Merian Cooper - amerykański pilot i producent filmowy walczący o niepodległość Polski
"Dobrze było walczyć za Polskę!" - pisał we wspomnieniach Merian Cooper jeden z amerykańskich pilotów walczących w wojnie polsko-bolszewickiej, która nie była dla niego radosną przygodą. Jego samolot został zestrzelony, a kpt. Cooper trafił do obozu pod Moskwą, z którego uciekł pokonując pieszo 700 km. Po powrocie do USA, jako producent filmowy, reżyser i scenarzysta stworzył m.in. westerny z Johnem Waynem i Henrym Fondą, a także pierwszy film o King Kongu. Walcząc z Japonią w II wojnie światowej doszedł do stopnia generała, a za dorobek filmowy dostał Oscara.
W październiku 1779 roku w czasie bitwy pod Savannah pułkownik John Cooper przetransportował na okręt "Wasp" śmiertelnie rannego generała Kazimierza Pułaskiego. Gdy bohater Polski i Stanów zjednoczonych zmarł na statku, płk Cooper złożył nad ciałem przyjaciela przysięgę, że kiedyś spłaci dług honorowy, jaki Ameryka zaciągnęła wobec Polski.
140 lat później, w kwietniu 1919 roku pra-prawnuk Johna Coopera przypomniał to zdarzenie w liście do Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego: "Generał Pułaski oddał życie za mój kraj. Dlatego moją służbę Polsce, gdy ta walczy o wolność, rodzina moja traktuje jako obowiązek".
Urodzony w 1893 r. kapitan lotnictwa Stanów Zjednoczonych Merian Caldwell Cooper walczył w I wojnie światowej od 1917 r., aż do zestrzelenia przez Niemców podczas lotu nad Francją. Po wojnie nie wrócił do rodzinnego kraju, lecz został członkiem United States Food Administration, kierowanej przez Herberta Hoovera, i w lutym 1919 r. przybył z transportem pomocy żywnościowej do Lwowa. - "Na wschodnim pograniczu Europy - tam pod Lwowem, [...] tam nie było zwycięstwa, nie było tryumfu - tam była straszna, nierówna, zacięta walka. Wiedziałem, że tam Polska musi się ostatecznie rozprawić z wrogami albo zginąć bezpowrotnie" - pisał we wspomnieniach o dwumiesięcznym pobycie w mieście Semper Fidelis (Wiecznie Wiernym).
Amerykańscy piloci walczą o Polskę
W październiku 1919 roku Cooper został zastępcą majora/podpułkownika Cedrica Faunt-le-Roya, dowódcy 7. eskadry myśliwskiej im. Tadeusza Kościuszki, w której służyło łącznie 17 pilotów amerykańskich. Eskadra ta, nazywana potocznie Eskadrą Kościuszkowską, odegrała poważną rolę w wojnie polsko-bolszewickiej, m.in. w walkach z Armią Konną Budionnego, o czym świadczą choćby zapisy w "Dzienniku" Izaaka Babla, walczącego po drugiej stronie frontu.
Merian Cooper fot. Wikimedia Commons
W lipcu 1920 r. w okolicach Równego kpt. Cooper został zestrzelony i dostał się do sowieckiej niewoli. Dziewięć miesięcy później - w kwietniu 1921 r. - zdołał zbiec z bolszewickiego obozu jenieckiego pod Moskwą, po czym przebył pieszo 700 km na Łotwę, aby stamtąd przedostać się do Polski. Po przybyciu do Warszawy został awansowany o dwa stopnie - na podpułkownika i 10 maja 1921 r. w Belwederze uroczyście udekorowany przez Marszałka Józefa Piłsudskiego najwyższym polskim orderem wojskowym - Orderem Virtuti Militari V klasy.
Tego samego dnia Warszawa żegnała zdemobilizowanych lotników amerykańskich powracających do ojczyzny. W wydanym z tej okazji rozkazie pożegnalnym dowódca 6. Armii generał dywizji Stanisław Haller napisał m.in.:
"Dziś po świetnym spełnieniu swego zadania opuszczają Amerykanie nasze szeregi. Swą cenną współpracą i krwią pieczętowali oni serdeczne polsko-amerykańskie braterstwo broni, zadzierzgnięte przed przeszło stu pięćdziesięciu laty przez Kościuszkę i Pułaskiego. [...] Z wdzięcznością, którą odczuwamy wszyscy dla Waszej Ojczyzny, towarzyszy Wam przy Waszym rozstaniu się z nami podziw i szacunek całego Narodu Polskiego. Za Waszą pomoc, za Waszą pracę, za Wasze ukochanie ideałów wolności - CZEŚĆ i CHWAŁA WAM!"
- „Każdy członek Eskadry Kościuszki nie-Polak opuszczał Polskę pełen głębokiego podziwu dla naszych polskich towarzyszów [sic] broni. [...] przed wami, Polacy z Polski, którzyście walczyli nieugięcie za wolność tak dzielnie i tak długo, staję, salutuję i do Was odzywam się: «Dumny jestem, że służyłem razem z Wami!»” - pisał Merian Cooper we wspomnieniach „Faunt-le-Roy i jego eskadra w Polsce” wydanych po polsku w Chicago w 1922 roku.
Generał, który dostał Oscara
W okresie międzywojennym Cooper stał się znanym producentem filmowym. Za najgłośniejsze z wyprodukowanych przezeń przeszło 60 filmów uznawane są: "King Kong" (1933), którego był także współscenarzystą, współreżyserem i w którym sam wystąpił, grając pilota samolotu atakującego King Konga. Już po II wojnie światowej nakręcił też dwa filmy Johna Forda: "Fort Apache" (1948) z Johnem Wayne'm i Henrym Fondą i "Rio Grande" (1950), również z Johnem Weynem. To także on skojarzył na ekranie słynną parę taneczną Fred Astaire i Ginger Rogers (ich duet pojawił się po raz pierwszy w filmie "Flying Down to Rio" w 1933).
[Wybuch II wojny światowej] Atak Japonii na Stany Zjednoczone znów ściągnął zdolnego producenta na front. W 1942 r. objął stanowisko szefa sztabu generała Claire'a Chennaulta, dowódcy słynnej amerykańskiej China Air Task Force, walczącej w Chinach z Japończykami. Po wojnie w 1950 r. otrzymał awans do stopnia generała brygady, zaś w dwa lata później został laureatem Oskara .
Generał Merian Caldwell Cooper zmarł 40 lat temu - 21 kwietnia 1973 r. w San Diego w Kalifornii. Do końca życia zachował żywą pamięć o Polsce, o czym świadczy choćby fakt, że kiedy w 1965 r. wydawał córkę za mąż, wystąpił podczas ceremonii ślubnej z pierwszym odznaczeniem, nadanym mu w Polsce - z Odznaką Honorową "Orlęta", którą otrzymał w marcu 1919 r. we Lwowie. Przyjął także patronat nad Kołem Lwowian w Kalifornii.
Cooper zostawił w Polsce swojego nieślubnego syna, którego urodziła Angielka Marjorie Crosby. Urodzony w 1920 roku w Warszawie Maciej Słomczyński (przyjął nazwisko po ojczymie), również przysłużył się Polsce. W czasie II wojny światowej był żołnierzem Armii Krajowej i armii amerykańskiej, w strefie okupacyjnej USA w Niemczech. Po wojnie w Polsce był znanym autorem powieści kryminalnych, publikowanych pod pseudonimem literackim Joe Alex, a także tłumaczem m.in. "Podróży Guliwera" J. Swifta, "Ulissesa" J. Joyce'a i "Alicji w Krainie Czarów" L. Carroll. Przełożył także na język polski wszystkie dzieła Szekspira.
Legenda zniszczona przez Sowietów
Druga Rzeczpospolita pamiętała o amerykańskich lotnikach, poświęcając im pomnik na Cmentarzu Obrońców Lwowa (zwanym Cmentarzem Orląt Lwowskich) na mogile trzech z nich, którzy polegli, i realizując film fabularny Leonarda Buczkowskiego według scenariusza Janusza Meissnera "Gwiaździsta Eskadra" (1930). Początkowo niemy, po udźwiękowieniu wprowadzony jeszcze raz na ekrany z muzyką Tadeusza Górzyńskiego, film ten był największą i najdroższą polską produkcją filmową okresu międzywojennego (zawierał m.in. sceny batalistyczne nakręcone w powietrzu po raz pierwszy w historii kinematografii polskiej). Wszystkie znane jego kopie zostały w 1945 r. zniszczone przez Sowietów lub wywiezione do ZSRR, ale do dzisiaj nie udało się odnaleźć ani jednej z nich.
Pamiętała także o amerykańskich lotnikach Trzecia Rzeczpospolita, wpisując nazwiska Coopera do grona patronów stołecznych ulic, o czym zdecydowała - jednogłośnie - Rada Dzielnicy Bemowo w Warszawie w 2008 r. Trzy lata wcześniej TVP Polonia emitowała film dokumentalny Zbigniewa Wacława Kowalewskiego "Siedemnastu wspaniałych".
Ostatni rozdział wspomnień Coopera kończy się słowami: "Każdy oficer z Eskadry Kościuszki zdejmował swój uniform oficerski - w którym tyle przeszedł - z żalem. Wprawdzie cieszyliśmy się, że wracamy do swoich - do Ameryki - ale teraz, kiedy siedzę jako cywil w moim pokoju w Ameryce i piszę - z dala od walk i niebezpieczeństwa, myślę sobie o tych dniach, kiedy to fruwaliśmy pod sztandarem Orła Białego - i mówię tak samo, jak każdy z moich kolegów-oficerów: 'Dobrze było walczyć za Polskę!'"
Przypomnieć w tym miejscu trzeba jeszcze, iż godło 7. eskadry myśliwskiej Faunt-le-Roya i Coopera: maciejówka i skrzyżowane kosy (symbole powstania kościuszkowskiego) oraz trzynaście gwiazd (symbole 13 pierwszych stanów USA), pojawiło się ponownie w lotnictwie polskim w czasie II wojny światowej i od niedawna znów jest obecne, zaś w 2007 r. poleciało w kosmos na pokładzie amerykańskiego wahadłowca "Discovery". Ale to już temat na osobną opowieść...
dr hab. Andrzej Krzysztof Kunert dla Wirtualnej Polski