Makowski: "Papież to też człowiek. Potrafi się wkurzyć, a potem przeprosić" [OPINIA]
W Nowy Rok, być może ze względu na brak ciekawszych tematów, świat obiegło wideo z Franciszkiem szarpanym za rękę przez wierną. Głowa Kościoła nie zachowała się jednak jak święty, tylko jak normalny człowiek. Papież powiedział kilka gorzkich słów i "trzepnął" po rękach kobietę. Po jakimś czasie przeprosił. Robić z tego test na "prawdziwą twarz Franciszka" to absurd.
Sylwester, tłumnie zgromadzeni wierni na placu św. Piotra w Watykanie. Papież wraca po modlitwie przy stajence, witając się z ludźmi. Gdy się odwraca, niespodziewanie jedna z kobiet wychyla się zza barierki, chwyta Franciszka za dłoń i energicznie przyciąga do siebie. Po chwili zdziwienia Franciszek zaczyna na nią krzyczeć, uderza po rękach i odchodzi z grymasem twarzy. Niezbyt ładny obrazek, trzeba przyznać.
Jest jednak kolosalna różnica między puszczającymi nerwami, a "odkrywaniem prawdziwej twarzy Franciszka", o czym z ust wielu komentatorów można było usłyszeć, gdy wideo z incydentu ujrzało światło dzienne 1 stycznia. Ów grymas miał według nich pokazać, że w rzeczywistości pod płaszczykiem jowialnego i otwartego człowieka, skrywa się złośliwy i humorzasty Jorge Mario Bergoglio. Papież-lewak, który udaje kogoś, kim ewidentnie nie jest.
Zobacz też: Abp Marek Jędraszewski ostrzegał przed ekologizmem. "To wewnętrzna kościelna gra"
Tylko czy mówilibyśmy tak samo, gdyby podobna sytuacja spotkała nas? Gdyby ktoś zaczął nas szarpać w tłumie ludzi? Czy wtedy zareagowalibyśmy uśmiechem, miłym słowem, stoicką cierpliwością? Z pewnością nie. Dlaczego w takim razie niektórzy chcieliby sądzić, że papieża te same - ludzkie emocje - nie obowiązują? Czy to, że codziennie się modli, rządzi Kościołem katolickim i mówi o Jezusie pozbawia tego pochodzącego z temperamentnej Ameryki Południowej człowieka układu nerwowego?
ZOBACZ TEŻ: Papież Franciszek jest źle ochraniany? Ekspert ds. bezpieczeństwa: "sytuacja jest kłopotliwa"
Owszem, w idealnym świecie Franciszek zachowałby się jak parodiujący go na stoku narciarskim były wicepremier i minister spraw wewnętrznych Włoch Matteo Salvini, który chwytającą go za rękę znajomą w sposób żartobliwy przytulił i pogłaskał. To naturalne, że takiego papieża - świętego, który nie stąpa po ziemi, ale świat ogląda z obłoków - chcielibyśmy sobie wyobrażać. Tyle że tacy ludzie nie istnieją. Są natomiast ci, którzy po fakcie potrafią się zakłopotać, zmieszać, przeprosić. I właśnie to zrobił Franciszek następnego dnia, mówiąc publicznie, że dał zły przykład i jest mu z tego powodu przykro.
Nie zapominajmy jednak, że przykro powinno być również wiernej, która naruszyła nietykalność cielesną papieża i ochronie, która stała obok i nie reagowała. To oni tutaj zachowali się nieodpowiednio. A jeśli ktoś naprawdę chce krytykować pontyfikat Argentyńczyka, może znaleźć inne powody. Głowa Kościoła jest nieomylna tylko wtedy, gdy ogłasza prawdy wiary ex cathedra - co do reszty, można polemizować. Nie warto jednak udawać świętszego od papieża.
Marcin Makowski dla WP Opinie