Marcin Makowski o pochowaniu ofiar katastrofy smoleńskiej. "Trzeba było to zrobić raz a dobrze"
Pojawiają się kolejne informacje dot. umieszczenia w pojedynczych trumnach szczątek kilku osób. Jak do tego doszło? - Nie mówimy tutaj o dramacie osobistym Ewy Kopacz - stwierdził Marcin Makowski (Wirtualna Polska, "Do Rzeczy"). - Nie wiem, jaki motyw miała Ewa Kopacz, żeby szczątki ciał znalazły się nie tam, gdzie trzeba. Trzeba być niespełna rozumu, żeby przypisywać jej taki motyw - powiedział z kolei Sławomir Sierakowski ("Krytyka Polityczna").
- Czy to, co stało się w pierwszych godzinach, dniach po katastrofie przerosło polskich polityków? - zapytała gości #dzieńdobryWP Małgorzata Serafin. Teraz pojawiają się informacje o pochowaniu szczątek kilku osób w pojedynczych trumnach.
Przypomnijmy, że w trumnie gen. Kwiatkowskiego znaleziono szczątki jeszcze siedmiu osób, w trumnie Potasińskiego - czterech. Co więcej, okazuje się, że ciała dwóch biskupów podróżujących na pokładzie Tupolewa w 2010 r. pochowano w jednym grobie.
Makowski zaznaczył, że można mówić o okolicznościach łagodzących, ale nie usprawiedliwiających.
- Państwo polskie powinno się sprawdzać właśnie w takich kryzysowych sytuacjach, najtrudniejszych momentach - tłumaczył. Przyznał, że chwile po katastrofie były na pewno trudne dla Kopacz. - Wysłaliśmy tam natomiast ministra polskiego rządu, który był odpowiedzialny za konkretne zadanie, za dopilnowanie tego, żeby te szczątki były pochowane godnie, żeby sekcje zwłok były ustalone precyzyjnie, żebyśmy nie musieli do tej sprawy już nigdy wracać - zwrócił uwagę.
Wie, że panował chaos i działano pod presją. Makowski wytknął jednak Kopacz, że dzisiaj mogłaby się tłumaczyć tymi warunkami, a nie cały czas powtarzać to, co mówiła po katastrofie. Przypomnijmy, że ówczesna minister zdrowia zapewniała, że najmniejszy szczątek został przebadany genetycznie.
Zdaniem Makowskiego Kopacz rozmijała się z prawdą. - Osiem ciał w jednej trumnie to nie jest przypadek - podkreślił. Jak mówił, nie prędkość była najważniejsza, ale to, by odpowiednio pochować ofiary katastrofy, "zrobić to raz a dobrze".
- Ewa Kopacz nie potrafi przede wszystkim ponieść politycznej odpowiedzialności - zaznaczył Makowski. Jak dodał, mogła po ludzku, jako Polka, zwykła osoba powiedzieć prawdę, ale nie potrafiła.
- Politycy Platformy próbują uciekać przed odpowiedzialnością za niedopilnowanie obowiązków, mówiąc, że może trzeba było groby masowe zrobić. Trudno mi sobie wyobrazić, jak te słowa z perspektywy rodzin mogą dotykać. Przykro - to za małe słowo - że w ogóle wracamy do tej sprawy. Trzeba jeszcze raz trumny chować, niektóre osoby mają trzeci pogrzeb - mówił.
Nie tylko Kopacz powinna być przesłuchana
Makowski i Sierakowski są zgodni, że do sprawy powinien zostać włączony ówczesny prokurator generalny Andrzej Seremet. - Każda osoba, która była w ciągu decyzyjnym i mogła podejmować decyzje, powinna być dziś jeszcze raz przepytana. Zmieniła się nasza wiedza. Wiemy już, że obowiązki państwa polskiego nie zostały dopilnowane - powiedział Makowski.
Zwrócił uwagę, że skoro w tym przypadku nie dopełniono obowiązków, to mogło być też tak w innych przypadkach.
- To jest też paliwo wszystkich teorii, co się mogło stać w Smoleńsku. Nie uważam oczywiście, że to jest dowód na zamach. Wręcz przeciwnie. Te szczątki raczej udowadniają, że była to katastrofa lotnicza, klasyczna - dodał.
- Jak się prowadzi śledztwo, to przede wszystkim trzeba znaleźć motyw - stwierdził z kolei Sierakowski. Powiedział, że nie wie, jaki Kopacz miałaby mieć powód, by w jednej trumnie znalazły się szczątki kilku osób. - Niespełna rozumu są politycy tacy jak Antoni Macierewicz. Zbigniew Ziobro jest po prostu takim typowo skrajnie cynicznym politykiem, który po prostu jak wywęszy, że można coś gdzieś zarobić politycznie - dla swojej partii czy siebie samego - to będzie przypisywał dowolne motywy, każdemu opowiadał dowolne rzeczy. Z tego go znamy. To nie jest polityk taki jak Janusz Lewandowski czy Grażyna Gęsicka - mówił.
Wymienione osoby nazwał "fachowcami spokojnymi, ostrożnymi w osądach". - Tu mamy do czynienia z politykami bardzo skrajnymi - zaznaczył.