Trwa ładowanie...

Wiesław Dębski: mógł Komorowski zostawić jeden problem rozwiązany. Ale nie...

Mógł prezydent Bronisław Komorowski zostawić po swojej kadencji i długich rządach PO choć jeden problem rozwiązany. Ale nie, zamiast zająć się pakowaniem walizek, postanowił ostatnie godziny swojego urzędowania poświęcić tak zwanej małej ustawie reprywatyzacyjnej. Posiedział, pomyślał, po czym ogłosił zdumionemu społeczeństwu, że ustawy nie podpisze, lecz skieruje ją do Trybunału Konstytucyjnego - pisze dla Wirtualnej Polski Wiesław Dębski.

Wiesław Dębski: mógł Komorowski zostawić jeden problem rozwiązany. Ale nie...Źródło: PAP, fot: Jacek Turczyk
d4kmt9m
d4kmt9m

Ustawa reprywatyzacyjna to nie jakiś banał, ani wytwór nadmiernej pracowitości ustawodawców. To była próba rozwiązania skandalu nad skandalami III RP, czyli zwrotu mienia odebranego przedwojennym właścicielom dekretem Bieruta. Komu zwracano, o tym za chwilę.

Problem jest niezwykle skomplikowany. Aby go rozwiązać trzeba znaleźć delikatną równowagę między interesami wąskiej grupy byłych właścicieli (a właściwie ich spadkobierców i "spadkobierców") oraz całego społeczeństwa. Tej równowagi nie było, kiedy oddawano potrzebne miastu działki i nieruchomości, siedziby szkół i przedszkoli, uczelni i szpitali. Pomieszczenia instytucji rządowych i samorządowych, parki. Tej równowagi nie było, kiedy o zwrot nieruchomości ubiegali się zwykli oszuści, cwaniaczki biegłe w kruczkach prawnych, wykupujące za bezcen roszczenia od starszych ludzi, często przy tym posługujący się podstępem. Wyłudzaniem publicznego majątku zajmowały się całe grupy tzw. kuratorów. Warte miliony złotych fanty padały ich łupem. I powstawały na tym milionowe fortuny.

Ale w ogóle reprywatyzacja - prowadzona nawet w sposób uczciwy - budzi wiele wątpliwości. Oto ktoś odzyskuje budynek przy Trakcie Królewskim, choć wiadomo, że w tym miejscu po wojnie nie było budynków, lecz morze gruzów. Ktoś inny część siedziby Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, choć przecież Starówka została zrównana z ziemią.

Miliony Polaków uczestniczyły w tworzeniu z tych gruzów nowego miasta. Choćby uczestnicząc w akcji "Cały naród odbudowuje swoją stolicę". A dzisiaj przychodzi ktoś, często dziesiąta woda po kisielu dawnych właścicieli, bądź zwykły łajdak, i bierze taką odbudowaną stolicę jak swoją…

d4kmt9m

Albo magnaccy potomkowie odzyskujący jeden pałac za drugim. I ciągle im mało… Muzeum w Wilanowie, niewątpliwie skarb kultury ogólnonarodowej, też ma chętnych do „odzyskania”. Po dawne majątki ręce wyciąga też Kościół katolicki - po budynki uniwersyteckie, boiska szkolne, całe osiedla. A Bóg to widzi i nie grzmi.

Władze zaś długo tym żądaniom - świeckim, i kościelnym - ulegały. Zbuntowali się dopiero prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz i prezydent Krakowa Jacek Majchrowski. Teraz dołączył do nich prezydent Poznania, Jacek Jaśkowiak, który potraktował miejscowego biskupa, jak każdego partnera w interesach. I postanowił z przedstawicielami Kościoła rozmawiać o pieniądzach, warunkach, w jakich płyną one w jedną tylko stronę, równości praw samorządu i diecezji. Aby nie było tak, że uzyskiwane z reprywatyzacji budynki Kościół wynajmuje miastu za olbrzymie pieniądze, bo miejskie władze latami się na to zgadzały.

Takiej stanowczości w Warszawie brakowało przez wiele lat. Nie tylko w relacjach ratusza z Kurią, ale w ogóle w sprawie reprywatyzacji. Kosztować to będzie nas wszystkich miliardy złotych. Wszystkich - i mnie, i pana, i panią.

Prezydent doskonale wiedział, o co toczy się walka. Musiał sobie zdawać sprawę, że brak jego podpisu przedłuża na kolejne długie lata okres dzikiej reprywatyzacji, bez żadnych zasad i skrupułów. Komorowski postanowił jednak stanąć nie po stronie społeczeństwa, lecz po stronie spadkobierców byłych właścicieli, a nawet zwykłych wyłudzaczy naszego wspólnego dobra. I wyrzucił do Trybunału ustawę, która miała chronić nasze miasto przed patologiami.

Mógł pan, panie prezydencie, skorzystać z okazji, by przynajmniej nic w tej sprawie nie robić, albo podpisać ustawę i skierować budzące wątpliwości jej artykuły do TK. Dlaczego pan się tak spieszył...

Wiesław Dębski dla Wirtualnej Polski

d4kmt9m
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4kmt9m

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj