Marcin Makowski: Sąd Najwyższy przegrał z Opener'em, a protesty z mundialem. Młodzi są gdzie indziej
Autorytety prawnicze, aktorzy, politycy, dziennikarze, światowe media, europarlamentarzyści biją na alarm: „koniec Sądu Najwyższego, armagedon państwa prawa, jądro ciemności demokracji”. Tylko gdzie są dzisiaj tłumy na ulicach, gdzie młodzi? Walczą przeciw ACTA2, siedzą na Openerze. Dziwicie się?
Lech Wałęsa od pewnego czasu lubi sobie wyobrażać, jak na emeryturze wraca do chwały dawnych lat ”Solidarności”. Lud niesie go na rękach, a on raz jeszcze obala dławiącą Polskę dyktaturę, urządza ”marsz miliona”, a przestraszony prezes Kaczyński i prominenci PiS wyskakują w panice przez okna Parlamentu. Z czasem milion topniał, a ostatnio okazało się, że wystarczy sto tysięcy, aby plan Wałęsy mógł się spełnić. W czwartek 5 lipca pod Sądem Najwyższym nie było chyba nawet jednej dziesiątej pożądanej przez Wałęsę liczby. "Tą ilością to my się nie nawalczymy" – stwierdził rozczarowany Noblista.
Leonidas kontra Kserkses
Drugi obrazek. Wpiszcie sobie w Google Trends (takie narzędzie do sprawdzania czego ludzie szukają w sieci) hasła takie jak: ”sprawiedliwe sądy”, ”Sąd Najwyższy”, ”konstytucja”, ”państwo prawa”. A potem spróbujcie: "Mundial", "Opener", "ACTA2", "grill". Wyświetlą się ładne, kolorowe wykresy popularności. Dysproporcja będzie ogromna. Zupełnie jak pod Termopilami w pierwszym przypadku zobaczymy 300 Spartan Leonidasa, z drugiej niezmierzone zastępy Kserksesa.
Obrazek trzeci. List "Do polskiej młodzieży, licealistów, studentów, już pracujących", opublikowany na profilu facebookowym Komitetu Obrony Demokracji. "Fajnie wam się żyje w tym kraju? Nieźle, co? Skromna ‘furka’, ‘klamoty’ z butiku, nierzadko własna ‘kawalerka’, a w niej sprzęt audio-wizualny ful, zimą snowboard w Sölden, latem adventure-club w Nowej Zelandii. To się nie wzięło znikąd. Komuś to zawdzięczacie. Swoim rodzicom bądź innym współrodakom w ich wieku. Ludziom, którzy nie obarczeni luksusami, które dla was stały się niczym niezwykłym, wychodząc 30 lat temu na ulice walczyli przeciw ‘komunie’ o wolną Polskę, o kraj, w którym żyjecie. Jeszcze” – czytamy, jak to młodzi są niewdzięczni, i nie chcą z Grzegorzem Schetyną i Krystyną Jandą biec pod Sąd Najwyższy. A nie chcą biec bo pakują się właśnie obejrzeć wioskę Hobbitów na antypodach. Oczywiście za pieniądze tatusia i mamusi, które wywalczyli, gdy ich jeszcze nie było w planach.
Po prostu nie przeszkadzajcie
I teraz pytanie zasadnicze: co się stało? Gdzie są te tłumy, które nie chcą bronić trójpodziału władzy? Mistrzostwa świata? Festiwale muzyczne? Lato i wakacje?
A co to, rok temu w lipcu nie było ciepło, a ludzie nie mieli urlopów? A jednak dziesiątki tysięcy ”niewdzięcznych gówniarzy” ruszyło tyłki, o coś powalczyć, zrobić coś więcej, niż tylko konsumować, pić piwo na bulwarach i prowadzić swoje la dolce vita. Robili to, ponieważ jedna rzeczy była wtedy inna i świadczyła o frekwencyjnych sukcesach protestów: brak partyjnych afiliacji, leśnych dziadków, politycy w drugim szeregu i większa jednoznaczność sprawy, o którą przyszło się potykać.
”3 x VETO” to nie to samo, co ”żądamy przywrócenia I prezes SN Małgorzaty Gersdorf na stanowisko, ale z drugiej strony poczekamy z ostateczną decyzją aż wróci z dwumiesięcznego urlopu, który właśnie odbiera”. Tamta energia to również nic zbliżonego do zgranych twarzy opozycji, KOD-u, Obywateli RP i wierchuszki anty PiS-u.
Jest bowiem o co protestować, a tworzenie systemu prawnego, w którym zwycięzca bierze wszystko, musi budzić wątpliwości. Tyle, że ci ”starzy” znowu zaczęli swoje śpiewki, lamenty i pouczanie. A wystarczyło, aby po prostu nie przeszkadzali.
Marcin Makowski dla WP Opinie
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl