Pożegnanie postkomunistów było jednym z przyjemniejszych akcentów ostatnich wyborów. Wysłanie na śmietnik historii ludzi, którzy swoich mocodawców mieli na Kremlu, posiada walor nie tylko estetyczny, ale przede wszystkim higieniczny - pisze Mariusz Staniszewski, zastępca redaktora naczelnego "Wprost", w felietonie dla Wirtualnej Polski. Zdaniem publicysty, dzień, w którym lewica zniknęła, należy uznać za święto. Byłoby ono pełne, gdyby nie pojawienie się w Sejmie .Nowoczesnej. - Warto pamiętać, że Ryszard Petru, człowiek, który wiele mówił o naprawieniu Polski i zmianie był - jak przyznaje Radosław Sikorski - dogadany z PO. Tylko coś nie wyszło - zauważa felietonista.