Prof. Wojciech Materski dla WP: Grzegorz Schetyna dostarczył pretekst, więc w nas walą
Przecież to jest nieprawda. Nazwa frontu nie ma nic wspólnego z jego składem narodowościowym - mówi w rozmowie z WP prof. Wojciech Materski, historyk i politolog zasiadający Polsko-Rosyjskiej Grupie do Spraw Trudnych. Odnosi się w ten sposób do słów Grzegorza Schetyny, który stwierdził, że obóz koncentracyjny Auschwitz został wyzwolony przez żołnierzy ukraińskich. Profesor zaznacza, że błąd ten został celowo wykorzystany przez Moskwę. - Minister dostarczył pretekst, więc w nas walą - wyjaśnia.
21 stycznia w rozmowie z Polskim Radiem minister spraw zagranicznych Grzegorz Schetyna stwierdził, że "pierwszy front ukraiński i Ukraińcy wyzwalali (niemiecki obóz), bo tam żołnierze ukraińscy byli wtedy w ten dzień styczniowy i oni otwierali bramy obozu". Wywołało to oburzenie w rosyjskich mediach. Szef dyplomacji Federacji Rosyjskiej Siergiej Ławrow nazwał słowa Schetyny "bluźnierstwem". - Wypowiedzi polskiego ministra o tym, że Oświęcim wyzwalali Ukraińcy nawet nie jestem w stanie komentować. Oświęcim wyzwalała Armia Czerwona, w której byli: Rosjanie, Ukraińcy, Czeczeni, Gruzini i Tatarzy. Granie na uczuciach narodowych w tej sytuacji jest bluźniercze i cyniczne - mówił na konferencji prasowej Ławrow.
- Fronty były nazywane od kierunku natarcia - ukraiński nacierał na południu, białoruski na północy. Ludzie byli powoływani nie na zasadzie terytorialnej, tylko poboru powszechnego, więc wszystkie narodowości były przemieszane. Nazwa frontu nie ma nic wspólnego z jego składem narodowościowym - wyjaśnia prof. Materski.
W opinii historyka, wykorzystywanie takich błędów przez rosyjskich polityków jest podyktowane obecnym stanem relacji polsko-rosyjskich, m.in. jednoznacznym stanowiskiem Polski ws. Krymu i wschodniej Ukrainy. - Jeśli dostarczamy pretekstów, to jest łatwiej bić. My dostarczamy pretekstów - wyjaśnia prof. Materski. - Teraz jest zły okres we wzajemnych stosunkach, wyolbrzymiane są takie rzeczy, które mogą być użyte przeciw Polsce czy zadrażniać sytuację z sugestią, że to z winy Polski. Minister dostarczył pretekst, więc w nas walą - zaznacza.
27 stycznia w Oświęcimiu odbędą się obchody 70. rocznicy wyzwolenia niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz. Wezmą w nich udział delegacje z kilkudziesięciu państw. Federację Rosyjską reprezentował będzie m.in. Siergiej Iwanow, szef administracji Kremla. 13 stycznia rosyjska agencja Interfax podała, że Władimir Putin nie przyjedzie na obchody rocznicy, ponieważ nie otrzymał zaproszenia.
- Przecież to naturalne, że jeśli Międzynarodowy Komitet Oświęcimski rozsyła zaproszenia nieimienne, bo taką przyjął formułę, to można to potraktować ze zrozumieniem, jak zrobiły inne państwa, albo zrobić z tego pretekst, do jakichś uszczypliwości, awantur, afrontów - mówi prof. Materski. W kontekst tych wydarzeń wpisuje się komentowanie w rosyjskich mediach wypowiedzi Grzegorza Schetyny. - To służy do deprecjonowania tych uroczystości w oczach przeciętnych Rosjan. Pokazywania, że nie dość, że nam obrazili prezydenta i go nie zaprosili, to jeszcze mówią bzdury, nie wiedzą, o co chodzi. Urabia się wokół tego klimat, żeby pokazać, że dobrze, że Putin nie pojechał na taką imprezę - wyjaśnia prof. Materski.
Marcin Bartnicki, Wirtualna Polska