Bartłomiej Biskup: "Wszystkie partie chcą być blisko ludzi. Komu się naprawdę udaje?" (Opinia)
Wiele dyskusji dotyczących partii politycznych i kandydatów na najwyższe stanowiska w państwie toczy się wokół programów lub ich braku. Zarzuca się niektórym politykom, że nie mają do zaproponowania nic oprócz skoku na stanowiska. Innych chwali się za programową spójność czy dotrzymywanie obietnic. Jaką wagę mają zatem programy?
W podejściu do kampanii wyborczych dominuje dzisiaj podejście marketingowe. Oznacza to, że pierwszoplanową rolę odgrywają potrzeby odbiorców danego produktu czy produktów. Zestaw potrzeb wyborców jest również tyle skomplikowany, co znany. Dlatego nowoczesne partie polityczne inwestują wiele środków w prowadzenie badań opinii publicznej, ale równie wiele w ich analizę i interpretację.
Tutaj liczą się bowiem nie tylko umiejętności statystyczne i analityczne, ale i intuicja badawcza i polityczna. A ponieważ społeczeństwo mamy jedno, to i wyniki badań zlecane przez partie polityczne są podobne. Czyli partyjni stratedzy wiedzą mniej więcej to samo. Chyba że z braku środków nie mogą zlecić pogłębionych badań. Wiedzą to samo, lecz umiejętności analityczne i intuicja polityczna doświadczają każdego człowieka w innym stopniu. Mając w ręku takie same badania, kiepski analityk nie wyciągnie z nich właściwych wniosków.
Ważne zadanie mają tutaj także politycy. To od ich intuicji i ostatecznej decyzji zależy kształt oferty politycznej i decyzji strategicznych dla każdej partii politycznej. Dopiero wtedy przychodzi czas na program. Czyli w dzisiejszych zmarketyzowanych czasach to raczej kilka haseł, z którymi politycy chcą dotrzeć do opinii publicznej. Mając już wcześniej wiedzę o potrzebach ludzi, ich poglądach i zapatrywaniach na rzeczywistość.
Zobacz: Zbigniew Ziobro jakiego nie znacie. Mówił o strachu przed dentystą
Dzisiaj wszystkie ugrupowania polityczne jak jeden mąż deklarują, że "słuchają Polaków", a ich programy piszą zwykli ludzie. Tak zrobiło Prawo i Sprawiedliwość w wyborach 2015 roku, akcentując rolę lokalnych i regionalnych spotkań w tworzeniu oferty programowej. PiS wraca do tego pomysłu w zmodyfikowanej formie teraz, przed wyborami do parlamentu.
Później mieliśmy szereg spotkań Wiosny i Roberta Biedronia, jeżdżącego po Polsce przed powstaniem ugrupowania i zbierającego pomysły od uczestników jego wieców. Wreszcie Platforma Obywatelska, która ostatnimi czasy zapowiada organizację spotkań programowych i prezentację wynikającego z nich programu wyborczego pod koniec wakacji.
Jest to w uproszczeniu przeniesienie schematu badań, analiz i powstawania oferty na język zbliżania się polityków do ludzi. Partie pokazują nam, że są blisko każdego z nas, wiedzą, co się dzieje w społeczeństwie i jak nam pomóc. Dają nam wrażenie wpływu na rzeczywistość. I rzeczywiście takie spotkania plus korzystanie z zaawansowanych badań politycznych mogą przynieść oczekiwane efekty.
Akceptowalne społecznie hasła programowe to dla wielu tylko złudzenie. Uważają, że są one niepotrzebne. Oczywiście że łatwiej mają tutaj ugrupowania rządzące, bo mogą więcej "obiecać". Ale też te opozycyjne nie powinny spoczywać na laurach, o czym przekonała się ostatnio Koalicja Europejska. Jako podstawę przekazu eksponując wyłącznie bycie anty-PiSem, nie mogła liczyć na przekonanie do siebie większości wyborców. Mimo dobrego wyniku - czegoś tu brakowało. Jakiejś podstawowej pozytywnej oferty. Nieodzowna jest też wiarygodność w realizacji zamierzeń programowych. Wyborcy takie niespełnione obietnice czasami długo pamiętają.
Kampania wyborcza składa się z wielu elementów. Wyborcy przy podejmowaniu decyzji wyborczych kierują się oczywiście emocjami, wizerunkiem liderów, wartościami itp. Ale wielu z nich patrzy na program, a konkretniej na hasła programowe, z którymi się utożsamia. Warto więc zadbać o spójności i kompletność tych elementów.