Wiesław Dębski o wyroku Trybunału Konstytucyjnego: Najważniejsze, że prezes zadowolony
- Premier Szydło jeszcze we wtorek, nie znając przecież treści wyroku, zapowiedziała, że go nie opublikuje, co zresztą powinno ją prostą drogą zaprowadzić przed inny Trybunał - Stanu. To instytucja nierychliwa, ale pamiętliwa i kiedyś za przypadek pani Szydło się weźmie! Ale cóż, dzisiaj najważniejsze, że prezes zadowolony - pisze Wiesław Dębski w artykule dla WP. Publicysta ostrzega, że przez łamanie unijnych zasad Polska może stracić część środków z kolejnego budżetu UE.
Polecamy również: Paweł Lisicki po wyroku Trybunału: Wszystkie mocarstwa zwróciły się przeciw Polsce
Korzystając z rady młodzieńca delegowanego przez PiS na fotel wiceministra sprawiedliwości, siadam do pisania tego felietonu zaopatrzony w kawkę i ciasteczko. Futra z norek i szynszyli zostawiłem w szafie. Rower zakonserwowany na zimę, warzywa zjedzone.
Patryk Jaki, bo o nim mowa, wysyłając Trybunał Konstytucyjny na kawę i ciastko nie lekceważy tej instytucji sam z siebie, on to czyni obserwując starszych towarzyszy, którzy postanowili dezawuować wszystkich, którzy staną na ich drodze do zapanowania nad Polską na dziesiątki lat. Jarosław Kaczyński inaczej nie potrafi, od lat obraża ludzi, podważa podstawy prawne państwa. A o każdym, kto ma inne niż on zdanie powie: "to ci sami, którzy chodzili do rosyjskiej ambasady ze skargami na Polaków, na PiS (...)". Albo: "to siły chcące, by Polska była jak najniżej, by służyła innym i by była kolonią".
Ludzie prezesa próbują też pokazać, że to jakieś wyrzutki, jacyś ludzie z KOD, PO i Nowoczesnej oraz oczywiście prezes Andrzej Rzepliński rzucają kłody pod pisowski walec. Ale nie tak - proszę państwa - było. Nowelizacja ustawy o Trybunale Konstytucyjnym z 21 grudnia 2015 r. została zaskarżona przez I prezesa Sądu Najwyższego, Rzecznika Praw Obywatelskich, Krajową Radę Sądownictwa oraz posłów opozycji. Krytykowana była przez liczne środowiska naukowe, nawet przez legislatorów sejmowych.
Zadowolony prezes
Zaniepokojenie (delikatnie mówiąc) tym, co wyrabia wokół TK partia rządząca wyrażają m. in. Rada Europy i Unia Europejska, władze USA, organizacje międzynarodowe (np. Reporterzy bez Granic).
Ale Naczelnik z Nowogrodzkiej nic sobie z tego nie robi. Myślę zresztą, że on sam wie, iż nie ma racji, ale czego się nie robi dla utrzymania raz zdobytej władzy - nawet jeśli ta władza zostawi po sobie ruiny i zgliszcza, szczególnie w obszarze prawa i świadomości prawnej obywateli.
Środowy wyrok Trybunału Konstytucyjnego potwierdził to, co już wielokrotnie mówiono o tym bublu prawnym, na co wskazywano także we wstępnej opinii Komisji Weneckiej. Trybunał nie dał się zastraszyć prezesowi i jego zagończykom. I rozniósł w puch zaskarżoną nowelizację. Wyliczanie wszystkich sprzeczności ustawy z konstytucją zajęło mu kilkadziesiąt minut. I zasady wyboru sędziów, i sposób obradowania Trybunału, i większość podejmująca decyzję oraz wiele innych zapisów były na bakier z Ustawą Zasadniczą (więcej w: ).
Oczywiście orzeczenie TK nic w Polsce nie zmieni - premier Szydło jeszcze we wtorek, nie znając przecież treści wyroku, zapowiedziała, że go nie opublikuje, co zresztą powinno ją prostą drogą zaprowadzić przed inny Trybunał - Stanu. To instytucja nierychliwa, ale pamiętliwa i kiedyś za przypadek pani Szydło się weźmie! Ale cóż, dzisiaj najważniejsze, że prezes zadowolony...
Obóz PiS oczywiście nie odpuści, będzie nas przekonywał, że Trybunał Konstytucyjny nie może stać ponad suwerenem, czyli narodem, dokładniej tej (dziewiętnastoprocentowej) części narodu, która poparła PiS. Każdy, kto ośmieli się mieć w tej sprawie inne niż prezes zdanie, będzie obrażany i wykluczany (werbalnie i faktycznie) z życia publicznego. Ale pal licho obóz demokracji i rozsądku. Dla PiS-u są to przecież "Komuniści i złodzieje" (jak chcą Kaczyński z Brudzińskim), dzieci SB i UB, ci którzy tracą swoją uprzywilejowaną pozycję (jak chce poseł Żalek, dzisiaj dzielny pisowiec, kiedyś zaangażowany platformers). Po prostu ludzie niecni, czyhający na "dobrą zmianę". Oni jednak sobie poradzą, co najwyżej wyjadą do Niemiec czy Anglii.
Symbol obciachu
Ale przecież Polski żal, szanowni państwo! To, co wyrabiacie, nie przejdzie bez echa. Nasz kraj stanie się symbolem obciachu, w którym zza placów premiera i prezydenta rządzi satrapa, przekonany o swojej wyższości, uważający się za jedynego wystarczająco mądrego, by tworzyć prawo, lekceważący nie tylko swoich przeciwników, ale i poputczyków.
Problem jest tym bardziej poważny, bo nie tylko my, Polacy, wiemy, że prezydentem jest polityk całkowicie podporządkowany prezesowi partii, nie próbujący wybić się na nawet minimalną niepodległość, nie bez racji nazwany przez byłego premiera i szefa MSZ Włodzimierza Cimoszewicza "marionetką". A premierem osoba, która zgodziła się, by to inni tworzyli skład jej gabinetu. Z kim więc mają rozmawiać zagraniczni politycy, skoro Kaczyński może się spotkać co najwyżej z premierem Orbanem?
Oczywiście wszystkie te międzynarodowe organizacje i autorytety będą już w piątek miały jasną wykładnię sytuacji w Polsce. Przedstawi ją Komisja Wenecka, do której sam PiS zwrócił się z prośbą o ocenę ustawy grudniowej. I już wiemy, że ocena ta będzie bolesna. We wstępnej opinii napisano na przykład, że ustawa ta niszczy skuteczność Trybunału, narusza zasady demokratycznego państwa prawa i praw człowieka.
Nic nie da burzenie wizerunku Komisji przez PiS, oskarżanie jej o jakiś przeciek (a kto, drogie żuczki, najwięcej na owym przecieku skorzystał?!). To jest instytucja ciesząca się w świecie olbrzymim autorytetem, większym nawet od autorytetu prezesa w Polsce...
I to na opiniach weneckich będzie się opierać Komisja Europejska, Rada Europy, Komitet Praw Człowieka ONZ, administracja Obamy. A oni już mają możliwości wpływania na rządy na przykład państw UE i NATO. UE może pozwać nas przed sąd w Luksemburgu, domagając się dotkliwej kary finansowej za nieprzestrzeganie unijnego prawa. Komisja Europejska ma też inne możliwości, na przykład wykluczenia nas z najważniejszych swoich gremiów. Poza tym już zaczynają się rozmowy o pieniądzach na następny okres budżetowy, znajdą się zapewne chętni, by wyrwać nam trochę kaski, powołując się na łamanie przez nasz kraj unijnych zasad. Nie igrajcie więc z ogniem, pani premier, panie prezydencie i panie Naczelniku!
I proszę mi nie mówić, że Trybunał nie ma prawa orzekania "w swojej sprawie", proszę po prostu przeczytać Konstytucję, tam jest odpowiedni zapis. Ale przede wszystkim wolę, by o konstytucyjności ustaw rozstrzygał Trybunał niż jednoosobowo Jarosław Kaczyński.
Na koniec: nie mam dobrych wiadomości, sądzę, że ten cały bałagan potrwa nad Wisłą przez kolejne 3,5 roku... Ale nie dłużej.
Wiesław Dębski dla Wirtualnej Polski