Makowski: "Beata Szydło - kampanijna kontra na Kidawę-Błońską?" [OPINIA]
Małgorzata Kidawa-Błońska, kandydatka bez większej politycznej przeszłości, stroniąca od kontrowersji i w jakimś sensie idealnie nijaka - jest trudnym obiektem do kampanijnych ataków. Co ważne, jest też kobietą, a tutaj mniej wypada. Kto może zatem pójść z nią na ostre spięcie w sztabie Andrzeja Dudy? Inna kobieta - Beata Szydło.
O ile prezydent Andrzej Duda w sobotnim, inaugurującym kampanię przemówieniu tonował nastroje i nie atakował żadnego z kontrkandydatów personalnie, o tyle od początku widać było, że role są tutaj precyzyjnie rozpisane. Symbolicznego "złego policjanta", a raczej policjantkę, odegrała bojowo nastawiona była premier Beata Szydło. To ona w 2015 roku poprowadziła stosunkowo mało znanego polityka do historycznego zwycięstwa, które otworzyło drogę Prawu i Sprawiedliwości do przejęcia pełni władzy. Dzisiaj ma powtórzyć ówczesny sukces, ale na innej, trudniejszej pozycji.
Polityczne retuszowanie
– Polityczny Photoshop będzie wmawiał różne prawdy w tej kampanii, ale prawdziwy kandydat, prawdziwy prezydent to nie ten, który jest podrasowany Photoshopem, ale ten, który słucha zwykłych Polaków i który się z nimi spotyka, wsłuchuje się w ich głos - stwierdziła obecna europarlamentarzystka na wiecu otwierającym kampanię reelekcyjną Andrzeja Dudy. Odniosła się tym samym do hasła wyborczego Małgorzaty Kidawy-Błońskiej: "Prawdziwa Prezydent", oraz jej krytykowanego w kuluarach (za zbyt oczywiste wyretuszowanie zdjęcia) plakatu.
Ostre? Ewidentnie odnoszące się do aparycji konkurentki i mało kulturalne? Owszem. Ale czym innym są takie słowa wypowiedziane o kobiecie z ust kobiety, a czym innym, gdy wygłasza je mężczyzna. Choć poruszamy się tutaj w obszarze stereotypów kulturowych i płciowych, przekazy kampanijne siłą rzeczy muszą być proste, dostosowane do przeciętnego odbiorcy oraz nastawione na polaryzację. Dychotomie sprawdzają się w języku marketingu politycznego od dekad. "Wyretuszowana i nieprawdziwa kandydatka" kontra "autentyczny, pewny siebie prezydent".
Zobacz też: Krytyka po słowach Jarosława Kaczyńskiego. "Nie zrozumieli żartu"
Grzecznie nie będzie
Być może taka będzie rola premier Beaty Szydło w sztabie prezydenta Andrzeja Dudy przez resztę kampanii. To ona może szukać punktów zaczepienia oraz uwypuklać różnice między Kidawą-Błońską a obecną głową państwa. Nie będzie to zadanie łatwe, bo z perspektywy Dudy kandydatka Koalicji Obywatelskiej jest po prostu "trudna do ugryzienia". To nie idealny polaryzacyjnie Donald Tusk, nie działający jak płachta na byka na elektorat prawicowy Grzegorz Schetyna - nawet nie jeden z ministrów Platformy, który żyrowałby osobiście niepopularne reformy.
Małgorzata Kidawa-Błońska była i nadal jest niekonfrontacyjna, bez większej politycznej przeszłości, w jakimś sensie - idealnie nijaka. Dlatego ktoś musi stworzyć punkt napięcia, który umożliwi opowiedzenie się przeciw niej i zmobilizowanie elektoratu Andrzeja Dudy. Bycie "młotem na Kidawę-Błońską" nie należy do najprzyjemniejszych zadań, ale wyborów nie wygrywa się w dzisiejszych warunkach, urządzając grzeczną i spokojną kampanię.
Beata Szydło pokazała, że potrafi być na tym polu skuteczna, a uzyskując rekordowe poparcie do Europarlamentu, osobistą popularnością wnosi dodatkową wartość do sztabu Dudy. Czy tak będzie tym razem? Mając świadomość stawki, można się spodziewać, że nikt nie będzie podawał przeciwnikowi łatwych piłek. Photoshop był dopiero preludium.
Marcin Makowski dla WP Opinie