- Przedziwnych mieliśmy prezydentów. A ten nowy to już apogeum! Kwaśniewski to idealna postać do obśmiewania. Wałęsa – barwna postać, uwielbiam jego polszczyznę. Sam Wałęsa mnie rozczula. Swoją pokrętnością, swoją logiką, swoją teatralnością. O Komorowskim już nic nie napiszę, bo kopać leżącego to żadna przyjemność – mówi Marcin Świetlicki w rozmowie z Wirtualną Polską. Wybitny poeta, prozaik i lider zespołu Świetliki opowiada m.in. o faszyzmie wśród rowerzystów, wojnie polsko-polskiej, alergii na poprawność polityczną, niechęci do podróżowania oraz o klątwie Grażyny Torbickiej, która go dopadła. Pisarz wyjaśnia, dlaczego jest za likwidacją Ministerstwa Kultury, czym różni się literatura od niepełnosprawności oraz dlaczego w wyborach głosuje na swoją dziewczynę i psa, a nie na polityków.