Makowski: "Pandemia wymaga odważnych decyzji. To sprawdzian z dojrzałości państwa" [OPINIA]
Tutaj już nie ma miejsca na półśrodki. W piątek premier Mateusz Morawiecki ogłosił zamknięcie granic Polski, międzynarodowego ruchu lotniczego i kolejowego, ograniczenie pracy barów, pubów i galerii handlowych. Wszystko przy utrzymaniu otwartych sklepów i przepływu towarowego. Innej decyzji być nie mogło. Dzięki temu mamy szansę wygrać z koronawirusem.
To nie jest przesada, panika, efekciarstwo - działające od niedzieli 15 marca zamknięcie granic, ograniczenie transportu międzynarodowego oraz aktywności społecznej, jest po prostu niezbędne. To, co premier Mateusz Morawiecki zakomunikował na konferencji obok ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego oraz szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego, stanowi punkt zwrotny w myśleniu o walce z koronawirusem w naszym kraju. Kończy się czas bagatelizowania zagrożenia, funkcjonowania w zawieszeniu pomiędzy paniką a bezmyślnością - przychodzi okres zdyscyplinowania się całego społeczeństwa oraz rozsądnego zastosowania do zaleceń służb epidemiologicznych.
Paradoksalnie, bo przecież każdemu z nas bez wyjątku życie mniej lub bardziej stanęło na głowie, powinniśmy się cieszyć z takiego obrotu wypadków. Państwa, które nie zareagowały stanowczo i z wyprzedzeniem, dzisiaj są europejskim epicentrum rozprzestrzeniania się choroby. Polska ma jeszcze ostatni możliwy moment na to, aby nie powtórzyć scenariusza Włoch, Hiszpanii czy Francji i musi - a właściwie już to zrobiła - uczynić wszystko, aby chronić swoich obywateli.
W takich chwilach, bez wątpienia historycznych, istotne jest również odróżnianie plotek i fake newsów od sprawdzonych informacji. Mówił o tym Mateusz Morawiecki podkreślając, że jedynym wiarygodnym źródłem informacji są strony rządowe oraz komunikaty GIS-u i Ministerstwa Zdrowia. Musimy sobie kolektywnie wziąć te słowa do serca, zamiast podawać apokaliptycznie brzmiące pogłoski o konieczności wypłacania pieniędzy z kont bankowych czy kupowania papieru toaletowego na kwartał.
Nie można mieć żadnych wątpliwości, że właśnie w takich chwilach w przestrzeni wojny informacyjnej toczy się zacięta walka o zintensyfikowanie poczucia chaosu. Podważenie zaufania do instytucji państwa, wspólnoty europejskiej oraz wzajemnej, międzyludzkiej solidarności. Nie pomagajmy graczom zagranicznym, którzy widzą w koronawirusie szanse na odwrócenie oczu od ich działań militarnych i politycznych.
Poza kontekstem międzynarodowym, żyjemy przede wszystkim w momencie kolektywnego sprawdzianu z dojrzałości naszych intencji jako pracodawcy, pracownicy, ojcowie, matki, dzieci, obywatele. Powinniśmy podejść z pełnym zrozumieniem do ograniczenia ruchu powietrznego i kolejowego, funkcjonowania sklepów, pubów, barów, galerii handlowych, jednocześnie pamiętając, że świat się nie kończy, ruch towarów zostaje utrzymany, a sklepy spożywcze, apteki, drogerie czy szpitale będą czynne.
Co de facto ulegnie zmianie? Przez jakiś czas nasze przyzwyczajenia. Nadal będziemy mogli zamówić ulubioną pizzę czy zjeść sushi, ale na wynos i poza budynkiem lokalu. Mszę świętą, osoby wierzące będą mogły obejrzeć w telewizji i internecie. Wszyscy wracający Polacy do kraju wjadą, ale po odbyciu domowej kwarantanny, wynoszącej 14 dni. To naprawdę nie jest koniec świata, ale coś co sprawi, że gdy przyjdzie lato będziemy mogli powoli wrócić w skali globalnej do normalnego funkcjonowania.
Zarówno jako społeczeństwo, ale także klasa polityczna, musimy mieć świadomość, że partykularne spory partyjne i ideologiczne na jakiś czas powinny ustąpić miejsca poczuciu wspólnego celu, który nie różnicuje nikogo ze względu na poglądy. Sądzę, że czekają nas jeszcze poważniejsze decyzje, ze zmianą terminu wyborów prezydenckich, o którą apelowałem na łamach Wirtualnej Polski, ale ostatecznie nie ma nic poważniejszego niż prewencja i zamknięcie granic przez koronawirusem. Wszystko w naszej mocy.
Marcin Makowski dla WP Opinie