Atak chemiczny pod Bolimowem - 100 lat temu po raz pierwszy użyto gazów bojowych
Broń chemiczną pierwszy raz w I wojnie światowej zastosowano pod Bolimowem. 31 stycznia 1915 roku Niemcy użyli tam gazów łzawiących przeciwko wojskom carskim. Kolejny atak, tym razem z użyciem chloru, Niemcy przeprowadzili między Bolimowem a Sochaczewem 31 maja 1915 roku. Z 12 tys. butli wypuścili w kierunku rosyjskich okopów ponad 240 ton tej zabójczej substancji. Zginęło 9-11 tys. żołnierzy. Co czwarty z nich był Polakiem.
- Chodząc setki razy po tym lesie, nie miałem świadomości, że tuż pod moimi stopami leżą szczątki żołnierzy - mówi Jarosław Liński, leśnik i prezes Stowarzyszenia "Inicjatywa Ziemi Bolimowskiej", jeden z bohaterów filmu "Buried Memories" ("Pogrzebane wspomnienia").
Dokument powstał dzięki Stałemu Przedstawicielstwu RP przy Organizacji do spraw Zakazu Broni Chemicznej (Organisation for the Prohibition of Chemical Weapons - OPCW) oraz polskiemu Ministerstwu Spraw Zagranicznych. - Obraz ma przypominać o użyciu 100 lat temu pod Bolimowem gazów bojowych przez armię niemiecką i upamiętnić poległych tam żołnierzy - tłumaczy Marcin Kawałowski z Departamentu Polityki Bezpieczeństwa MSZ.
Jak dodaje, to właśnie pod Bolimowem zastosowano po raz pierwszy podczas I wojny broń chemiczną. 31 stycznia 1915 roku Niemcy użyli tam gazów łzawiących przeciwko wojskom carskim. - Atak okazał się nieskuteczny, ponieważ niska temperatura ograniczyła działanie środków chemicznych - wyjaśnia Szymon Bocheński, zastępca stałego przedstawiciela RP przy OPCW.
Prawie trzy miesiące później, 22 kwietnia, dowództwo niemieckie zdecydowało o użyciu trującego chloru pod Ypres w Belgii. 150 ton tego gazu zabiło tam ponad 1000 francuskich żołnierzy. Kolejny atak, tym razem na froncie wschodnim, Niemcy przeprowadzili między Bolimowem a Sochaczewem 31 maja 1915 roku. Z 12 tys. butli wypuścili w kierunku rosyjskich okopów ponad 240 ton tej samej zabójczej substancji.
Nad Bzurą i Rawką siły niemieckie użyły gazu jeszcze dwukrotnie - 12 czerwca oraz w nocy z 6 na 7 lipca 1915 roku. Nie wiadomo, ile dokładnie osób zginęło w tych atakach, ich liczba jest trudna do ustalenia. Różne źródła podają najczęściej pomiędzy 9 tys. a 11 tys. żołnierzy. Wśród poległych było też wielu Polaków. Jak podaje MSZ, w obu walczących armiach co czwartym żołnierzem był nasz rodak.
Zaginieni w walce
Przywracaniu pamięci o wielkiej wojnie nad Rawką służą badania prowadzone przez archeolog dr Annę Zalewską z Instytutu Archeologii i Etnologii Polskiej Akademii Nauk i Instytutu Archeologii Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej.
Jak mówi badaczka w filmie "Buried Memories", jednym z powodów dla których zajęła się tym tematem, były odnalezione podczas budowy autostrady Warszawa-Poznań liczne obiekty związane z I wojną. - Pozostałości tych walk to element naszego bolesnego, do niedawna zapomnianego dziedzictwa, a jednocześnie ciekawy przedmiot badań - tłumaczy dr Zalewska.
Powołany przez nią zespół badawczy od zeszłego roku realizuje projekt "Archeologiczne przywracanie pamięci o wielkiej wojnie. Materialne pozostałości życia i śmierci w okopach na froncie wschodnim oraz stan przemian krajobrazu pobitewnego w rejonie Rawki i Bzury (1914-2014)", finansowany ze środków Narodowego Centrum Nauki.
- Prace zaplanowaliśmy na lata 2014-2018, aby symbolicznie odnieść się do ram czasowych pierwszej wojny - informuje archeolog. Jak dodaje, celem prowadzonych przez nią badań jest między innymi odnalezienie szczątków zaginionych w boju żołnierzy i materialnych pozostałości walk oraz odtworzenie przebiegu linii frontu.
- Mam też nadzieję na doprecyzowanie liczby żołnierzy poległych nad Rawką i Bzurą od grudnia 1914 do lipca 1915 roku, jednak obawiam się, że będzie to wielkość szacunkowa - mówi Anna Zalewska. Dane w wojennych raportach strat były bowiem często zaniżane, zwłaszcza w armii carskiej. Ponadto w źródłach archiwalnych figuruje trudna do zinterpretowania kategoria "zaginieni". - Wśród nich są zarówno żołnierze, którzy zginęli w boju, jak też na przykład dezerterzy - stwierdza badaczka.
Łuski, guziki, klamry
W zeszłym roku kierowany przez nią zespół przeprowadził badania powierzchniowe na ponad 200 kilometrach kwadratowych terenu pomiędzy Skierniewicami a Sochaczewem, które przed 100 laty były polem bitwy. Natomiast badaniami wykopaliskowymi objęto obszar 10 arów. Na ten rok zaplanowano prace na kolejnych 30 arów, głównie na ziemi niczyjej, czyli około 30-metrowym pasie pomiędzy pierwszymi liniami okopów.
- Staramy się traktować badania inwazyjne, jakimi są wykopaliska, jako ostateczność - mówi pani archeolog. Jak tłumaczy, w swojej pracy zastępuje je badaniami nieinwazyjnymi, czyli między innymi analizami wyników skaningu laserowego powierzchni ziemi i badaniami geofizycznymi: magnetycznymi i elektrooporowymi. Planowane też są georadarowe.
Pod Bolimowem archeologowie odkryli liczne pozostałości wojennych konstrukcji ziemnych, na przykład okopów, ziemianek i stanowisk artyleryjskich. Znajdują także łuski, pozostałości granatów ręcznych, amunicji artyleryjskiej czy broni strzeleckiej, części umundurowania, gwoździe od butów, guziki, klamry, fragmenty wyposażenia i przedmioty osobiste.
Badacze odkrywają także nieznane dotąd miejsca pochówku poległych w boju żołnierzy, leżące nieraz bardzo płytko pod ziemią. Szczątki, jak zostało to pokazane w filmie, są niezwykle rozdrobnione. - Spowodowały to obrażenia odniesione przez żołnierzy podczas walk oraz współczesna aktywność detektorystów, czyli poszukiwaczy militariów - tłumaczy dr Zalewska. Jak dodaje, teren bitwy nad Rawką jest przez nich mocno spenetrowany. - Niestety, w pogoni za znaleziskami detektoryści niszczą zarówno pochówki, jak i zabytkowe obiekty, dlatego nasze badania to także ściganie się z czasem - wyjaśnia.
Symulowany atak
W Bolimowie o walkach sprzed 100 lat przypominają dziś okoliczne cmentarze i wiszący na rynku dzwon strażacki wykonany z butli po chlorze. Tym wydarzeniom będzie poświęcona też ekspozycja nowego Muzeum Techniki Militarnej i Historii Bolimowa. Jego otwarcie Stowarzyszenie "Inicjatywa Ziemi Bolimowskiej" zaplanowało na 31 maja, w 100. rocznicę użycia chloru nad Rawką.
- Przewidujemy trzy wystawy - mówi Jarosław Liński. Pierwszą opracowało Stałe Przedstawicielstwo RP przy OPCW. Na 13 tablicach opisano historię pierwszych przypadków użycia gazów trujących na froncie wschodnim. Wystawa była pokazywana już w siedzibie OPCW w Hadzie.
Pozostałe dwie ekspozycje organizuje Stowarzyszenie Eksploracyjno-Historyczne "Grupa Łódź" wspólnie z Muzeum w Piotrkowie Trybunalskim oraz członkami Izby Historii Skierniewic. Znajdą się tam między innymi znaleziska i przedmioty związane z operacją łódzką 1914 roku, w wyniku której front zatrzymał się na linii Rawki.
Rocznicę ataku gazowego upamiętnia też organizowana od kilku lat inscenizacja historyczna. W tym roku weźmie w niej udział ponad 100 rekonstruktorów, w tym przeszło 20 miłośników historii z Niemiec. Odtworzą oni nie tylko sceny walki, lecz też zasymulują atak trującym chlorem.
- Chcemy, aby dzięki naszej inscenizacji widzowie pamiętali o wydarzeniach, które rozegrały się pod Bolimowem. Dopóki nie zrobiliśmy tej rekonstrukcji, trzy czwarte mieszkańców miasta nie wiedziała nic o I wojnie - podkreśla w filmie Jarosław Liński. Dokument "Buried Memories" od 31 maja można oglądać na stronie internetowej MSZ. - W przyszłości myślimy też nad jego emisją w jednym z kanałów TVP - dodaje Szymon Bocheński.
Anna Dąbrowska, Polska Zbrojna