Przegranym ścina się głowy
"Gracze odtwarzali mityczne zmagania między ludzkością a bogami śmierci" - napisał Jarosław Molenda w książce ''Ofiary z ludzi. Od faraonów do wikingów''. Gry w piłkę w społeczeństwach mezoamerykańskich zdecydowanie przekraczała funkcje czysto rozrywkowe.
Najwięcej informacji odnośnie religijnego i mitologicznego znaczenia peloty znamy z kultury Majów. Cała gra była w przesycona symboliką. Boisko było miejscem, w którym stykały się ze sobą dwa światy: ten ludzki oraz podziemny, zamieszkany przez Panów Podziemia, zwany Xibalba.
Podczas meczu ludzie w sposób symboliczny pokonywali mieszkańców przerażających podziemi. Dzięki temu możliwe było ponowne ''stworzenie świata'', a słońce i księżyc mogły nadal kontynuować swoją wędrówkę po niebie. ''Gra miała zapewnić płodność, obfitość i plony'' - pisze polska badaczka Ewa Borsukiewicz w artykule ''Gra w piłkę w Nowym Świecie - rytuał czy rozrywka?''. Z tego względu rozgrywka była bardzo ściśle związana z cyklem agrarnym. Niektórzy naukowcy uważają, że mecze odbywały się głównie w maju - na przełomie pory suchej i deszczowej.
Z pewnością spotkania wiązały się z ofiarami z ludzi - nie tylko u Majów, ale również u Azteków i zapewne części innych indiańskich ludów. Częsta była dekapitacja, przy czym - dosłownie - głowy dla tego sportu traciły całe przegrane drużyny, bądź tylko ich kapitanowie. Naukowcy dopuszczają również taką możliwość, że bogom poświęcano niekiedy również zespoły... zwycięskie. Trudno jednak dziś odgadnąć, jaka mitologiczna logika stała akurat za tą wersją ofiary. Niekiedy martwe ciała były dodatkowo ćwiartowane, co mogło też wiązać się z rytualnym kanibalizmem.