Paweł Lisicki o komisji ws. Misiewicza: to konkurencja dla "Ucha prezesa"
Kto wygra spór o Bartłomieja Misiewicza? Jarosław Kaczyński czy Antoni Macierewicz? O co tak naprawdę toczy się gra? Na te pytania próbowali odpowiedzieć goście programu #dzieńdobryWP: Jacek Żakowski i Paweł Lisicki.
Ponad połowa internautów WP uważa, że zwycięzcą sporu o Misiewicza będzie Jarosław Kaczyński, około 40 proc. - że Antoni Macierewicz. Jak odpowiedzieli goście programu #dzieńdobryWP?
- Tam brakuje jednego ważnego nazwiska - Grzegorza Schetyny - zauważył Jacek Żakowski, publicysta "Polityki" i komentator WP. - Przede wszystkim wygrają ci, którzy nie lubią PiS-u. A spór wewnętrzny? Wydaje mi się, że sytuacja nie dojrzała jeszcze do tego, by Antoni Macierewicz przejął Prawo i Sprawiedliwość - stwierdził.
- Moim zdaniem sytuacja nie dojrzała też do tego, by Jarosław Kaczyński zdymisjonował Antoniego Macierewicza - stwierdził Paweł Lisicki z "Do Rzeczy". - Chociaż nie wiadomo, co postanowi komisja, która składa się z trzech bardzo ważnych polityków PiS-u, którzy z pewnością zajmą się tą sprawą, stwierdzą fakty i przedstawią swoje ustalenia.
- Postrzegam powołanie tej komisji i występy przed nią jako konkurencję dla "Ucha prezesa" - mówił Lisicki. - Element kabaretowy jest tu bardzo widoczny. Ale z drugiej strony, w sensie politycznym, jest to stały nacisk na Antoniego Macierewicza. Ustalenie faktów polegających na tym, co się stało z Bartłomiejem Misiewiczem, nie potrzebuje żadnej komisji. To wywieranie presji na szefa MON. Nie spodziewam się jednak, by końcem tej presji było pozbycie się Macierewicza z rządu - dodał.
A czy może dojść do sytuacji, że naciskany przez PiS Macierewicz "trzaśnie drzwiami i z Bartkiem wyjdzie z Prawa i Sprawiedliwości"? - pytał prowadzący. - Nie spodziewam się tego. Jeszcze sytuacja nie dojrzała do tego, by PiS chciał oddać władzę, bo to faktycznie oznaczałoby oddanie władzy - odparł Żakowski.
- To są doświadczeni zawodnicy. Macierewicz w rozbijaniu formacji, do których należy, ma doświadczenie 40-letnie. Zaczął od Komitetu Obrony Robotników. On na ogół rozbijał dużo tracąc i myślę, że nie chce powtórzyć tego doświadczenia - dodał.
Zdaniem Żakowskiego Macierewiczowi chodzi o zdobycie niezależnej pozycji, która umożliwi mu, w chwili odejścia ze sceny politycznej Jarosława Kaczyńskiego, bycie jego "niekwestionowanym następcą".
- Nie zgadzam się z tą koncepcją - stwierdził Lisicki. Jego zdaniem zachowanie Macierewicza w sprawie Misiewicza nie przysporzy mu zwolenników. - Jego prowokacja w tej kwestii nie dotyczy tego, że gra o schedę po Kaczyńskim. On po prostu chciał mieć swoją, wyraźnie określoną strefę wpływów - ocenił publicysta "Do Rzeczy".