżył bitwę. Nie wiadomo jednak co się z nim stało, gdyż nie jest on wzmiankowany przez żadne inne źródło ówczesne, ani późniejsze. Historycy do dnia dzisiejszego snują hipotezy związane z późniejszymi losami tego Mieszkowego brata.
Fragment strony Kroniki Thietmara fot. Wikimedia Commons
Wuj króla węgierskiego
Wiarygodne źródła historyczne nie informują o żadnym innym męskim rodzeństwie naszego pierwszego chrześcijańskiego władcy. Istnieją jednak pewne pośrednie przesłanki, zgodnie z którymi Mieszko mógł mieć jeszcze jednego brata. Teoria ta opiera się na niezwykle kruchych argumentach, niemniej jednak warto przyjrzeć się jej bliżej.
Wspomniany kronikarz Thietmar, przy okazji opisywania wydarzeń na pograniczu polsko-węgierskim, zamieścił niezwykle kontrowersyjny i do dziś nie do końca jasny wpis: "Miał on [tj. Bolesław Chrobry] na pograniczu między Węgrami a swoim państwem pewien gród, którego stróżem był stary Prokuj, wuj króla Węgrów [Stefana I Świętego], niegdyś i świeżo znowu przez niego zegnany". W tym fragmencie pojawiają się trzy postacie: władca Polan Bolesław Chrobry, władca Węgier Stefan I Święty oraz niejaki Prokuj. Należy przy tym wspomnieć, że cały fragment w łacińskim oryginale jest dość niejasny stylistycznie i nie do końca wiadomo, czy wspomniany Prokuj jest wujem Bolesława czy Stefana. Dyskusja nad tym była szczególnie żywa w XIX wieku. Dzisiaj raczej powszechne jest stanowisko, że - zdaniem Thietmara - Prokuj był wujem króla węgierskiego. Użyty przez kronikarza łaciński termin ''avunculus'' oznacza każdorazowo brata matki, zatem Stefan był bratankiem Prokuja.
Rozwiązanie problemu wiąże się zatem z żoną Gejzy, ojca Stefana. Jednakże rodzi się pytanie: jak to wszystko ma się do Mieszka I i jego ewentualnego brata? Odpowiedź przynosi spisana w pierwszej połowie XIII w. Kronika węgiersko-polska. Źródło to jest kompilacją kilku dzieł, m. in. wczesnych kronik węgierskich, żywotów króla Stefana, a także - najprawdopodobniej - polskiej kroniki Anonima zwanego Gallem. Główny nacisk treściowy położony został właśnie na kontakty polsko-węgierskie, czy też raczej węgiersko-polskie, gdyż to historia Węgier jest tutaj osią narracji.
Kronika węgiersko-polska i księżniczka Adelajda
Zdaniem autora kroniki żoną Gejzy była księżniczka polska o imieniu Adelajda. Informuje też, że była siostrą władcy polskiego, a także matką Stefana - kronikarz wprost opisał ją jako matkę króla i jedyną żonę Gejzy. Mieszko natomiast kilkakrotnie tytułowany jest wujem (podobnie jak u Thietmara jest to termin ''avunculus'') pierwszego króla Węgrów.
Sytuacja wydaje się zatem - pozornie - prosta. Skoro zarówno Mieszko jak i Prokuj byli wujami Stefana, musieli być zatem braćmi. Taki wniosek wysnuli badacze już pod koniec XIX wieku. Największym zwolennikiem tej tezy był Oswald Balzer, autor monumentalnej, napisanej przez ponad stu dwudziestu laty ''Genealogii Piastów''. Należy jednak mieć na uwadze okoliczność, że teoria ta opiera się na dwóch czysto hipotetycznych założeniach: 1. Adelajda rzeczywiście istniała i niezaprzeczalnie była matką Stefana i siostrą Mieszka; 2. Prokuj był bratem tejże Adelajdy, a co za tym idzie - księcia polskiego.
Kluczem do rozwiązania tej zagadki będzie zatem odpowiedź na pytanie, czy Adelajda jest postacią historyczną, a co do tego są spore wątpliwości. Postać ta pojawia się w większości roczników polskich powstałych po drugiej połowie XIII wieku. Szeroko małżeństwo Gejzy z księżniczką polską opisuje także Jan Długosz, którego opowiadanie stało się podstawą polskiej wiedzy o początkach kontaktów polsko-węgierskich. Co prawda przekaz Długosza nieco odbiega od faktów spisanych przez inne polskie źródła. Mimo to obecność księżniczki w większości źródeł rocznikarskich stanowi podstawę do uznania jej autentyczności. Zastanawiające jest jednak, dlaczego żaden z wcześniejszych dziejopisarzy (m. in. Anonim zwany Gallem, Wincenty Kadłubek, czy też autor któregoś z roczników powstałych przed XIII w.) nie zawarł w swoim dziele tej postaci.
Stefan I Święty, fragment średniowiecznego malowidła fot. Wikimedia Commons
Tajemnicza żona wielkiego księcia węgierskiego
Badający niezwykle gruntownie Kronikę węgiersko-polską prof. Ryszard Grzesik doszedł do wniosku, że Adelajda jest postacią fikcyjną, która została zmyślona przez autora wspomnianego dzieła. Jeden z odpisów kroniki trafił do Polski około połowy XIII w. i został włączony przez twórców późniejszych roczników do ich dzieł. W ten sposób ''mit Adelajdy'' zagościł w świadomości Polaków.
Na domiar złego, pozostałe źródła węgierskie nie mówią nic o Adelajdzie. Co prawda wczesne dzieła - tzn. te powstałe w XI wieku - nie podają imienia małżonki Gejzy. Niemniej jednak późniejsze kroniki - powstałe na podstawie wczesnej tradycji - wzmiankują jako matkę Stefana księżniczkę siedmiogrodzką Saroltę. Siedmiogród był w tym czasie rządzony przez dynastię wywodzącą się z dawnych przywódców plemiennych z okresu tzw. zajmowania ojczyzny. Ojcem Sarolty był Gyula Młodszy. Jest to postać, którą - jako wuja węgierskiego monarchy - wspomina kilka źródeł, nie tylko węgierskich.
Mamy zatem do czynienia z dwoma przeciwstawnymi tradycjami historycznymi. Z jednej strony mamy źródła polskie, które jako jedyne uznają za żonę Gejzy księżniczkę Adelajdę, z drugiej zaś źródła węgierskie, które wzmiankują córkę Gyuli. Zarówno dziejopisarstwo polskie, jak i węgierskie wyklucza możliwość podwójnego małżeństwa władcy Węgier. Jest to zatem ewidentna sprzeczność. W tej sytuacji jednak należy zaufać przekazowi źródeł węgierskich, ponieważ Węgrzy byli zdecydowanie bardziej zainteresowani zachowaniem własnej tradycji historycznej.
Powołać się także należy na badania prowadzone przez wspomnianego już Ryszarda Grzesika, który zagadnieniu temu poświęcił szereg prac naukowych. Doszedł on do wniosku, że wymyślenie przez autora Kroniki węgiersko-polskiej postaci Adelajdy miało swój propagandowy cel. Autor Kroniki tworząc Adelajdę chciał niejako zrekompensować Polakom stratę poniesioną na innym polu - przegranie przez władcę Polan rywalizacji o koronę królewską ze Stefanem I, który to wątek kronikarz również szeroko opisuje. Polanka, która doprowadziła do ochrzczenia swojego męża - a co za tym idzie: całego ludu węgierskiego - stanowiła niewątpliwie chlubę dla Polaków i wzór godny do naśladowania. Sukces moralny miał zatem równoważyć nieudane zabiegi o uzyskanie godności królewskiej.
Z dużą dozą prawdopodobieństwa możemy więc stwierdzić, że Adelajda nie istniała, a jedyną żoną Gejzy była Sarolta. Wniosek ten jest niezwykle istotny z perspektywy osoby Prokuja. Skoro żona wielkiego księcia nie była Piastówną, wuj króla Węgrów również nie mógł być członkiem dynastii rządzącej Polską.
W dalszym ciągu jednak część historyków uważa Adelajdę za postać prawdziwą. Z powodu braku jednoznacznych źródeł ciężko jest rozstrzygnąć tę kwestię. Mimo wszystko, więcej argumentów przemawia przeciwko zaliczaniu Prokuja do grona Piastów.
Adam Lubocki, Histmag.org
Materiał został opublikowany na licencji CC BY-SA 3.0. Tekst pierwotnie opublikowano na stronach portalu historycznego Histmag.org