Po przybyciu na wzgórze Matt Harrison spotkał się ze swoimi żołnierzami. Z ponad 125, którzy stanowili kompanię Alfa, poznał tylko 25. - Kiedy wylądowaliśmy w bazie, był tam dwu czy trzygwiazdkowy generał. Zapytał Harmona, jak tam było, na co Harmon odparł: "nie było warto". Chyba wszyscy czuliśmy to samo. To było zwykłe wzgórze, jutro każą nam zdobywać inne, a później i tak się z niego wycofamy - wspomina Stephen Welch ze 173 Brygady Powietrznodesantowej.