Kacprzak: "Grzegorz Schetyna ma z czego się tłumaczyć" [OPINIA]
Zrobiliśmy wszystko co mogliśmy zrobić – powiedział Schetyna na koniec ogłaszania jedynek Koalicji Europejskiej. Trochę z ulgą, że ma ten proces już za sobą, a trochę jakby się tłumaczył. A tłumaczyć ma się z czego. Zwłaszcza z nieobecności na listach do Sejmu Krzysztofa Brejzy.
Decyzja, jak się okazała, dla zbyt wielu sympatyków KO zbyt nagła i zaskakująca. Taka, która wywołała lawinę komentarzy, spekulacji, głosów zwątpienia i odgłos załamywanych rąk. Nawet u tych najwierniejszych sympatyków koalicji, która to ma stawić czoła i wygrać z PiS-em.
Na nic się zdały nawet tłumaczenia samego zainteresowanego o tym, że dobro Polski jest najważniejsze. Młody, zdolny, pracowity, punktujący co chwilę polityków rządzącego ugrupowania musiał ustąpić miejsca Tadeuszowi Zwiefce. Całkowitemu przeciwieństwu samego siebie.
I tylko politycy PiS pewne z rozrzewnieniem patrzyli na te próby wytłumaczenia przez platformerski elektorat, że to sam Brejza wolał Senat niż Sejm. Miejsce, gdzie jeśli się dostanie, to pełen zadumy zniknie w izbie, która nijak nie wzbudza politycznych emocji, nawet w najgorętszych bataliach politycznych.
Schetyna ma niebywały talent do kierowania uwagi nie tam gdzie chciałby by była ta uwaga skierowana. Mało kto mówił już dziś o jedynkach, które kandydują i które mają poprowadzić drużyny w poszczególnych okręgach do walki z PiSem. Więcej jest spekulacji o tym, czy to kolejny szemrany układ, w którym miejsce dla zapomnianego już polityka jest ważniejsze, niż dla kogoś, kto całą karierę polityczną ma przed sobą.
Zamiast zagrzewać swój elektorat do walki, Schetyna sprawia, że jego elektorat zastanawia się, czy to aby nie kolejna próba wycięcia swoich wewnętrznych politycznych konkurentów, na wypadek wyborów w partii po przegranych wyborach.
Po raz kolejny lider KO zamiast zagrzewania do boju z PiSem pokazuje, że dla niego ważniejszym bojem jest ten wewnątrz partii. Ten, który daje mu większą przewagę nad innymi i umacnia jego pozycję. Może dlatego znalazły się miejsca dla polityków, którzy z pozycji ogólnopolskiej są mniej znani i dla takich którzy mają do rozliczenia swoje rachunki z Jarosławem Kaczyńskim niż tych, którzy mimo fatalnych nastrojów walczyli, by pokazać, że bycie w tej konkretnej opozycji ma sens.
Tłumaczenia, że to strategia przemyślana, że Brejza da szansę na osiągnięcie przewagi w Senacie, a o Senat przecież chodzi, jest tylko tłumaczeniem rozpaczliwym. Bo nawet jeśli gdzieś tliły się takie kalkulacje przed tym ruchem, to samo pozwolenie na tworzenie i rozpowszechnianie się spiskowych teorii całą kalkulację tylko pogrążyło.
Na nic wszystkie dotychczasowe śledztwa Brejzy, skoro Koalicja Obywatelska znów daje prezent swojemu głównemu politycznemu konkurentowi. Gdy PiS już zbiera listy poparcia, gdy Jarosław Kaczyński umawia spotkania w każdym z okręgów, potencjalni wyborcy opozycji muszą się zastanawiać, czy aby nie zostali na samym wstępie ograni przez kogoś, kto najpierw nie wygrał teoretycznie zwycięskich wyborów, potem nie potrafił utrzymać w zjednoczeniu zjednoczonej opozycji, by na końcu grać o stawkę, której nikt, poza nim chyba właściwie nie rozumie.
Bo skoro dobro Polski jest najważniejsze, czemu Schetyna sam siebie nie wystawił w walce o miejsce w Senacie? Obawiam się, że prawdziwej odpowiedzi o te decyzje nie poznamy nigdy.