Samotność Jarosława Kaczyńskiego
Gruchnęło jak grom z jasnego nieba. Prezes PiS będzie sprawdzał bilingi swoich bliskich współpracowników. Na dodatek jeszcze informacja, która powinna zmrozić do kości nas wszystkich. Jarosław Kaczyński będzie szukał kreta w swoich szeregach.
Od pierwszej chwili chcę wierzyć, że to marny, choć tak popularny dziś fakenews. Mam nadzieję, że to jakiś ponury żart. Chcę by tak było, bo jeśli nie, oznacza to, że wkroczyliśmy w najgorszy z możliwych politycznych scenariuszy. Rządzenia przez strach. Rządzenia, które w rozpaczliwy sposób ma jedynie podtrzymywać kult jednostki.
Prawo i Sprawiedliwość, nawet podczas wielu przegranych wyborów, było silne swoją jednością, było niezniszczalne swoją ideowością. A to, że ta ideowość tak wielu przeszkadzała i przeszkadza nadal, jedynie PiS umacniało i cementowało. Jeśli pogłoski o szukaniu kreta zawierają choć ziarnko prawdy, oznaczają, że jedność od dawna jest już tylko na pokaz, a o ideach się jeszcze mówi głośno, choć przestały mieć jakiekolwiek znaczenie.
Jakże samotny musi być lider, który nie wie, kto z jego bliskich może wynosić na zewnątrz plotki lub też prawdziwe informacje, które dla zmylenia są plotkami nazywane. Taki lider wie, że nie ma już sobie bliskich i zaufanych ludzi. Każdy może być potencjalnym zdrajcą. Każdy tylko czyha na potknięcie. Nie ci źli, znienawidzeni przeciwnicy polityczni, tylko ci, którzy są w bliskim kręgu, którym on zaufał, których teraz musi się bać, których lojalność musi sprawdzać grzebaniem w bilingach.
Chcę wierzyć w to, że pogłoski o przeglądaniu bilingów to też nieprawda. Bo jeśli tak, to oznacza to, że człowiek, który tak naprawdę krajem rządzi, nie rozumie, nie wie i nie zdaje sobie sprawy z tego, że jesteśmy w XXI wieku, że komunikować można się na wszelkie sposoby, a telefon to jedno z nielicznych narzędzi. No i w dodatku, co jeśli prezes odkryje, że polityk ma na koncie wykręcony numer do dziennikarza? Od razu powiem, mogę na tej liście być.
Zapraszam polityków do programu, pytam o ustalenia, co do konkretnych rozwiązań. Mało tego, z niektórymi umawiam się na spotkania, by wiedzieć pierwszy. Taka rola dziennikarzy, nie tylko moja. Dla spokoju nikt już nie odbierze telefonu i nikt nie oddzwoni? Brak dostępu to nic innego jak kolejna forma cenzury i ograniczanie dostępu do informacji, który i tak już mamy mocno ograniczony. Nie my dziennikarze. My Polacy.
Zobacz: Kukiz twierdzi, że pytania prezydenta Dudy to kpina z narodu
Chcę wierzyć, że nieprawdziwe są pogłoski, że prezes wścieka się o to, że ukazują się dywagacje na temat jego zdrowia. Jeśli to prawda, to oznacza, że prezes ma nas wszystkich Polaków za naiwniaków, którzy nie wiedzą, kto ma pełnię władzy w rękach i że nie będziemy się zastanawiać, co się z nim dzieje.
Niestety wierzę już w te pogłoski, że prezes zaczął się bać. Boi się publicznie przyznać do tego, co mu naprawdę jest.
Widocznie boi się o to, co my Polacy będziemy myśleć o jego słabości. Panie prezesie. Słaby człowiek to nie człowiek chory. Słaby człowiek to człowiek zalękniony i ten, który już nie ma komu zaufać. Bo na końcu przestaje ufać sobie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl