Trwa ładowanie...

Wiktor Świetlik: Co wydarzyło się między Iranem a USA? [Opinia]

Jak nazwać sytuację, jaka zapanowała na linii USA - Iran? Wojną, wojną hybrydową, incydentem, operacją antyterrorystyczną, zemstą na imperialistach? Dziś każdy dostaje wersję uszytą pod niego - pisze Wiktor Świetlik.

Wiktor Świetlik: Co wydarzyło się między Iranem a USA? [Opinia]Źródło: Getty Images, fot: Pacific Press
d1x7m62
d1x7m62

Osoby – które tak jak niżej podpisany – nocą z 7 na 8 stycznia dowiedziały się o ataku Iranu na bazę rakietową USA, były przekonane, że następnego dnia obudzą się w innym świecie. Świecie, w którym ceny ropy naftowej poszybują pod sufit, podobnie jak ceny złota. W odwecie za śmierć amerykańskich żołnierzy USA będą bombardowały cele w całym Iranie. Iran w kolejnym odwecie zaatakuje Izrael. Polska zostanie poproszona o wysłanie żołnierzy już nie "z misją stabilizacyjną", a na wojnę. Szczególnie, że jedną z pierwszych informacji dotyczących liczby ofiar irańskiego ostrzału rakietowego było "kilkudziesięciu zabitych żołnierzy amerykańskich". Ten propagandowy irański fakenews, albo jak kto woli kłamstwo, zdążyły na moment powielić media społecznościowe, dopóki nie okazało się, że atak zakończył się – zgodnie z założeniem – brakiem ofiar.

Kto jest diabłem?

Jednak przeciętny Irańczyk jest przekonany, że w odwecie za zabójstwo męczennika dokonano hekatomby sług amerykańskiego diabła. Przynajmniej jeśli wierzyć relacjonującym to zachodnim mediom, bo cóż my w gruncie rzeczy wiemy o przeciętnym Irańczyku, nawet ci, którzy tam bywają, spotkali z reguły wycinek wielkiego, zróżnicowanego społeczeństwa.

Z kolei dla zachodnich mediów generał Sulejmani trzy lata temu był bohaterem, który ocalił Bagdad przed ISIS. Teraz jest martwym organizatorem międzynarodowego terroru. Jedno drugiemu nie przeczy, tyle, że kiedy go telewizja CNN wynosiła w 2016 roku pod niebiosa, już miał sporo na sumieniu. Wówczas o tym zbyt wiele nie wspominano.

Zobacz: Potężne uderzenie w amerykańskie bazy

A czy była to wojna? Czy były to akty wojenne, i czym te akty się różnią od wojny? Słowniki stosunków międzynarodowych definiują wojnę po prostu jako konflikt zbrojny. Ale tu okazuje się, że istotne jest, iż nie toczyła się ona na terytorium Iranu ani USA. Jednak zwolennicy teorii, że to jednak wojna, podnoszą, iż pociski wystrzelono z terytorium Iranu. Ale nikogo nie zabiły. Z drugiej strony trudno powiedzieć, że nic nie zrobiły pociski wcześniej wystrzelone przez Amerykanów. Każdy ma swoją opowieść i interpretację, a nawet definicję – zależną nie od sytuacji jaka jest, a od tego jaka jest pożądana przez niego w przyszłości.

d1x7m62

Drony i hybrydy

Gdy rozpoczynał się konflikt w Ługańsku i Doniecku rosyjskie media bombardowały swoich odbiorców informacjami o rzekomych okrucieństwach dokonywanych przez "ukraińskich nacjonalistów" – z krzyżowaniem kobiet i dzieci włącznie. Odbiorca mediów zachodnich z kolei o niewygodnej wojnie nie mógł zbyt wiele się dowiedzieć, bo niewiele o niej mówiono. Przynajmniej do czasu zestrzelenia malezyjskiego samolotu pasażerskiego pełnego Holendrów.

Tam też rozważano, czy to już wojna, czy nie wojna, a ogromną rolę odgrywała dezinformacja i udawanie, że konflikt ma inny charakter, niż ma. Czym jest bombardowanie lotnicze, choćby i przeprowadzone z drona i rakietowy atak odwetowy? W gruncie rzeczy nie wiadomo, podobnie jak nie wiadomo, jakie intencje mają obie strony. Tłumaczenia telewizyjnych "mądrych głów" nie imponują. Do historii to wydarzenie i bojowy finał żywota generała Sulejmaniego przejdą zapewne (oby) jako "incydent". Kłamstwa irańskiej propagandy i sieci terrorystyczne, które zostaną po Sulejmanim, sprawiają, że sprawa nabiera cech "wojny hybrydowej". Tylko co to tak do końca – u licha – jest?

Odłamki pocisków wystrzelonych przez Iran na amerykańskie bazy w Iraku Getty Images
Odłamki pocisków wystrzelonych przez Iran na amerykańskie bazy w Iraku Źródło: Getty Images, fot: Anadolu Agency

Nic nie wiemy

Sokratejska pochwała samoświadomości własnej ignorancji wyrażana w przypisywanym filozofowi zdaniu "wiem, że nic nie wiem" nabiera w naszych czasach nowego znaczenia. Jesteśmy nieustanie atakowani narracjami, próbuje się odczytywać nasze aspiracje, lęki i uprzedzenia, zamykani jesteśmy w bańkach informacyjnych. Ulegną temu nawet najostrożniejsi, ale oni jednak rzadziej. Pozostaje pytanie, czy w ogóle rozpoznanie jak jest naprawdę, jest komukolwiek jeszcze potrzebne.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.

d1x7m62
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1x7m62