Bruncz: "Musimy nauczyć się uczciwego myślenia o Janie Pawle II" (Opinia)
Sukces Jana Pawła II polega na tym, że głosił ideę solidarności. Porażka z tym związana polega na tym, że okazał się słabym pedagogiem, bo uczennice i uczniowie zawiesili tę ideę na kołku - uważa teolog Jarosław Makowski. Jest za to mnóstwo oznak hołdu i uwielbienia. Opinie na temat spuścizny papieża podsumowuje Dariusz Bruncz.
Trudno nie opowiedzieć historii o Janie Pawle II, będąc na pl. Piłsudskiego w Warszawie. Odwiedzającym stolicę zagranicznym turystom, szczególnie niezbyt religijnie ukierunkowanym, niełatwo mówić o Prymasie Tysiąclecia, kardynale Stefanie Wyszyńskim, "niekoronowanym królu Polski”, ukazać rolę Kościoła rzymskokatolickiego w naszej historii, ale już zdecydowanie łatwiej jest z Janem Pawłem II.
Na Pl. Piłsudskiego, który dziś pęka od historycznych symboli – jest tu Grób Nieznanego Żołnierza, pomnik Józefa Piłsudskiego, ale też bardziej kontrowersyjne pamiątki niedawnej przeszłości jak Pomnik Ofiar Katastrofy Smoleńskiej – stoi również odsłonięty 10 lat temu krzyż papieski, który postawiono z okazji 30. rocznicy pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II do ojczyzny.
Tuż obok krzyża znajduje się płyta informująca, że w tym miejscu odbyła się ostatnia droga kard. Wyszyńskiego (31 maja 1981) i odprawiona została papieska msza (2 czerwca 1979) ze słynnymi słowami: "Wołam z całej głębi tego Tysiąclecia, wołam w przeddzień Święta Zesłania, wołam wraz z wami wszystkimi: Niech zstąpi Duch Twój! Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi!”
Kanoniczne słowa
Jan Paweł II umiał przemawiać i porywać tłumy – to truizm. Umiejętności oratorskie i aktorskie, łamanie konwenansów przypominają dzisiejsze wystąpienia papieża Franciszka, choć – jak wiadomo – zmieniają się czasy i granice tego, co wywołuje zdziwienie, podziw i oburzenie.
- To był taki styl pasterzowania, który przekonywał, że wydarzenia z Jerozolimy z dnia przed pamiętną paschą dotyczą każdego człowieka, są osobistą sprawą każdego chrześcijanina. W tym przekonywaniu odniósł sukces w przypadku wielu chrześcijan. Sprawa Boża nie jest sprawą instytucji – ocenił dla Wirtualnej Polski prof. Krzysztof Koseła, socjolog religii z Uniwersytetu Warszawskiego.
Słynne słowa papieża Jana Pawła II weszły do kanonu najważniejszych słów historii Polski. Gdy papież je wypowiadał, a w Polsce NIC nie wskazywało na koniec komunizmu, przedstawiciele nienaruszalnego wówczas Kościoła urzędowego, w obawie przed reperkusjami władz, dementowali, jakoby papieżowi chodziło o wywołanie rewolucji. Ludzie jednak swoje wiedzieli i łączyli słowa papieża Polaka– zarówno te z placu, jak i te wypowiedziane w innych miejscach w 1979 r.
Jan Paweł II miał niezwykłą umiejętność trawestacji biblijnych słów i wtłaczania ich w bieżący kontekst społeczno-polityczny. Nie inaczej było i w tym przypadku, w sytuacji kraju kąpiącego się w euforii po niedawnym wyborze Polaka na urząd Biskupa Rzymu.
Słowa "niech zstąpi Duch Twój" są parafrazą starego tekstu biblijnego, a konkretnie Psalmu 104, 30 opowiadającego o wspaniałości Bożego stworzenia. To właściwie hymn, wychwalający piękno stworzonego świata, dzieło Boga, którego doniosłości nie jest w stanie wysłowić żaden ludzki język, w tym sam psalmista. W przekładzie Biblii Tysiąclecia fragment ten do złudzenia przypomina papieskie słowa: "Stwarzasz je, gdy ślesz swego Ducha i odnawiasz oblicze ziemi."
Papież Wojtyła uderzył w czułą strunę liturgii – z jednej strony wzbudził skojarzenia społeczne, ba polityczne, odnoszące się do konkretnej sytuacji, a z drugiej zadbał o teologiczny kontekst miejsca i czasu, gdyż dzień później (3 czerwca 1979 r.) przypadało święto Zesłania Ducha Świętego.
Oczywiście, dodatek "tej ziemi" wzmocnił i tak już potężny ładunek, przenosząc duchowy potencjał biblijnych słów i wigilii jednego z najważniejszych świąt chrześcijańskich w kontekst ludzi głodnych wolności, którzy zaledwie 10 lat później świętowali upadek represyjnego systemu i koniec komunizmu w rozdartej Europie.
– Ta modlitwa "Niech zstąpi Duch Święty…" ukazywała świadomość potrzeby, żeby Duch ciągle na nowo odnawiał tę ziemię i Kościół na tej ziemi. To była zachęta do poczucia sprawczości, stanowienia o sobie. Dziś żyjemy w wolnym kraju. Komunizm upadł pokojowo, a to cud i znak Bożego działania. Obecnie są duże antagonizmy i duch podziału w naszym kraju, a te na pewno nie są z Ducha Świętego – powiedział w rozmowie z Wirtualną Polską o. dr Adam Strojny, rzymskokatolicki teolog ze Wspólnoty Chemin Neuf w Warszawie Wesoła.
Jak poradziłby sobie Jan Paweł dzisiaj?
Co jednak zostało z tych porywających i naprawdę przeszywających słów papieża, szczególnie, jeśli uświadomimy sobie okoliczności ich wypowiedzenia? O tym, że nauczanie papieża Jana Pawła II niezbyt zakorzeniło się w polskiej świadomości, przypomina dziś wielu w kontekście 40. rocznicy mszy na warszawskim placu, jednym tchem wymieniając imponującą liczbę 2 milionów uczestników i przeskakując do diagnozy, że oto "zabiliśmy proroka”.
Już w 2012 roku Krzysztof Mazur opisywał na łamach "Teologii Politycznej" owo zabicie i odrzucenie, ale podobne diagnozy pojawiały się wcześniej, nawet za życia Jana Pawła II i wymagały niemałej uwagi. Wiadomo, w Polsce krytyczne mówienie o papieżu Wojtyle jest trudne. Bo albo jest płytka nawalanka i czynienie z Jana Pawła II chłopca do bicia za wszystkie niedbalstwa i przewiny biskupów, księży i przytulonych do Kościoła polityków, albo inne ekstremum: nieposkromiony pęd do powierzchownego kultu złotego cielca przejawiający się w żenującym sakrokiczu i bezrefleksyjnej czołobitności wobec wszystkiego, co naznaczone marką "Jan Paweł II".
Brakuje rzeczowych monografii, które z jednej strony nie byłyby pisane w pozycji klęczącej ani na kolanie, ale też unikających zaprawdę płytkiego ataku na papieża. Autocenzura refleksji i niekiedy knebel, który ochoczo zakłada sobie wielu katolickich autorów straszonych losami byłego jezuity Stanisława Obirka, koresponduje z łzawymi opowiastkami i czyszczeniem rodzinnych sreber przez kard. Stanisława Dziwisza, ostatnio coraz mocniej przyciskanego przez media (i nie tylko) pytaniem, ile Jan Paweł II wiedział o pedofilii. A jest to pytanie, które zajmuje nie tylko lewicowych ideologów czy ulicę (ostatnio widziałem taki napis na jednym z wrocławskich chodników), ale też zaangażowanych ludzi Kościoła, którzy próbują sobie to wszystko poukładać między mitem a inscenizacją. Zresztą mit zawsze zawiera ziarna prawdy, które można odrzucić, zaakceptować jako radosną twórczość hagiografów lub wejść w ich głębię, rozejrzeć się jak w dobrze wyposażonym sklepie i wybrać coś, co może polepszyć jakość patrzenia na świat.
Papieskie słowa z Warszawy AD 1979 można bezrefleksyjnie powtarzać i mimowolnie lub celowo uciekać od wielu pytań, które jeszcze stawia sobie wciąż wiele osób, choć liczba tych zainteresowanych Janem Pawłem II spada. A jeśli pojawia się zainteresowanie medialne, to głównie ma ono charakter dekonstrukcyjny (obalić mit) lub rekonstrukcyjny (tak jak kiedyś, tak jak dziś wszyscy kochamy naszego prawdziwego papieża, a jak ktoś nie, ten kanalia i zdrajca Polski).
Tymczasem, słowa Jana Pawła II – te z 1979 roku i wypowiedziane później – są nie tylko ciekawe, ale i ważne. Są dokumentem i podstawą do refleksji o życiu, państwie i Kościele. Zapytałem jedną ze znanych katolickich publicystek, co się nie udało w pontyfikacie Jana Pawła II. Spontanicznie odpowiedziała "Czasy się nie udały!". Ciekawe, jakim byłby papieżem Jan Paweł II dzisiaj? Jak prowadziłby i jak zarządzałby największą denominacją chrześcijańską dziś? Chyba nie będzie nadużyciem stwierdzenie, że byłby to styl dość podobny do Franciszkowego, choć z innymi akcentami.
Rzeczywiście, nie były to czasy udane, jeśli chodzi o komfort głoszenia Ewangelii w krajach Europy Środkowo-Wschodniej, ale były to czasy ciekawe. Zresztą, czy dla Kościoła, chrześcijan – takich czy innych – są jakieś udane czasy? Czy była nimi średniowieczna Christianitas z niezwykle ścisłymi relacjami tronu i ołtarza, które dziś tak ochoczo są rozcinane kawałek po kawałku i to nie delikatnie, a jakby piłą elektryczną?
W ostatnich latach, a to za sprawą skandali i wielu (powiedzmy delikatnie) niefortunnych wypowiedzi hierarchów i szeregowych księży, papież krytykowany jest za brak zainteresowania/umiejętności kierowania organizmem kościelnym. Za nietrafione nominacje biskupie nad Wisłą i nie tylko, ale też za niewystarczające rozeznanie w tym, co zrobiono z tym, co sam głosił.
Za dużo pomników, za mało refleksji
- Sukces Jana Pawła II polega na tym, że głosił idee solidarności. Porażka jednak z tym związana polega na tym, że okazał się słabym pedagogiem - bo uczennice i uczniowie zawiesili tę ideę na kołku, zamiast wcielić ją w życie – powiedział w rozmowie z Wirtualną Polską Jarosław Makowski, teolog, publicysta i śląski samorządowiec.
Przytłaczająca odpowiedzialność urzędu, rozziew między charyzmatem wiary a zbiurokratyzowaną i sfeudalizowaną strukturą przysłaniał ważne dokonania papieża Jana Pawła II, a dla wielu był to wręcz dowód na słabość czy nawet miałkość pontyfikatu.
- Przy tak udanym papieżu legitymizację otrzymały instytucjonalne rozwiązania w Kościele rzymskokatolickim, czyli rozstrzygająca pozycja Stolicy Apostolskiej rozumianej jako urząd namiestnika św. Piotra, Kurii i wszystkich centralnych urzędów. Tak znakomicie zorganizowany Kościół okazał się tak zadufany, że niewrażliwy na wewnętrzne patologie. W jakimś sensie zasługa pastoralna Jan Pawła II przytłumiła reformacyjną czujność – mówi prof. Krzysztof Koseła z UW.
Z kolei przywoływany już o. Strojny z Chemin Neuf zauważa: - Mamy wiele pomników Jana Pawła II, a kiepską znajomość jego nauczania – choćby w takich sprawach jak sprawiedliwość społeczna i ekumenizm.
Ale jak odnieść jubileusz papieskiej wizyty do świętowanej w tym roku wolności i tego, jak dziś postrzegamy duchowy oraz intelektualny kapitał po Janie Pawle II?
- 40. rocznica pielgrzymki do Polski i zarazem 30. rocznica pierwszych wolnych wyborów to wydarzenia, które każą spojrzeć na polskie społeczeństwo z perspektywy aksjologicznej. Zastanowić się, jakie normy i wartości, wtedy kluczowe, dziś pozostały istotne dla grup społecznych. Zarówno pontyfikat Jana Pawła II, jak i funkcjonowanie III RP spotyka się i z ostrą krytyką, jak i żarliwą obroną – mówi Wirtualnej Polsce dr Helena Jędrzejczak, historyczka idei i publicystka "Kultury Liberalnej". - W tym kontekście warto zastanowić się nad źródłami ówczesnych i dzisiejszych silnych społecznych emocji tak, by starać się kształtować je w kierunku, który widzieliśmy trzy i cztery dekady. Chodzi o pozytywnie rozumianą dumę z państwa i społeczeństwa, wolę budowania wspólnoty, a przede wszystkim otwartość na dialog z przedstawicielami nieraz krańcowo odmiennych grup społecznych. Lata ’79 i ’89 powinny nam wskazywać kierunek. Czyli poszukiwanie tego, co łączy, a nie podkreślanie różnic. Traktowanie współobywateli jako członków tej samej wspólnoty, a nie wrogiego plemienia. Umiejętność dokonywania gradacji stawianych celów tak, by wspólnie osiągnąć te, które uznamy za najważniejsze dla funkcjonowania państwa i społeczeństwa – dodaje dr Jędrzejczak.
Na warszawskich ulicach i w środkach komunikacji miejskiej są plakaty zachęcające do udziału w koncercie "Wsłuchiwać się w papieża”, który odbędzie się oczywiście na pl. Piłsudskiego. Odbywa się też współorganizowana przez Katolicką Agencję Informacyjną konferencja "Fundamenty demokracji" z udziałem hierarchów kościelnych i zagranicznych gości.
IPN stworzył specjalną stronę z materiałami o papieskiej pielgrzymce z 1979 r. Będzie dużo świętowania, pewnie modlitwy oraz debat z udziałem władz państwowych, będzie – jednym słowem – papiesko! I to bardzo! Co zostanie po tej rocznicy?
Krzyż już jest. Pomniki są - w nadmiarze. Cytowań ilość niezliczona lub innych oznak hołdu i uwielbienia. Wciąż chyba jednak brakuje czegoś głębszego, co wytrzyma nieco dłużej niż żałoba po śmierci papieża, ale skoro i ona nie zdołała scementować Polaków, nie doprowadziła do naprawy wielu aspektów życia kościelnego, to co powinno się stać? Nie ma łatwej odpowiedzi, ale wydaje się, że mimo kremówkowego oblicza, jakie papież otrzymał w Polsce, morze inspiracji wciąż nie zaschło i można po nim pływać, choć nie zawsze jest to podróż łatwa.