Grzegorz Wysocki: Wszystko dla wszystkich. "Nowy" rząd PiS-u lepszy od Harry'ego Pottera
Mateusz Morawiecki w czasie swojego ponad godzinnego expose obiecał wszystko wszystkim obywatelom we wszystkich możliwych dziedzinach, kategoriach i tematach. Właściwie każde ze zdań premiera było jakąś - oczywiście raczej mglistą i niekonkretną - obietnicą, zapowiedzią, deklaracją i życzeniem. Musimy, zrobimy, zapewnimy, zbudujemy i damy wam wszystko, czego potrzebujecie (jak i to, czego nie). Nas, rządu PiS, nie można nie kochać. Jesteśmy cudotwórcami, a będziemy tylko bardziej skuteczni, wspanialsi i piękniejsi.
Niby taki już urok i poetyka expose w rodzimym wydaniu, że bardziej niż sensownym programowym wystąpieniem okazuje się w praktyce koncertem życzeń, rozpiską planów i przydługawym wyliczeniem stuprocentowych zapewnień ze strony rządu. Morawiecki, jak na technokratę przystało, swoim wtorkowym przemówieniem przebił jednak wszystkich poprzedników. Jeżeli jego rządowi uda się spełnić w ciągu najbliższych 30 lat choć połowę złożonych obietnic, będziemy mogli na arenie międzynarodowej chwalić się rządem złożonym nie z polityków czy fachowców w swoich dziedzinach, ale magików.
Każdy dotychczasowy premier w expose starał się podjąć jak największą liczbę wątków i tematów, ale Morawiecki nawet nie przejmował się zbytnio próbą uporządkowania ich czy wskazania paru (dosłownie "paru", a nie kilkunastu) rządowych priorytetów.
Nie dość, że zdecydował się mówić o wszystkim, to jeszcze wszystko okazało się równie istotne. Historia, teraźniejszość i przyszłość. Polska, Europa i świat. Polska wiejska, powiatowa i wielkomiejska. Mężczyźni, kobiety i dzieci (zdaje się, że pominięte zostały zwierzęta, ale mogłem akurat ten fragment przegapić). Tradycja i postęp, wartości i pieniądze, naród i Unia Europejska, rodzina i ojczyzna.
Wreszcie – na sam koniec expose nowy premier przypomniał mniej zorganizowanym, a bardziej zagubionym w rzeczywistości Polakom, że za niecałe dwa tygodnie Wigilia, zasiadanie przy wspólnym stole, łamanie się opłatkiem. Uwaga ta była – jak nietrudno odgadnąć – pretekstem do wezwania, by obniżyć temperaturę politycznego sporu, odrzucić zabójcze podziały i w ogóle "razem odbudować Polskę".
Zobacz również: Mateusz Morawiecki dziękuje Beacie Szydło
Morawiecki przypomniał, że Polacy nigdy nie byli tylko biali, ani tylko czerwoni, tylko że wszyscy gramy w jednej biało-czerwonej drużynie. Wszystko dobrze i pięknie, tylko zaskakuje, że nowy premier – sterowany przecież z tylnego siedzenia przez Jarosława Kaczyńskiego – zdecydował się na tak ostrą, bezczelną właściwie, krytykę swego szefa. Przecież jeżeli kogoś z rodzimych polityków należy szczególnie winić za pogłębianie polsko-polskich sporów, umacnianie plemiennych podziałów i eskalację wojny domowej, to właśnie prezesa PiS.
Miejmy nadzieję, że Jarosław Kaczyński nie zinterpretował tych fragmentów expose na swoją niekorzyść lub w ogóle ich nie usłyszał. Ironizuję oczywiście, bo spodziewać się, że Jarosław Kaczyński mógłby takie słowa wziąć do siebie lub potraktować jako zawoalowaną krytykę swojej osoby i sposobu rządzenia, to co najmniej jak spodziewać się, że Morawiecki spełni milion obietnic zadeklarowanych w swoim wystąpieniu.
Gdyby było inaczej, a moje złośliwości okazałyby się brutalną polityczną rzeczywistością, za dzień lub dwa mielibyśmy dymisję kolejnego pisowskiego premiera.
Grzegorz Wysocki, WP Opinie
Grzegorz Wysocki - szef WP Opinie. Wcześniej m.in. wydawca strony głównej portalu oraz redaktor działu WP Książki. Dziennikarz, krytyk literacki, były felietonista "Dwutygodnika". Publikował m.in. w "Gazecie Wyborczej", "Dużym Formacie", "Tygodniku Powszechnym", "Polityce" i "Książkach". Absolwent dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Jagiellońskim.