Papież Stefan VI kazał odkopać ciało swojego poprzednika - Formozusa, aby postawić je przed sądem
Był to jeden z najbardziej makabrycznych i najokrutniejszych procesów sądowych w dziejach - papież Stefan VI kazał wykopać z grobu rozkładające się ciało swego zmarłego poprzednika Formozusa i postawić je przed sądem. W wyniku tego kuriozalnego procesu nieboszczyka zdetronizowano, okrutnie znęcano się nad nim i sprofanowano jego szczątki, by finalnie pochować go w zbiorowej mogile dla bezdomnych i bezimiennych.
W styczniu 897 roku papież Stefan VI nie tylko kazał wydobyć z grobu i ubrać w papieskie szaty ciało nieżyjącego od dziewięciu miesięcy Formozusa, ale też przyciągnąć je na salę rozprawę i posadzić na tronie papieskim. Wszystko po to by w kierowanym przez siebie procesie - Stefan VI był jednocześnie oskarżycielem i sędzią - jeszcze bardziej poniżyć i sponiewierać swego niegdysiejszego przeciwnika Formozusa. Oskarżał go o krzywoprzysięstwo, pożądanie papiestwa oraz naruszenie praw kanonicznych. Aż przez trzy dni trup papieża Formozusa był sądzony i "przesłuchiwany". Co prawda miał swojego adwokata, ale ten, przerażony, doskonale wiedział, że proces więcej ma wspólnego z makabryczną inscenizacją teatralną niż z wymiarem sprawiedliwości. Jak pisze Karlheinz Deschner w "Kryminalnej historii chrześcijaństwa": "Ten pomysł trawionego niewiarygodną nienawiścią Ojca Świętego [Stefana VI - przyp. red.], nie jest nawet bardziej zadziwiający w całej sprawie, przypominającej scenariusz z kliniki dla chorych psychicznie
lub jakiś senny koszmar, niż fakt, że w tym gabinecie grozy przebywało przez trzy dni, całe zgromadzenie biskupów - traktując to z odpowiednim poważaniem".
Trupi synod
Formozus był papieżem przez pięć lat i sześć miesięcy (październik 891 - kwiecień 896). Wcześniej, jako biskup Porto, nieskutecznie rywalizował o tron papieski z wybranym wówczas Janem VIII. Ten, mając w pamięci ambicje swego konkurenta, oskarżył go o spisek i skazał na wygnanie. Formozusa "zdegradowano" do stanu świeckiego oraz zmuszono do złożenia przysięgi, że nie będzie więcej ubiegać się o tytuły kościelne. Dopiero kolejny papież Marynus I odwołał jego ekskomunikę. Biskupstwo zaś przywrócił Formozusowi papież Hadrian III, po którego śmierci w 891 roku główny oskarżony z trupiego synodu został papieżem. Po śmierci Formozusa w 896 roku raptem na dwa tygodnie tron papieski zajmuje Bonifacy VI (896), a po nim toczony nienawiścią do Formozusa - Stefan VI (896-897).
Papież Formozus na ilustracji z książki "Życie i czasy papieży", opublikowanej w 1842 r. Autorem publikacji jest Artaud de Montor fot. Wikimedia Commons
Proces "nad wystrojoną mumią" Formozusa odbył się w jednym z rzymskich kościołów, a wedle niektórych, nawet w samej Bazylice św. Piotra. Po trzech dniach Formozusa uznano za winnego. Odwołano wszystkie jego decyzje oraz święcenia. Rozpoczęło się "uroczyste" profanowanie ciała nieboszczyka - kat odciął mu trzy palce, zrzucił trupa z tronu, by po pozbawieniu szat papieskich, ciągnąć go ulicami Rzymu i na końcu wrzucić do zbiorowego grobu dla biedoty. Nie był to jednak koniec zemsty Stefana VI, który kazał ponownie wydobyć szczątki Formozusa i utopić je w Tybrze. Tego było jednak już za wiele dla mieszkańców Rzymu. Doszło do protestów i zamieszek. Poniżonego Formozusa lud rzymski zaczął czcić jak męczennika.
Szybko odsunięto Stefana VI, uwięziono i w tajemniczych okolicznościach uduszono. Jego następca papież Roman w tym samym roku 897 rozkazał wyłowić ciało Formozusa z Tybru i pochować na brzegu. Pochówek z honorami w Bazylice św. Piotra oraz unieważnienie wyroków trupiego synodu nakazał kolejny papież Teodor II (897 r.), jednak po dwudziestu dniach swego pontyfikatu prawdopodobnie został zamordowany... Jan IX (pontyfikat w latach 898-900) na zwołanym soborze w Rawennie po raz kolejny potępił ustalenia trupiego synodu, jednocześnie nakazując spalenie akt pozostałych z tego procesu, zakazano też pozywania przed sąd nieboszczyków.
Ciemny wiek Rzymu
Koniec IX wieku to burzliwy okres w dziejach papiestwa - ekshumacja papieża i proces nieboszczyka zapisały się na kartach historii jako "trupi synod", stając się zarazem początkiem saeculum obscurum czyli tzw. wieku niegodziwości w historii papiestwa. Był to okres zaciekłych polityczno-kościelnych intryg i rozgrywek o tron papieski, w których pierwsze skrzypce grali przedstawiciele rzymskiej arystokracji.
Echa trupiego synodu z 897 roku ciągnęły się jeszcze przez kolejne pontyfikaty - przez kilkadziesiąt lat wciąż zwalczały się frakcje formozjańska i antyformozjańska. Proces Formozusa miał być początkiem procesu wymazywania jego imienia z pamięci potomnych, niszczenia jego podobizn oraz zakazania przybierania jego nazwiska. Jak pisze Mariusz Agnosiewicz, autor książki "Kryminalne dzieje papiestwa", w czasach Cesarstwa Rzymskiego "była to często kara czysto polityczna, którą wzajemnie ścigali się czasami cezarowie. Wykonując ją starano się niszczyć wszelkie pozostałości po danym cezarze, włącznie z wydanymi przezeń aktami prawnymi (...) W przeciwieństwie do starożytnych Rzymian, którzy w takich sytuacjach działali pragmatycznie i z chłodnym wyrachowaniem, ich chrześcijańskich następców cechowało pod tym względem wyraźne upodobanie do makabry i okropieństw". Cytowany przez Agnosiewicza profesor prawa Donald E. Wilkes, stwierdził iż proces ten był "tak makabryczny, tak przerażający, tak potworny, że może być
łatwo zakwalifikowany najdziwniejszym i najbardziej wstrząsającym procesem w ludzkiej historii".
Wbrew intencjom Stefana VI nie udało się wymazać z pamięci papieża Formozusa, wręcz przeciwnie, jego historia nabrała tylko rozgłosu. Jednak w przyszłości żaden z papieży nie przybrał już tego imienia.
Marta Tychmanowicz dla Wirtualnej Polski