Zakrocki: Tusk w nowej roli. Pozorna pochwała Kaczyńskiego (Opinia)
Donald Tusk przejął oficjalnie Europejską Partię Ludową. Nie będzie miał łatwo. Pomysły na zwiększanie wpływów i sposobów powrotu do roli głównego gracza w Europie, jakie słychać było w kuluarach szczytu partii, mogą przyprawić byłego premiera o ból głowy.
Do swojego wystąpienia w Zagrzebiu Donald Tusk przygotowywał się bardzo solidnie. Gdy Krzysztof Bielecki namawiał go we wtorek na wspólne oglądanie meczu Polski ze Słowenią, odmówił tłumacząc się pracą nad tekstem!
A to właśnie dowód na powagę sytuacji, bo rzadko się zdarzało, by swemu przyjacielowi, kiedyś nawet mentorowi, odmawiał wspólnego kibicowania Biało-Czerwonym.
Można jednak zażartować, że jakoś "pozostał w klimacie", bo kongres Europejskiej Partii Ludowej zorganizowano w Zagrzebiu na… stadionie.
Jedność głupcze
Dodatkową trudnością dla Tuska był fakt, że wygłoszona raptem kilka dni temu mowa w Kolegium Europejskim Brugii odbiła się szerokim echem w Europie.
Szczególnie fragment o Macronie i Francji.
"Prezydent Macron mówi, że podziela te same poglądy na ten temat (relacji z Rosją – przyp. M.Z.) co Viktor Orbán i że ma nadzieję, że pan Orbán pomoże przekonać Polaków do zmiany ich stanowiska w sprawie Rosji" – mówił Tusk. Dodając dobitnie: "Ale nie mnie, Emmanuelu".
Tym samym odchodzący przewodniczący Rady Europy przestrzegał przed myśleniem, które jego zdaniem może doprowadzić nawet do utraty przez Unię Europejską suwerenności.
Po trzecie wreszcie w erze "tweettowej" polityki potrzebne było nowe hasło, które wszyscy zapamiętają: w Brugii zakończył mowę zdaniem, że zostawił swojemu następcy Charlesowi Michelowi w gabinecie plakat z napisem "Jedność głupcze".
Co jednak powiedzieć uczestnikom Kongresu Europejskiej Partii Ludowej, by to nie tylko wybrzmiało i było powtarzane w mediach? Ale rzeczywiście stało się znakiem rozpoznawczym jego kadencji w roli szefa tej ciągle dużej rodziny politycznej?
Tym bardziej to ważne, bo choć rodzina nadal jest duża, w jej składzie są 84 partie, to z roku na rok widać, jak politycznie słabnie w Europie.
Pamiętam czasy, kiedy nawet brytyjscy konserwatyści należeli do EPL, tak ważnymi państwami jak Hiszpania czy Włochy rządzili chadecy, a na czele tak ważnej dla Polski Ukrainy stał Petro Poroszenko, którego partia Europejska Solidarność także jest w EPL.
Dzisiaj z wielkich została Angela Merkel, ale od dawna wiadomo, że odchodzi i traci na znaczeniu.
Dodać skrzydeł
W takim stanie Donald Tusk przejmuje Europejską Partię Ludową. I nie będzie miał łatwo ją poukładać, bo pomysły na zwiększanie wpływów i sposobów powrotu do roli głównego gracza w Europie, jakie słychać w kuluarach szczytu, mogą przyprawić go ból głowy.
Bo co zrobić z tymi, którzy mówią, żeby rozpatrzyć wciągnięcie do szeregów włoskiej Legi Salviniego czy hiszpańskiego VOX-a Abascala? Co zrobić z tymi, którzy dalej optują za "odwieszeniem" w członkostwie FIDESZ Orbana? Mimo że sam premier Węgier nie zamierza nic odwołać ze swoich teorii o triumfie demokracji nieliberalnej, pozostając w kontrze do statutowych wartości EPL i samego Donalda Tuska.
Trudno się dziwić, że w tej atmosferze utraty roli dominującej w Europie delegaci czekali, że ich nowy lider powie coś ważnego, coś, co im doda skrzydeł i wskaże kierunki.
I rzeczywiście Donald Tusk już na początku zauważył, że to jednak EPL wygrała europejskie wybory i zaapelował, by nikt nie dał sobie wmówić, że to przegrana. Dalej jest najliczniejszą partią w Parlamencie Europejskim, a Ursula von der Leyen, obecna na sali, zaraz rozpocznie pracę jako szef Komisji Europejskiej.
Zamiast "wstawania z kolan"
Co, zdaniem Tuska, jest w dzisiejszej polityce najważniejsze? Co ma kluczowy wpływ w walce o serca ludzi?
Otóż według szefa EPL jest to bezpieczeństwo i tożsamość. Chodzi o to, że ludzie nie czują się dzisiaj bezpieczni: boją się o swoje bezpieczeństwo socjalne. Obawiają się też jednak nowej fali uchodźców czy zamachów terrorystycznych. Na dodatek mają wrażenie, że politycy ich nie słuchają, nie zauważają ani ich samych, ani ich problemów. A chcą być dumni, szukają zrozumienia i harmonii.
To dlatego – dowodził Tusk – tak łatwo trafiają do ludzkich serc ci, którzy obiecają "wstawanie z kolan", "uczynienie ich kraju znowu wielkim", "przywrócenie kontroli".
Tu muszę przyznać, że zaskoczyła wielu ta, de facto, pochwała Kaczyńskiego, Trumpa i zwolenników brexitu. Bo wyszło na to, że to oni znają drogę do ludzkich dusz.
Po chwili jednak Tusk wyjaśnił, co dokładnie ma na myśli. Zwrócił uwagę, że można dać ludziom poczucie bezpieczeństwa i jednocześnie chronić ich wolność i prawa. A tego autokraci nie dają. Przeciwnie, dowodzą, że bezpieczeństwo musi oznaczać ograniczanie wolności.
Jednocześnie on, zdeklarowany Europejczyk, dość nieoczekiwanie w swej mowie podkreślił, jak ważne dla ludzi jest pojęcie "ojczyzna", wymawiając to słowo w kilku językach: "Heimat", "Domovina", "Patria", "Homeland". Bo czy nam się to podoba, czy nie, ludzie dalej w ojczyźnie upatrują gwaranta swojego bezpieczeństwa i tożsamości.
Przewodniczący odwołał się również do swojej niedawnej rozmowy z papieżem Franciszkiem, któremu powiedział, że zostanie szefem chadeków. "Papież patrzył na mnie długo i spytał, czy będę w stanie odróżnić populizm od popularyzmu. Myślę, że wiecie, co miał na myśli. Jeśli nie. to poczytajcie trochę tekstów papieża Franciszka, przecież w końcu jesteście chrześcijańskimi demokratami" – mówił Tusk. Doprecyzował, że chodzi mu o to, by się nie bać walczyć o popularność i odważnie walczyć z populizmem. To najważniejsze pole bitwy naszych czasów.
Na zakończenie Donald Tusk podkreślił mocno: "Po pięciu latach nie chcę już być Europejskim Dowódcą Biurokratów. Jestem gotów do walki. I mam nadzieję, że wy też".
Bez adrenaliny?
Tusk po swoim wystąpieniu otrzymał brawa, ale nie była to owacja. Nie czuje się w Zagrzebiu - mimo pewnego zaklinania rzeczywistości - że wszystko jest OK. Że z nowym szefem chadecy znowu będą trzęśli Europą.
Możliwe, że Donald Tusk, jako nowy przewodniczący Europejskiej Partii Ludowej, gdy już odkręci w Brukseli tabliczkę z napisem: "Donald Tusk – President of the European Council", znajdzie w sobie energię na nową walkę.
Ale czy już nie świetle reflektorów, bez oczywistej adrenaliny, jaką daje realna władza, takie siły w nim się pojawią?