Nikt nie zmusza Beaty Kempy, jej kolegów i koleżanek z Solidarnej Polski, by zgadzali się z Robertem Biedroniem i Krzysztofem Śmiszkiem w kwestii małżeństw jednopłciowych, rozdziału Kościoła od państwa i w jakiejkolwiek innej kwestii. Możemy jednak od nich wymagać – jako obywatele i wyborcy – minimum, jakim jest nieatakowanie nikogo za orientację seksualną.