Terlikowski: nie jest potrzebna dymisja Episkopatu. Ale słowa już nie wystarczą
Teraz słowa już nie wystarczą. Konieczne są decyzje, w tym decyzja o powołaniu komisji, która zajmie się wyjaśnieniem mechanizmu krycia pewnych sytuacji, a także sprawdzi, ilu rzeczywiście jest przestępców seksualnych wśród kapłanów - mówi filozof i publicysta Tomasz Terlikowski.
Dariusz Bruncz: dlaczego Polska nie jest lub nie może być Chile lub choćby nawet Irlandią?
Tomasz Terlikowski: Polska na szczęście nie jest ani Irlandią, ani Chile. W obu tych krajach problem był o wiele większy, bo skandale seksualne w Irlandii skorelowane były z przemocowym charakterem formacji w szkołach katolickich, z niezwykle purytańskim widzeniem katolicyzmu i wreszcie z częstym potępianiem nie tylko grzechu, ale i grzesznika, a na dodatek z niezwykle ścisłym sojuszem tronu i ołtarza.
I uważasz, że jest to opis aż tak różniący się od Polski?
W Polsce, choć oczywiście pewne zjawiska także występują, to nie w takim stopniu i nie na taką skalę, więc można mieć nadzieję, że i skandale będą miały nieco mniejszy zakres. W Chile było jeszcze trudniej, bo tam spora część Episkopatu kryła księdza Karadimę, który wcześniej - jako postać charyzmatyczna - wykreował część ze swoich współpracowników na biskupów. Od jakiegoś czasu trwał tam bunt katolików świeckich, a sam papież nie był adekwatnie informowany o sytuacji. Stąd tak radykalna decyzja. I znowu w Polsce nie mamy do czynienia z takim problemem.
W Chile posypały się biskupie kariery, a prymas Polski, który co prawda przyzwoicie zareagował na film, orzekł, iż dymisja Episkopatu byłaby czymś na wyrost.
Całkowicie zgadzam się z prymasem Polski. W Polsce nie ma powodu do dymisji Episkopatu choćby dlatego, że w części diecezji sytuacja jest już unormowana, standardy ochrony dzieci są wprowadzone, a biskupi błyskawicznie reagują na problemy. Jakby tego było mało, część z zarzutów dotyczy przeszłości, w której ordynariuszami czy metropolitami byli inni ludzie. Nie widać więc powodu, by za ich błędy odpowiadać mieli obecni biskupi. I już tylko z tych dwóch powodów nie widać przyczyn do dymisji całego Episkopatu.
Papież Franciszek zna Kościół południowoamerykański i chyba niezbyt polski - czy taka teza wyjaśnia brak reakcji Watykanu na sytuację w Polsce?
Nie. Sytuacja w Chile była napięta od dawna, a wydaje się, że Franciszek nie miał tego świadomości. Nie był przygotowany na starcie wokół księdza Karadimy, a jego decyzje były odpowiedzią na gigantyczny kryzys wizerunkowy, jaki sam wywołał, broniąc biskupa kryjącego przez lata owego duchownego. Nie jest też tak, że nie ma reakcji Stolicy Apostolskiej. Nuncjusz już się wypowiedział na temat filmu, raport biskupów sprzed kilku tygodni także jest skutkiem poleceń płynących z Watykanu. A że nie ma działań radykalnych to wynika z natury Kościoła, który takich rozwiązań nie lubi.
Na swoim profilu na Facebooku stwierdziłeś, że to dopiero początek, że będzie lawina, ludzie zaczną mówić i przełamywać się, a mnie się wydaje, że będzie jak zawsze - wszystko ucichnie, będą podejmowane jakieś działania, ale żadnemu biskupowi włos z głowy nie spadnie. Może mnie jakoś przekonasz?
Nasze tezy nie są sprzeczne. Ja mówię o tym, że będzie coraz więcej spraw, coraz więcej ofiar będzie mówić, a media będą o tym trąbić 24 godziny na dobę. A ty o tym, że biskupi będą chcieli przeczekać. Ja się z tym zgadzam, ale wydaje mi się, że tym razem będzie to trudniejsze. Pedofilia czy przestępstwa seksualne kapłanów budzą ogromne emocje i trudno będzie je spacyfikować. Także Stolica Apostolska jest obecnie mocno zdeterminowana, by pokazać, że sprawy idą do przodu. I to ona będzie naciskać. Efektem mogą być działania, ale zgadzam się - wcale nie muszą. Jeśli ich jednak nie będzie, to Kościół w Polsce nie tylko błyskawicznie straci autorytet, ale też przyspieszony zostanie proces laicyzacji.
Nagle posypała się litania biskupów wyrażających żal, niektórzy przepraszają, albo i uznają swoje słowa za nieodpowiednie - jeśli ktoś uważnie obserwuje wypowiedzi biskupów z ostatnich lat, to chyba nie da się nabrać. Czy twoim zdaniem coś się zaczęło dziać w Episkopacie czy to zwykle, doraźne zarządzanie kryzysem?
Odpowiem jak zwykle. Niewątpliwie są biskupi, którzy nie tylko są autentycznie przejęci świadectwem ofiar, jak i filmem. Oni zresztą często od jakiegoś czasu walczą ze skandalami. Nie brak też takich, którzy widząc, jak potężny jest kryzys, próbują nim zarządzać. Trzeba mieć jednak świadomość, że teraz słowa już nie wystarczą. Konieczne są decyzje, w tym decyzja o powołaniu komisji, która zajmie się wyjaśnieniem mechanizmu krycia pewnych sytuacji, a także sprawdzi, ilu rzeczywiście jest przestępców seksualnych wśród kapłanów.
Od lat mówi się o trupach w biskupich szafach - czy film braci Sekielskich jest lub będzie game-changerem w polityce kadrowej Konferencji Episkopatu Polski, a przede wszystkim nuncjusza, który zdaje się nie być zbyt mocno zaniepokojony?
Nie, nie będzie. Filmy nigdy nimi nie są. A polityka personalna Kościoła już się zmieniła. Franciszek nadaje swój własny koloryt polskiemu Episkopatowi. Kościół jednak nigdy nie zmienia się szybko, o czym także nie wolno zapominać.