Świetny wynik Wiosny. "Liberalni wyborcy czekali na kogoś, kto ich reprezentuje" [OPINIA]
Wiosna Biedronia ma w sondażach od 10 do 14 proc. poparcia. Zapytaliśmy eksperta, czy te wyniki to efekt nowości, który szybko się wypali, czy może dowód na to, jak wielu Polaków nie miało na kogo głosować. Stratega Biedronia spytaliśmy, czy się tego wyniku nie boi.
- Oczywiście, że dobry wynik partii Roberta Biedronia to efekt nowości. Ale nowości wyczekiwanej przez dużą część liberalnych wyborców. Nie mieli partii, która reprezentowałaby ich wartości. Platforma Obywatelska, obawiając się utraty wyborców centroprawicowych, unikała poruszania tematów światopoglądowych. Tymczasem polskie społeczeństwo się liberalizuje – mówi prof. Norbert Maliszewski.
Maliszewski: Biedroń podjął tematy, których PO nie ruszyła. To jest jego szansa
Politolog podkreśla, jakim echem odbił się w Polsce film "Kler". Wskazuje na zmiany obyczajowe – rosnącą akceptację dla osób homoseksualnych czy większą swobodę w sferze seksualnej. I uważa, że to właśnie na tym polu szef Wiosny ma największe szanse zebrać dobre plony.
– To są tematy, których inni się bali, albo nie poruszali ich w ogóle, zajęci wojną w ramach duopolu PO-PiS. Platforma, reagując wyłącznie na problemy PiS, i prezentując zgrane twarze liderów, przestała być atrakcyjna dla tych, którzy oczekiwali od opozycji wyjścia poza wojnę PiS-PO – mówi Maliszewski. Tłumaczy, że ma na myśli przede wszystkim wyborców z dużych miast, którzy w wyborach samorządowych głosowali raczej przeciw PiS, niż za PO. – I to jest porażka tej ostatniej – podkreśla. Jego zdaniem to, że Biedroń nie ściągnął do siebie znanych, lecz zgranych twarzy lewicy, tylko mu zaprocentuje – umacnia w wyborcach nadzieję na wyczekiwaną przez nich zmianę.
- Ale, żeby efekt nowości się utrzymał i sondaże nie spadły, Biedroń musi przedstawić wiarygodne wyliczenia i argumenty na poparcie swoich kosztownych postulatów socjalnych – uważa politolog. Według niego Wiosna ma szansę utrzymać miejsce w sondażach – a potem w Sejmie – jako trzecia siła polityczna w Polsce, jednak poparcie dla niej będzie – po początkowym skoku – oscylować raczej około 10 proc.
Doradca Biedronia: To przekroczyło oczekiwania. Jest i radość, i obawa
- I będziemy pokazywać dokładne wyliczenia kosztów naszych postulatów. Kiedy? Teraz! – odpowiada Jakub Bierzyński, socjolog, komentator polityczny i doradca Roberta Biedronia. Nie kryje satysfakcji wynikami sondaży.
– To przekroczyło nasze oczekiwania. 13-15 procent to my oczekiwaliśmy w okolicach wyborów do Parlamentu Europejskiego, po długiej i trudnej kampanii. To jest wręcz niebezpieczne, bo może mam zakręcić w głowach. Ale liczę na to, że nie zrobimy grubych błędów – podkreśla.
Bierzyński zarzuca obu głównym partiom, że ich programy socjalne to czysta kalkulacja polityczna, gdy tymczasem "wrażliwość społeczna" zaprezentowana na konwencji Wiosny płynie prosto z serca Roberta Biedronia.
– Liberalne media puściły mimo uszu pomysł PO "Wyższa płaca" - czyli dopłaty do 500 złotych do wszystkich pensji poniżej średniej krajowej. Czyli do blisko połowy pracujących. Nie tędy droga. To jest właśnie pomysł z kalkulacji, a nie z autentycznych przekonań. Pomysły PiS też są oparte o tę prostą zasadę: "my im damy kasę, a oni na nas zagłosują" – krytykuje doradca Biedronia, zarzekając się, że w przeciwieństwie do liderów duopolu PiS-PO Biedroń w to, co mówi od kilkunastu lat, naprawdę wierzy.
Pytam, czy śmiałość obietnic Biedronia nie wynika po prostu z tego, że wie, iż nie będzie rządził po najbliższych wyborach, a co najwyżej będzie koalicjantem, więc może obiecywać, co chce. – Zawsze będziemy przy tych postulatach stać – zapewnia Bierzyński. - Pytam, czy śmiałość obietnic Biedronia nie wynika po prostu z tego, że wie, iż nie będzie rządził po najbliższych wyborach, a co najwyżej będzie koalicjantem, więc może obiecywać, co chce. – Zawsze będziemy przy tych postulatach stać – zapewnia Bierzyński. - To kwestia wartości: wyrównywania szans, nierówności społecznych, solidarności, nie pozostawiania nikogo z boku. Wierzymy w model skandynawski i będziemy mu wierni niezależnie od wyniku wyborów.
Jeśli wyniki się utrzymają, wybory mogą być zaskoczeniem
Co, jeśli w kolejnych sondażach, a zwłaszcza bliżej wyborów, wyniki Wiosny się pogorszą? Zdaniem prof. Maliszewskiego takie ryzyko jest spore.
– To się nazywa tak zwanym głosowaniem strategicznym. Jeżeli wyborca widzi, że większe szanse na pokonanie głównego oponenta ma partia, z którą mu średnio po drodze, niż ta, z którą się zgadza, potrafi zagłosować na tę mniej sobie bliską – byle tylko odsunąć od władzy tych najgorszych przeciwników – tłumaczy i podkreśla, że ten mechanizm może działać na korzyść Platformy, a na niekorzyść Biedronia. Zaznacza jednak, że im wyższe będą wyniki sondażowe Wiosny przed samymi wyborami, tym jej szanse będą rosnąć, bo mniej ludzi zastosuje głosowanie strategiczne.
Bierzyński przyznaje, że wysoki wynik Wiosny z jednej strony go cieszy, z drugiej – napawa strachem. – Łaska pańska na pstrym koniu jeździ, wiadomo, że sondaże są rozchwiane – konstatuje. Jego zdaniem polskie społeczeństwo czeka jednak na upadek dwunastoletniego, budowanego na konflikcie duopolu PiS-PO.
– Ludzie mają dość pęknięcia społecznego. Było badanie Uniwersytetu Warszawskiego, w którym wyszło, że bardziej nienawidzimy siebie nawzajem ze względu na poglądy polityczne, niż cudzoziemców i obcokrajowców ze względu na ich rasę i wiarę. Stajemy się obcy dla siebie nawzajem. Bardziej obcy dla siebie niż obcokrajowcy, imigranci - podkreśla. Dodaje, że liczy na to, że efekt nowości okaże się trwały. – Proszę zobaczyć na to, czego ludzie szukają w Google. Biedroń bije tam na głowę innych polityków. To nie jest tylko jeden czy dwa sondaże. Chyba trafiliśmy w głębokie potrzeby społeczne – mówi.