Andrzej Duda i wybory prezydenckie. Spór na linii "duży Pałac"-Nowogrodzka. PiS wyszło przed szereg, ludzie prezydenta zdenerwowani
Wybory prezydenckie dopiero za pół roku, a czołowi politycy PiS już zdążyli "napsuć krwi" głowie państwa i jego współpracownikom. Powód? Brak komunikacji między Nowogrodzką a Pałacem Prezydenckim w sprawie powołania sztabu wyborczego.
Poniedziałek. Były szef sztabu wyborczego PiS w kampanii parlamentarnej, obecny europoseł Joachim Brudziński, gości w programie "Jedziemy" w TVP Info. Dyskusja o sytuacji powyborczej i układankach w parlamencie.
Rozmowa schodzi w pewnym momencie na prezydenckie tory. "My już jesteśmy na rozbiegu kampanii prezydenckiej. Będziemy za chwilę ogłaszać skład sztabu, oczywiście w porozumieniu z prezydentem Dudą, który jest kandydatem Zjednoczonej Prawicy na prezydenta kolejnej kadencji. Decyzje są po stronie pana prezydenta głównie, ale to zaplecze polityczne, którym jest PiS, będzie odzwierciedlone w składzie personalnym sztabu" – deklaruje nieoczekiwanie wiceprezes Prawa i Sprawiedliwości.
Jak dowiaduje się Wirtualna Polska, wypowiedź ta – niekonsultowana z Pałacem Prezydenckim – kompletnie zaskoczyła otoczenie głowy państwa.
Bliski współpracownik Andrzeja Dudy: – Wbiło nas to w ziemię. Nie ma na razie żadnych rozmów o sztabie wyborczym. Nic nam nie wiadomo tym bardziej o tym, że mielibyśmy za chwilę ogłaszać jego skład. To aberracja.
O te niesnaski na linii duży Pałac–Nowogrodzka chcieliśmy zapytać samego Joachima Brudzińskiego, ale europoseł poinformował nas, że jest w trakcie głosowań w Parlamencie Europejskim w Strasburgu. Nie mógł rozmawiać.
Już po publikacji artykułu napisał na Twitterze:
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Andrzej Duda. Wybory prezydenckie i dystans do PiS
– Dla nas najlepiej byłoby, gdyby "formalna" kampania prezydencka trwała jak najkrócej – słyszymy od osób z otoczenia prezydenta.
Dlatego takie "wyjście przed szereg" czołowych polityków PiS zaniepokoiło głowę państwa. – Andrzej nie śpieszy się z ogłoszeniem startu w wyborach. To oczywiście całkowicie naturalne – przekonuje rozmówca z Pałacu.
Rzecznik prezydenta Błażej Spychalski, komentując głośny sondaż prezydencki WP, w którym Duda deklasuje wszystkich potencjalnych rywali, mówił nam w poniedziałek: – Oczywiście pan prezydent sondaż WP widział, zareagował pozytywnie. Bardzo często czyta zresztą Wirtualną Polskę, a wyniki sondażu bardzo go ucieszyły. Skupiamy się jednak na ciężkiej pracy każdego dnia, wybory prezydenckie są dopiero za pół roku. Dziś nie ma miejsca na spekulacje.
Prezydencki minister w Radiu Plus dzień później dodawał: "Decyzja co do samego startu w wyborach będzie podjęta przez prezydenta wtedy, kiedy będą ogłoszone same wybory. Zgodnie z polskim porządkiem konstytucyjnym to marszałek Sejmu ogłasza termin wyborów prezydenckich. Ta decyzja, zgodnie z Konstytucją, będzie ogłoszona w przyszłym roku, bo to wynika jakby bezpośrednio z Konstytucji i terminów konstytucyjnych. Dopiero wtedy będzie można mówić o tym, kto i czy będzie kandydował na urząd prezydenta."
To wyraźne zdystansowanie się od słów Joachima Brudzińskiego.
Andrzej Duda i wybory prezydenckie. Nic o nas bez nas
Europoseł PiS jednak – co do tego nikt w partii nie ma wątpliwości – nie miał złych intencji.
Jak wynika z rozmów WP z politykami PiS, reelekcja obecnej głowy państwa jest absolutnym priorytetem w pierwszym roku drugiej kadencji rządów Zjednoczonej Prawicy.
– Dzień po wyborach do parlamentu przystępujemy do ostatniego, czwartego skoku, do wyborów prezydenckich – powiedział w poniedziałek w Rzeszowie szef komitetu wykonawczego PiS Krzysztof Sobolewski, niejako powtarzając przekaz Brudzińskiego. – Mamy kandydata, stąd moja prośba do wszystkich, którzy zaangażowali się w poprzednie kampanie PiS, aby zaangażowali się już dzisiaj w nadchodzącą elekcję. Ostatnim etapem naszego "czwórskoku" są wybory prezydenckie, namawiam do zaangażowanie się, aby po tych wyborach móc powiedzieć, że dobry czas dla Polski jest kontynuowany, zarówno na szczeblu samorządowym, parlamentarnym, jak i na szczeblu prezydenckim – przekonywał Sobolewski.
– Miło słyszeć takie słowa, ale naprawdę, Nowogrodzka nie musi ogłaszać za nas startu kampanii – mówi człowiek prezydenta.
Faktem jest jednak, że Andrzej Duda faktyczną, choć nieformalną kampanię prowadzi od lat. Głowa państwa realizuje obietnicę z 2015 r. i odwiedza wszystkie powiaty w Polsce. – Pod tym względem jest najbardziej aktywnym prezydentem – przekonują współpracownicy Dudy.
Doceniają to nawet najtwardsi przeciwnicy obozu władzy. – Andrzej Duda jeździ, robi kampanię wyborczą, spotyka się z ludźmi, którzy stoją z transparentami "Duda 2015-2025", a opozycja nawala się w Sejmie o przeliczanie głosów w wyborach – stwierdziła Julia Pitera (PO) w rozmowie z gazetą.pl.
Możliwe terminy wyborów prezydenckich. PiS ma "nie przeszkadzać"
PiS bałagan w opozycji chce wykorzystać w najbliższych miesiącach.
Zdaniem naszych rozmówców, partia Jarosława Kaczyńskiego "zaciągnie hamulec" i nie będzie podejmowała zmian, które mogłyby odstraszyć potencjalny elektorat Andrzeja Dudy, niezbędny do uzyskania reelekcji. – Baza wyborcza na wybory prezydenckie musi być znacznie szersza niż w wyborach parlamentarnych – zauważa przytomnie jeden z parlamentarzystów, z którym rozmawiamy w Sejmie.
Senator PiS Jan Maria Jackowski wyjaśnia nam: – Rok temu sformułowałem tezę, która dzisiaj, w naszych wewnętrznych dyskusjach w PiS, jest szeroko cytowana. Po wyborach samorządowych w miastach, gdzie był plebiscyt PiS-antyPiS i po niekorzystnym dla nas wyniku powiedziałem, że będzie problem z uzyskaniem większości w Senacie - co się właśnie dzieje - a także mogą być problemy przy wyborach prezydenckich. Które, podkreślam, również są w swoistym, jednym, wielkim okręgu jednomandatowym. Ten mechanizm jest bardzo istotny. Sam elektorat PiS nie wystarczy Andrzejowi Dudzie do reelekcji. Zwłaszcza, jeśli będzie trafiony "w punkt" kandydat opozycji. Wtedy może być duży problem.
Stawkę wyborów prezydenckich określił publicysta Jacek Karnowski: "Bój o prezydenturę jest bojem o trwanie większości sejmowej wyłonionej 13 października. Będzie bitwą o wszystko. Jeśli prawica wygra, jeśli Andrzej Duda zapewni sobie reelekcję, wówczas rząd Zjednoczonej Prawicy będzie mógł mocno pójść do przodu, będzie mógł podjąć nawet najtrudniejsze reformy. Jeśli przegra, PiS będzie musiało ciężko walczyć o przetrwanie - najpierw u władzy, później w ogóle" – wskazuje autor portalu wPolityce.pl.
Senator Jackowski twierdzi w rozmowie z WP, że PiS nie powinno w ciągu najbliższych miesięcy – do wyborów prezydenckich – podejmować działań, które mogłyby odstraszyć ludzi np. z dużych miast, bardziej liberalnych i "centrowych". – Priorytetem jest "piątka PiS", zapowiada w kampanii parlamentarnej. Tam są propracownicze, niekontrowersyjne rozwiązania, zaplanowane na pierwsze 100 dni drugiej kadencji. Na tym się powinniśmy skupić – radzi swoim kolegom z partii senator PiS.
Względny spokój ma być aż do wyborów prezydenckich. Te mają się odbyć – zdaniem rozmówców z Pałacu – 10/17 maja (I tura) i – jeśli będzie potrzeba przeprowadzenia II tury – 24/31 maja.
Michał Wróblewski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl