Koziński: "Kto następcą Bodnara? Coraz głośniej słychać, że PiS i PSL jednak się porozumieją" [OPINIA]
Nie poznamy szybko nazwiska nowego Rzecznika Praw Obywatelskich. Kandydatów wielu, ale żaden nie ma szans na poparcie. Choć na widnokręgu powoli majaczy kompromis, który pozwoli wyłonić nowego RPO. Co współpraca PiS i PSL-u zmieni w polskiej polityce?
Zuzanna Rudzińska-Bluszcz, Robert Gwiazdowski, Piotr Wawrzyk, Jan Rokita - tylu nazwisk w grze o funkcję Rzecznika Praw Obywatelskich jeszcze nigdy nie było.
Pierwsza trójka to formalnie zgłoszeni kandydaci na następcę Adama Bodnara. Czwarty został "wrzucony" do gry przez Andrzeja Dudę. Każdy z nich ma swoją historię, silną osobowość, wyraziste poglądy. Każda z tych osób odgrywa ważną rolę w polskim życiu publicznym.
I nikt z nich nowym rzecznikiem nie zostanie, przynajmniej nie w tym rozdaniu. Dlaczego?
RPO poszukiwany. Gąszcz kandydatów
Kadencja Adama Bodnara zakończyła się formalnie 9 września 2020 r. Od tamtego dnia jest pełniącym obowiązki RPO. Jak długo? Być może tylko do wtorku. 12 stycznia Trybunał Konstytucyjny rozstrzygnie, czy bycie przez niego p.o. jest zgodne z konstytucją.
Jan Maria Rokita na RPO? Sikorski: cenię jego intelekt
Wcześniej grupa posłów PiS złożyła wniosek o rozstrzygnięcie przez TK, czy rzecznik, którego kadencja wygasła, może być kimś w rodzaju "pełniącego obowiązki", gdyż zgodnie z ustawą zasadniczą "Rzecznik Praw Obywatelskich jest powoływany przez Sejm za zgodą Senatu, na 5 lat".
Gdyby Trybunał Konstytucyjny przychylił się do tego wniosku, to na stanowisku byłby wakat, który zostałby przez Sejm zapełniony poprzez wskazanie komisarza. Ale nie można też wykluczyć, że TK nie wyda żadnego wyroku (sprawa już dwa razy była przesuwana - red.).
Bez względu na to, jak się potoczy rozwój sytuacji, ostateczną decyzję w sprawie nowego rzecznika musi podjąć parlament. Tylko w tym jest problem - bo wymaga to synchronizacji działań Sejmu i Senatu. Zaś w izbie niższej większość ma PiS, a w wyższej opozycja.
Stąd ten gąszcz kandydatur. Kto żyw, przedstawia swój pomysł na obsadę funkcji RPO. Tyle że ten gąszcz nazwisk wyboru nie ułatwia. Odwrotnie - jest jak w powiedzeniu o sześciu kucharkach w kuchni. Z tego tłoku kandydatów będzie taki Rzecznik Praw Obywatelskich, jak obiad ugotowany przez te sześć kucharek.
RPO. Piękne przegrane wszystkich kandydatur
Kandydatury Jana Rokity nikt nie traktuje poważnie, może poza Pałacem Prezydenckim i jego bezpośrednim otoczeniem.
Sam Rokita nawet nie skomentował tego pomysłu, w Sejmie też euforii on nie wzbudził. Dość powiedzieć, że ciepło o nim wyrazili się jedynie Michał Woś z Solidarnej Polski i Radosław Sikorski z Platformy. Pozostali odebrali to jako typowy gest ze strony Andrzeja Dudy, który regularnie wrzuca do debaty publicznej nieprzygotowane wcześniej propozycje. Pomysł z Janem Rokitą jest dokładnie z tej samej półki - od samego początku był stracony.
Ale podobnie stanie się z kandydatami zgłoszonymi formalnie (termin zgłaszania minął 29 grudnia - red.).
Zuzanna Rudzińska-Bluszcz (kandydatka popierana przez PO i Lewicę) oraz Robert Gwiazdowski (popierany przez PSL i Konfederację) przepadną w czasie głosowania w Sejmie. Piotr Wawrzyk (wysunięty przez PiS) zostanie odrzucony w Senacie. Wrócimy do klinczu, który obserwujemy od września.
Klincz będzie podobny, choć też pozycje przed nim już inne. Dynamikę zdarzeń zmienia tutaj przede wszystkim zachowanie PSL-u. Ludowcy wcześniej wspierali kandydaturę Rudzińskiej-Bluszcz, ale po tym, jak dwa razy przepadła, uznali, że trzeba zmienić takt. Stąd pomysł na Gwiazdowskiego i (przynajmniej dziś) egzotyczną koalicję z Konfederacją.
Zresztą z łona większości sejmowej słychać, że problemem nie jest sam Gwiazdowski, tylko fakt, że PSL zgłosił go z Konfederacją. Dla PiS-u poparcie jakiegokolwiek projektu firmowanego przez partię Krzysztofa Bosaka jest niemożliwe. Dlatego Gwiazdowski przepadnie w Sejmie.
Tak jak Wawrzyk w Senacie - bo choć on kiedyś współpracował z PSL-em, to teraz Ludowcy w żaden sposób popierać go nie zamierzają. Tym bardziej inni. "Zgodził się pięknie przegrać" - jak mówią posłowie prawicy. W ten sposób nowego RPO nie poznamy - choć zamieszanie z tym będziemy mieli przynajmniej do końca stycznia.
Nowy RPO skutkiem konsensusu. W kuluarach trwa omijanie polaryzacji
Nie znaczy to jednak, że już zawsze będziemy mieć p.o. Rzecznika Praw Obywatelskich. Bo choć kontredans wokół jego wyboru trwa już długo, to jednak powoli rysuje się szansa na przełom. Konkretnie na to, że uda się zbudować sejmowo-senacką większość w tej sprawie między PiS-em i PSL-em.
Oficjalnie nikt tego nie potwierdza, ale w kuluarach słychać, że jest szansa na przełom. Padają nawet konkretne nazwiska.
PSL przymierza się do tego, żeby jako kolejnego kandydata poprzeć prof. Pawła Chmielnickiego, prawnika z Uczelni Łazarskiego. PiS (przynajmniej w rozmowach na offie - red.) nie wyklucza, że poprze tę kandydaturę. Pasuje jej z trzech powodów. Po pierwsze, pozwoli przełamać impas. Po drugie, będzie to kandydat typu "low profile". O ile temperament Roberta Gwiazdowskiego sprawiałby, że jako nowy RPO byłby on co najmniej raz w tygodniu gwiazdą dnia, to już mało znany Chmielnicki sprawiałby, że o nowym rzeczniku mówiłoby się stosunkowo niewiele.
Po trzecie wreszcie, byłoby konkretne zdarzenie, które by rozhibernowało większość opozycyjną w Senacie. Wprawdzie PSL od pewnego czasu podkreśla, że nie ma żadnej senackiej "zjednoczonej opozycji", ale póki co na język konkretu to się nie przełożyło. Wspólne głosowanie PiS-u i PSL-u za jednym kandydatem na nowego rzecznika by to zmieniło.
Wśród osób, które mogłyby nim zostać, wymienia się także Lidię Staroń, senator niezależną, wymienianą zresztą w tym kontekście już pół roku temu. Ona również mogłaby uzyskać poparcie PiS-u i PSL-u. Nie wiadomo tylko, czy zdrowie jej pozwoli pełnić tę funkcję.
Ale nawet jeśli nie będą to ani Staroń, ani Chmielnicki, to widać, że pojawiają się kandydatury zdolne zdobyć większość w obu izbach parlamentu. Wiadomo na pewno, że nie będą to osoby o wyrazistości Gwiazdowskiego czy z przeszłością polityczną Rokity. Nowy RPO będzie osobą spoza głównego politycznego nurtu o bardziej urzędniczym temperamencie.
I wygląda na to, że w ten sposób będzie wyglądało omijanie silnej polaryzacji między PO i PiS, która determinuje polską politykę od 2005 r.
Agaton Koziński dla WP