Trwa ładowanie...

Smutny spektakl w Sejmie. Żenujące krzyki, przepychanki, bitwa Suskiego i Petru o mikrofon

Pamiętacie jak byliście w podstawówce albo gimnazjum i wyzywaliście się z kolegami? Rekonstrukcję takich pyskówek przeprowadzili w nocy posłowie obradujący nad ustawą o Sądzie Najwyższym. Posiedzenie Komisji sprawiedliwości i praw człowieka to z pewnością jeden ze smutniejszych epizodów polskiego parlamentaryzmu.

Smutny spektakl w Sejmie. Żenujące krzyki, przepychanki, bitwa Suskiego i Petru o mikrofonŹródło: PAP, fot: Marcin Obara
dffhhe0
dffhhe0

Od początku było wiadomo, że będzie nerwowo. Prawo i Sprawiedliwość chce przeprowadzić zmiany w Sądzie Najwyższym do końca tygodnia (bo później posłowie i senatorowie jadą na wakacje). Opozycja chce jak najbardziej opóźnić ten sejmowy walec. Nie udało się podczas pierwszego czytania, kiedy Marek Kuchciński doprowadził do odrzucenia wniosków wydłużających debatę. I tak trwała ona do końca dnia, ale Joachim Brudziński skończył ją, kiedy emocje były bliskie wrzenia.

Zobacz: Wielka awantura w Sejmie. Tak wyglądały obrady komisji sprawiedliwości

Posłowie opozycji próbowali też opóźnić walec PiS, zgłaszają ok. 1300 poprawek. Podobny sposób obstrukcji zastosował niegdyś klub Janusza Palikota. Poprawki trafiły do komisji i oczywiste było, że zostaną one połączone w bloki i przegłosowane w kilku szybkich głosowaniach. Ale znowu udało im się opóźnić przyjęcie zmian w Sądzie Najwyższym, bo nie przekazali kopii cyfrowych zmian i pracownicy Kancelarii Sejmu musieli wprowadzić je wszystkie do systemu. Dlatego Komisja sprawiedliwości i praw człowieka mogła się zebrać dopiero późnym wieczorem.

Trudne począki

Od początku było mało elegancko, ale to stan, do którego posłowie zdążyli nas już przyzwyczaić. Mówienie podniesionym głosem, oskarżenia o wprowadzanie dyktatury lub Targowicę, personalne wycieczki i próby sprowokowania politycznego przeciwnika, to już norma. Do tego oczywiście chwytanie się wszelkich regulaminowych możliwości przez opozycję (by wydłużyć procedowanie) i rządzących (by te próby utrącić).

dffhhe0

Jednak prawdziwy dramat zaczął się, kiedy po godzinie proceduralnych utarczek przystąpiono do opiniowania poprawek. Szybko padł wniosek, by zrobić to blokami, dzieląc poprawki według klubów. To pozwoliło klubowi PiS przyjąć ich zmiany, a resztę odrzucać po kilkaset na raz. Stanisław Piotrowicz przekonywał, że ma pełne prawo tak zrobić, opozycja krzyczała, że nie. Co kilka chwil grupa posłów podchodziła do stołu prezydialnego i próbowała krzykiem wymóc na pośle PiS zmianę procedowania.

Wojna o mikrofon

Próby merytorycznego podważenia sposobu prowadzenia obrad podjęła się Barbara Dolniak z Nowoczesnej. Ale przewodniczący z PiS kompletnie zignorował jej uwagi i próbował doprowadzić do kolejnych głosowań. Emocje były ogromne, choć to głosowanie z praktycznego punktu widzenia kompletnie bez znaczenia - ostateczną decyzję podejmuje i tak Sejm w III czytaniu.

Posłowie opozycji spróbowali więc zablokować głosowania, ale już nie za pomocą wybiegów prawnych, tylko po prostu fizycznie. Otoczyli posła Piotrowicza, doszło nawet do walki o jego mikrofon. Próbował go przejąć Ryszard Petru (chyba chcący odkupić grudniowy wyjazd), a bronił Marek Suski. Ani jeden, ani drugi nie są członkami komisji. Przyszli, żeby robić tam polityczny cyrk.

Parodia 16 grudnia

Wszystko to przypominało mniejszą, ale bardziej żenującą wersję zajść z 16 grudnia. Wówczas zablokowano fotel marszałka Sejmu, teraz ofiarą padł mikrofon. Posłowie, którzy chcieli pokazać swoim wyborcom jak bardzo walczą (o zmiany lub ich zatrzymanie, zależy od partii), chyba padli ofiarami tej strategii. Bo zamiast ostrej, ale merytorycznej walki, były dziecinada i cyrk.

dffhhe0

I o to chodziło wielu posłom, którzy byli na sali noszącej imię Konstytucji 3-go Maja. Zaczęło się od typowych politycznych przytyków, ale skończyło się na wyzwiskach, jakie można usłyszeć podczas bijatyki pod budką z piwem. W niektórych momentach blisko było erupcji emocji. Ostatecznie do tego nie doszło, ale trudno uniknąć wrażenia, że rękoczyny w Sejmie są tylko kwestią czasu. I nie chodzi tylko o popchnięcie czy zaczepienie jednego posła przez drugiego, ale o regularną bitwę.

dffhhe0
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dffhhe0

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj